Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2007, 00:43   #1
Revan
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
[Neuroshima] Jest tragicznie... - SESJA PRZERWANA



Nowy Orlean… 4.08.2055

Wieczór, i to późny. Normalni ludzie o tej porze grzecznie kładą się do łóżek, ale nie w Nowym Orleanie, gdyż tutaj zabawa dopiero się zaczyna! Błyszczące, czerwone neony wprost zachęcają, aby wejść i popatrzeć na ponętne ciała młodych tancerek. Jest to także miasto smutków, gdyż nigdzie indziej nie ma takiej ilości alkoholików topiących smutki w starej whiskey. Trzeba tylko uważać, by się nie zapomnieć, albo żeby ktoś lepiej zapomniał o tobie… kto wie, co cię może czekać w mieście szemranych interesów.

Doti Stachowsky

Palant. Kretyn. Hedonistyczna świnia. Szajbus. Obszczymur. Wiele takich wyzwisk, albo nawet i gorszych ciśnie ci się na język, gdy tylko słyszysz jego imię. Tak, Marc Steel, tylko on w tym mieście ma dobre karty. Jednak ostatnio przegina, i to zdrowo. Już nie raz musiałaś gnać do miasta, zostawiając dziewczyny same, tylko po to, aby sprawdzić czy największy sukinsyn tego stanu ma się dobrze, jednak tym razem ma być to coś specjalnego… na tą specjalną okazję wzięłaś ze sobą Glocka 17 z dwoma magazynkami, nigdy nie wiadomo, co może mu przyjść do głowy. Swój „dom” zostawiłaś na obrzeżach miasta, ciekawe kogo tym razem rozsmarują twoje pociechy.

Amelia "Kelly" Sachs

Powinnaś się bać, ale nikt nie powiedział, że musisz. Co z tego, że po drodze do miasta złapałaś gumę, ważne, ze zmieściłaś się w czasie. Mogą ci co najwyżej poskoczyć, a za tą przejażdżkę powinni zapłacić bardzo ciężki gambel. Martwi cię jedynie miejsce spotkania, knajpa „New World Dusk” nie jest zbyt przyjaznym miejscem, a w szczególności jego właściciel, alfons Joe Fancy. Ten facet trzyma twardą ręką całą pieczę nad miastem, za sprawą swoich burdeli… ale to nie on jest adresatem.

Grey "Wolf" Ross

Ech, Nowy Orlean. Nie łatwo tutaj o pieniądz, znacznie łatwiej jest się zadłużyć po uszy u miejscowego alfonsa, a jedna spluwa tutaj nic nie wskóra. Cały czas jednak myślisz o tym, aby się nie upić. Jedna setka, druga, trzecia… a co tam, trzeba korzystać! Tylko nie przeginaj, jeżeli chcesz mieć swojego gnata. Chociaż bardziej bym się martwił o nerki, czy serce, niż o spluwę. Muzyka radośnie odbija ci się po głowie, a ludzie skaczą na środku Sali jakby zostali porażeni. To się podobno nazywa Techno.

Siedzisz tak sobie, od czasu do czasu spoglądając chełpliwie na panienkę siedzącą obok ciebie. Nawet ładna, mógłbyś przysiąc, że widziałeś ją kiedyś na plakacie. Szkoda tylko, ze ta murzynka wygląda jak zdzira w tym czerwonym gorsecie, ale nic nie szkodzi zagadać, prawda?

Natan Hawk Jonson

- Możesz pomarzyć. – wyrwał złośliwie, odpychając się od drzwi klubu. – Takich jak ty tutaj nie przyjmujemy. – chyba się przestraszył twojego gnata. Albo i nie, pod fioletowym garniturem łatwo dostrzegasz zarys broni maszynowej. Widać nic nie wskórasz, drugie wejście chroni także podobny bramkarz w białym meloniku i z kastetem w dłoni, ale co to, wokół ciebie robi się jakieś zamieszanie. Bramkarz odepchnął kilku brudasów, próbujących dostać się na dyskotekę. Po chwili zajeżdża czarny, zakurzony dżip, a z niego wysiada jakiś kolo w skórzanej kurteczce. Kawał chłopa, jednak jest taki duży, że ustrzeliłbyś go z 2km. Uśmiechnąłeś się lekko. Ochroniarz ukłonił mu się a pasie, po czym wszedł za nim do środka. Może teraz możesz wejść?

Jack "Moto" Kerny

- Hej Amigo! – usłyszałeś za sobą kobiecy głos. Nie namyślając się długo, zrobiłeś kółko na środku drogi i zajechałeś prosto pod latarnię, przy której opierała się czarnowłosa, latynoska piękność.
- Co powiesz na mały numerek, kotku? – podeszła do ciebie, tuląc twoją głowę w swój szeroki biust. Cóż za szczęście! Krew momentalnie przypłynęła ci do głowy. Co ci szkodzi? Może to jest okazja, warto się zabawić, życie jest zbyt krótkie, aby czekać!

Louise „Butterfly” Catherine Ororo

Nie ładnie jest się oddalać od rodzinnego gniazda, ale nie warto też grzać tyłka w jednym miejscu. – pomyślałaś, wjeżdżając do Nowego Orleanu. Ktoś był taki miły i cię podwiózł, całe 100km. Co z tego, że był taki głupi, że ukradłaś mu 30 lekkich gambli w postaci nabojów do rewolwera? Trzeba dziękować Bogu za takich ludzi, a ten się cieszy, kiedy ludzie się radują… a najlepszym miejscem do zabawy jest klub „New World Dusk” przed którym właśnie stoisz!
 

Ostatnio edytowane przez Revan : 28-09-2007 o 01:14.
Revan jest offline