Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2024, 12:53   #489
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Lesiste bezdroża Lombardii, 3 lipca 2595

Sugestia Leona Thibauta o zasadności wezwania w las większych sił musiał zapaść Alpejczykowi w myśli, chociaż Barthez nie wyraził na głos swojej własnej opinii. Zamiast tego Helwet polecił jeszcze bardziej zwiększyć czujność zbrojnych, penetrując czujnym wzrokiem wilgotne zakamarki lasu. Ciężkie krople wody uderzały w ziemię, wsiąkały w ubrania podróżnych. Widząca w powietrzu złowróżbna cisza tylko potęgowała wrażenie niewidzialnego zagrożenia otaczającego grupę Franków coraz ciaśniejszym pierścieniem zgrozy.

Leon Thibaut próbował sobie przypomnieć, co takiego wiedział o Wynaturzeniach Purgarii i z niejakim zawstydzeniem musiał przyznać, że jego wiedza była niemalże zerowa. W przeciwieństwie do feromancerów Franki, budujących swoje potworne miasta za pomocą opętanych szaleńczą miłością ludzkich niewolników, Homo Degenesis nękający Purgarię przypominali bardziej zwierzęta niźli ludzi. Bezlitośni drapieżcy, nieśli śmierć i skażenie Pleśnią wiedzeni pobudkami, których nie ogarniał ludzki rozum.

W oddali las przerzedził się nieco, pomiędzy powykręcanymi drzewami pojawiły się prześwity wieszczące obecności przesieki bądź większej polany. Barthez wstrzymał pochód grupy uniesioną w górę pięścią, toteż wszyscy zastygli w bezruchu nadstawiając uszu i wodząc wokół siebie wzrokiem.

- Tam coś jest - szepnął ledwie slyszalnie sierżant Blanchard - Z koni!

- To może być jeleń - odparł Nathan ześlizgując się z siodła i wyciągając z kabury broń - Blanchard, zostańcie z końmi. Reszta za mną, po cichu.

Leon Thibaut poczuł jak krew uderza mu do głowy, a serce z miejsca zaczyna szaleńczo bić. Nim zdążył zsiąść z konia, wszyscy inni byli już na ziemi, z bronią w rękach i w przyklęku. Angeline Lea zerknęła z ukosa na kuzyna, wskazała mu ruchem głowy polanę, spojrzała na nią ponad lufą załadowanego LeMata.

Wynalazca mógłby przysiąc, że widzi pomiędzy drzewami jakiś poruszający się kształt, którego forma i obrys nie pasowały do czegokolwiek, co do tej pory widział. Być może był to jeleń, ale mogło to być również coś innego.

Nie chcąc następować towarzyszom na pięty, Leon Thibaut odsunął się w bok, zaczął się skradać podpatrując ruchy Angeline Lei. Nathan Barthez i jego polańscy tropiciele wysunęli się nieznacznie do przodu zbliżając się coraz bardziej do polany.

Pochwycony bez ostrzeżenia w żelazny uścisk, Leon Thibaut wydał z siebie zdławiony wizg, gdy ktoś pociągnął go w dół, w świetnie zakamuflowaną jamę w ziemi.

- Nie drgnij albo wszyscy zginiemy - powiedział wysmarowany błotem Fernex przyciskając coś do gardła Sangliera - Chyba postradaliście zmysły.

Sang uświadomił sobie, że na jego gardło napiera lufa olbrzymiego obrzyna. Przekrwione oczy myśliwego skakały po postaciach reszty intruzów - ci bowiem już się zorientowali w tarapatach Leona i celowali w skupieniu w głowę wychylonego z jamy Fernexa.

- Ukryjcie się albo wszyscy zginiemy - powtórzył łowca, a dźwięcząca w jego szepcie determinacja zmroziła Leonowi krew w żyłach.

Złe przeczucie mówi mi, że Fernex nie blefuje…

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem