- Jak chcesz - odparła Erikowi złodziejka i wzdychając wzruszyła ramionami. Po czym odwróciła się na pięcie i podeszła do Jarla słysząc, że ten podłapał temat. - Tak, gospoda. Jeśli dowiemy się tam czegoś ciekawego, to pójdę z tobą na ten cmentarz.
Lidia poprawiła swój nóż w cholewie buta. ~Przezorny zawsze ubezpieczony ~ pomyślała. Sądząc jednak po tym, jak Armod wprawnie zablokował wczorajszej nocy siekierę chłopa, doszła do wniosku, że nawet gdyby bywalcy karczmy okazali się bardziej skorzy do bijatyki niż rozmowy, to nie będzie konieczności używania broni.
- Nie mam ochoty znów trafić na te upiorne psy, jak już stąd wyjedziemy - zagadała do Eriksona - może miejscowi będą przynajmniej wiedzieć, których dróg unikać. Margo nie chce, żebyśmy gadali o tym nocnym ataku, ale może sami wspomną coś o niebezpieczeństwach w okolicy? |