Gdy tłum zaatakował, a jedyny łucznik z Temerarios już musiał się chować, Kristoff wyskoczył do pierwszego szeregu, zakładając kastety na obie dłonie. Jakieś magiczne światło przemknęło i uderzyło w chołotę, ale nie dali za wygraną i mimo wszystko biegli dalej, a następnie wbili się w najemników.
Gummiohr cofnął się pod naporem, tak samo jak cały pierwszy szereg. Kilku prostaków nawet przedarło się do drugiego szeregu. Na szczęście to był jedyny moment w którym Kristoff ucierpiał. Członkowie grupy de Soto szybko przejęli inicjatywę, a Kristoff starał się obić jak najwięcej głów przeciwników. W ferworze walki zauważył, że koleżanki też obrywały od dorosłych facetów. Rzucił się od razu w stronę Iskyr, aby odgonić oprychów wokół niej, obok stała też Julia, więc kolejnego damskiego boksera 'odpędził' pięścią z kastetem. Protestujący byli już mniejszości, zorientowali się, że za przeciwników nie mają byle jakich wojowników i zaczęli się wycofywać. - Tak jest! Uciekajcie do domów i przemyślcie co robicie!!! Pomożemy każdemu kto wyda fałszywego wieszcza!!!!!!- wykrzyczał ile sił w płucach.
Gdy adrenalina opadła, okazało się, że jest trochę draśnięty. - Wracajmy do Warana i opatrzmy nasze rany, może jakoś magicznie?- popatrzył w stronę Franziski gdy wspomniał o magii.
Ruszyli w stronę szefa. Myra najpewniej opowie wszystko szefowi, jako, że ona ich zawołała. Po drodze Kristoff podziękował jeszcze wszystkim za współpracę. |