Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2024, 20:04   #297
shewa92
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Mikel przez jakiś czas przysłuchiwał się przesłuchaniu. Zebrał się nawet w sobie, żeby zadać jakieś pytanie i złapał się na tym, że znowu wyłącznie grozi śmiercią przesłuchiwanemu. Przez chwilę poczuł, że coś się w nim znowu budzi. Podobnie było w czasie poprzedniego przesłuchania. Wtedy pozwolił bestii, która zagnieździła się w jego duszy jakoś niedługo po śmierci Laury, a teraz zaczęła wychylać swój łeb z ciemnej jamy, do której bardzo starał się ją zagonić, wziąć górę i sprawić, że dopuścił się czynów, których teraz przed sobą się wstydził. Być może mógł usprawiedliwiać sobie swoje własne zachowanie, być może jego wrogowie całkowicie zasłużyli sobie na wszystko, co ich teraz spotyka, być może zasługiwali na ból, strach i śmierć, które sprowadzali na bliskie mu osoby. Być może. Mężczyzna nie mógł jednak pozbyć się natrętnej myśli, że w którymś momencie, w czasie zabijania Żelaznych Kłów, zaczął też zabijać coś w sobie, coś co mogło okazać się już bezpowrotnie stracone. Gniew, który narastał w nim jeszcze moment wcześniej, słysząc nic nie wnoszące odpowiedzi jeńca, zaczął ustępować przytłaczającemu... No właśnie... Czemu? Ciężko było określić emocje, które targały obecnie Mikelem. Uczucie było dojmujące, przenikające niemal do szpiku kości. Nie był pewien, czy to po prostu smutek, rozpacz, czy może żal nad utraconą niewinnością, którą tracił z każdym dniem odkąd wrócił w rodzinne strony nie tak wiele dni temu. Potrzebował chwili odpoczynku, potrzebował spokoju.

Jeszcze kilka chwil obserwował Rufusa przeprowadzającego przesłuchanie. Patrzył na hobgoblina, widział poruszające się usta, słyszał jakieś dźwięki i w zasadzie tyle. Nie był w stanie rejestrować, co konkretnie pada w odpowiedzi. Był tak mocno rozkojarzony i pogrążony w obezwładniającym go uczuciu, że mimo fizycznego przebywania w pomieszczeniu, w zasadzie był nieobecny. W pewnym momencie wstał i po prostu opuścił salę. I tak nie było tu z niego żadnego pożytku.

- Rób z nim co uznasz za stosowne. Jak już przestanie być potrzebny to... - Bestia znów wychyliła łeb, ale tym razem nie pozwolił jej wygrać i po prostu przestał mówić. Wyszedł pośpiesznie, zostawiając przyjaciela z przesłuchiwanym.

Przez jakiś czas szedł przed siebie, nie odpowiadając na pytania czy to strażników, czy innych znajomych twarzy. Nie do końca nawet te pytania rejestrował. Miał dosyć wszystkiego. Miał dosyć tej walki, miał dosyć odpowiedzialności, miał dosyć tych wszystkich ludzi, którzy patrzyli na jego i towarzyszy jak na zbawicieli. Nie byli zbawicielami. Byli takimi samymi ofiarami jak reszta. Byli pobici, zgnębieni, zmęczeni. Byli atakowani przez wrogów, przez własne myśli, przez nadzieje i oczekiwania ludzi wokół. Nagle na grupkę zwyczajnych phaendarczyków spadła odpowiedzialność za losy regionu. To nie było normalne, to momentami niemal tak straszne jak same wydarzenia, które były źródłem tej odpowiedzialności. To było nie do zniesienia. To było przerażające. Mikel w końcu rozszyfrował emocję, która kryła się za rogatą bestią na dnie jego duszy. Strach. Bał się tego, co przyniesie kolejny poranek. Bał się o siebie, siostrę, Rufusa, nawet o Jace'a. Bał się o Vircana, o Psotniczka, o Emi. Bał się o rodziców, resztę phaendarczyków, o mieszkańców miasta, które właśnie mieli bronić. Bał się, że nie udźwignie odpowiedzialności, bał się zmiany w potwora, bał się czynów do których był zdolny, by chronić ludzi, których los spadł na jego barki. Bał się bezczynności i bał się podjąć jakiekolwiek działania. Teraz w dodatku zaczął bać się własnych myśli.

Nie wiedział kiedy, dotarł do karczmy, w której się zatrzymali. Nie wiedział kiedy zamówił butelkę gorzałki u barmana. Nie wiedział kiedy dotarł do pokoju, ani kiedy opróżnił butelkę. Nie wiedział też, kiedy zasnął. Być może potrzebował przerwy. Może potrzebował odpoczynku, ale póki co...



 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!
shewa92 jest offline