Wątek: Sodraland 2527
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2024, 17:20   #75
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 26 - 2527.01.31 ant; południe

Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Centralna, ul. Awanturników; karczma “Waran i baran” (AS:34)
Czas: 2527.01.31; Angesstag; południe
Warunki: izba spotkań, jasno, ciepło, gwar głosów; na zewnątrz: dzień, ulewa, łag.wiatr, mroźno (mod -15)


Temerarios



- Co za heretycy! Buntownicy! Powinno się ich wszystkich powiesić i spalić na stosie! Jak oni śmieli podnieść dłoń na dom boży! Na sługi boże! - ognistowłosa Myra złorzeczyła co chwila nie mogąc się uspokoić po niedawnych wydarzeniach. Włosy wciąż miała nieco skołtunione co nadawało jej dość dzikiego lub niechlujnego wyglądu. Chociaż wszyscy co brali udział w walce wyglądali podobnie. Nie szło się nie spocić, zmęczyć, ochlapać błotem czy krwią podczas walki w ciasnych zaułkach. Ale większość już zdąrzyła się jakoś doprowadzić do porządku na zapleczu karczmy jaka była ich główną siedzibą w tym mieście.

- Ee. Sami to może by nic nie zrobili. Ludzie zawsze sarkają na to czy tamto. A jak teraz jest ta kwarantanna to mają na co. Przednówek się zaczął to i z zapasami co rok jest niewesoło. A teraz jeszcze księżna miasto zamknęła. Nic dziwnego, że ludzie są zdenerwowani i łatwiej ich podburzyć niż kiedykolwiek. Ale to tam kto krzyczał to ich skupił przy sobie i popchnął gdzie chciał. - Eskil machnął dłonią gdy wysnuł swoje własne wnioski z zakończonej niedawno bijatyki. Jak wrócili i zanim ochłonęli z ponurego, zimowego nieba spadła ulewa. Krople z siłą rozbijały się o szyby, bruk i ściany. Bogobojni mawiali w takie ulewy, że ktoś Taala zdenerwował i ten tak okazuje swój gniew.

- Bo są słabej wiary! Człek oddany dobrym bogom nie uległ by takim plugawym podszeptom i pokusom! - wycedziła do niego nowicjuszka Myrmidii. Na chwilę na nim skupiając swój gniew. Miejski cwaniak uniósł do góry dłonie w obronnym geście, że tylko podzielił się swoją opinią.

- Uspokój się Myra. Stań na chwilę nieruchomo. - Franziska podeszła do koleżanki. Obie wydawały się kontrastowo różne od siebie. Kapłanka w czerwieniach i magister w bieli i błękitach. Ta pierwsza sapnęła wciąż rozgniewana ale stanęła w miejscu. Zaś z dłoni marienburskiej magiczki spłynęło ciepłe światło jakie wydawało się błyskawicznie zasklepiać rany. Krew przestawała z nich płynąć, krawędzie bladły i przylegały do siebie jakby miały już kilka dni. A jak to sami mogli odczuć trochę to światło drżało i aż włoski stawały dęba na rękach i karku. Ale nie było to nieprzyjemne. Dziwne i nienaturalne jak ktoś był nieprzyzwyczajony. Można było się przestraszyć bo przecież magowie to nie byli codziennością dla większości populacji czy tego księstwa czy wielkiego Imperium na północ od Gór Czarnych jakie oddzielały te dwie krainy. Ale w Temerarios Franziska nie pierwszy raz wspomagała ich tradycyjne leczenie i gojenie się ran więc nie było to nic nowego. Warmund widział swoim wiedźmim wzrokiem jak leczeni magią koledzy i koleżanki nieco wpływają na przenikający ich Eter. Zwykle tak było jak ktoś posiadał magiczny przedmiot albo był pod wpływem nałożonych czarów lub czegokolwiek co wpływało na wiatry magii. Był to czasowy efekt po tym leczeniu i ustąpi on w ciągu najbliższych paru pacierzy.

- Myślicie, że on mówił prawdę? Wyleczył się z tej noworocznej plagi? Szczerze mówiąc nie słyszałam o takim przypadku. I ciekawe o jakich pradawnych bogach mówił. Dość nietypowe określenie. - świetlista magister wydawała się zaintrygowana słowami jakie usłyszała niedawno przed starciem z rozgniewanym tłumem.

- To pewnie tylko jakiś prowodyr. Nakłamał im cokolwiek aby ich podburzyć. - Gilbert nie wydawał się mieć takich wątpliwości.

- A ja znalazłam takie coś. - Julia wysupłała coś małego co było na sznurku. Dopiero jak zawisło w miarę nieruchomo widać było, że to jakiś wisiorek. Ten przykuł uwagę towarzystwa.




link: https://i.imgur.com/7X7Ui5D.jpeg

- Dziwny symbol. Chociaż te macki są trochę niepokojące. - Eskil wziął od koleżanki ten detal aby go obejrzeć. A potem przekazał kolejnej osobie. Ani prości wojownicy, ani uczeni, kupcy czy magowie nie byli w stanie przypasować to do jakiegoś znanego symbolu bogów, demonów, duchów czy organizacji.

- Trochę emanuje mocą. Ale słabo. - uznała w końcu Franziska. I Warmund mógł się z nią zgodzić. Przedmiot nieco zakrzywiał niewidzialny przepływ Eteru. Może był w nim zaklęty jakiś słaby czar, może był wcześniej poddany działaniu jakiegoś czaru lub długo leżał obok takiego przedmiotu.

- My mamy stare legendy o lewitujących istotach z mackami. Z czasów naszych przodków gdy na całej planecie był jeszcze Wieczny Las. Może ktoś z ludzi czy innych ras coś usłyszał o tych legendach i zrobił coś takiego. Bo wątpię aby to wyszło spod rąk mojej rasy. - Alruna przemówiła swoim melodyjnym głosem gdy amulet dotarł do jej dłoni.

- Mnie wygląda na jakąś morską pokrakę z morskich trzewi. Pewnie jakaś ośmiornica. Może jakiś zakazany mroczny kult morski? Albo po prostu jakieś morskie straszydło. Marynarze to zawsze snują niestworzone morskie opowieści. - Filippo wydawał się niezbyt przekonany i wolał bardziej przyziemne wyjaśnienia. Chociaż sam też niezbyt mógł powiedzieć co ten wisiorek może symbolizować.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem