- Och. Rzeczywiście wygląda na to, że nasz ciekawski postanowił dołączyć do drużyny – stwierdziła, odchylając się na krześle – Chyba przydałoby się przywitać… Proszę wybaczyć.
Wstała od stołu, pewnym gestem odrzuciła loki z ramion i podeszła do swoich pracodawców. Dwóch siedziało, wpatrując się w nieznajomego mężczyznę w ziemistym płaszczu stojącego po prawicy Kerende.
- Widzę, że mamy nowego towarzysza – powiedziała od razu, z uśmiechem krzyżując ręce i przysiadając na dębowym blacie – Widzę, ze pan ciekawski ma zamiar się przedstawić. To dobrze, lubię wiedzieć, z kim przyszło mi pracować. Dla pana informacji, będę waszą przewodniczką, choć zapewne i tak udało się to już panu zasłyszeć – zmierzyła nieznajomego ciekawym wzrokiem. Ta postawa, te oczy patrzące na świat z wyższością… Mag, na pewno mag. Cholera jasna. Nie cierpię cholernych magów.
Oczywiście, nie dała tego po sobie poznać. Uśmiech nawet nie drgnął na jej wargach.
- Zanim jeszcze pan przemówi, chciałabym jeszcze coś zauważyć, skoro już jesteśmy w temacie nowych „nabytków”. Wiem, że sama tu tylko pracuję, i nic mi do tego, ale tam siedzi pewien mężczyzna, który również przysłuchuje się nam od jakiegoś czasu, i również byłby zainteresowany ofertą pracy. Wydaje mi się, że warto go sprawdzić – wskazała przez ramię na Rodericka siedzącego za jej plecami. Ale nie spuszczała oczu z maga.
Robiło się coraz ciekawiej.
__________________ Tyger! Tyger! burning bright
In the forests of the night
What immortal hand or eye
Could frame thy fearful symmetry? |