Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2024, 01:01   #156
Dekares
 
Reputacja: 1 Dekares nie jest za bardzo znany
Jeager szedł razem z Wieselami zaraz za elfami na przedzie oddziału rozglądając się uważnie w poszukiwaniu kłopotów koncentrując się przede wszystkim na bokach drogi zostawiając im przód do zbadania. Chwilę wcześniej powrócił ich “najlepszy przyjaciel” deszcz w związku z czym Stefan schował swój łuk do sajdaka i zamknął zarówno nad nim jak i strzałami które niósł pokrowiec chroniący je przed zamoknięciem. Zamiast niego ściągnął z pleców tarczę z którą w połączeniu z włócznią i tak czuł się znacznie pewniej niż z łukiem.
Poranny zwiad dookoła wioski przyniósł mu nie małe upokorzenie gdy powrócił do wioski niosąc sporą garść jak sądził trujących grzybów, szybko jednak został wyprowadzony ze swojego błędu przez miejscową zielarkę która udowodniła mu że zebrane przez niego grzyby są tylko podobne do poszukiwanych przez niego muchomorów, w dodatku ze śmiechem powiedziała o tym innym członkom oddziału i mieszkańcom. To aż tak bardzo nie dotknęło Stefana, ale trwający ledwie sekundę błysk w oczach dwójki Piekielnych Łasic wystarczył żeby Jeager był pewny, że zbliżająca się Seria Niefortunnych Zdarzeń która go dotknie w najbliższym czasie będzie mieć grzybowe nadzienie.
Po chwili powrócił myślami do znacznie milszego wczorajszego wieczora w Speck kiedy leczył chorych. Zajęcie to uspokajało go przypominając spokojne dnie spędzone w świątyni Pani Miłosierdzia. Nie wziął od wieśniaków oczywiście żadnej zapłaty za leczenie choć co niektórzy próbowali mimo jego protestów. Zamiast tego wspominał o tym że jest w służbie pewnego górskiego szlachcica i że jeśli chcą komuś podziękować to mogą jemu i jego przedstawicielom okazać wdzięczność gdy Ci będą maszerować przez wieś.
Zaśmiał się w duchu zastanawiając się czy o takim budowaniu renomy regimentu myślała Petra wysyłając ich na zwiad i doszedł do wniosku że znacznie bardziej woli aby sztandar pod którym maszeruje był kojarzony z pomaganiem wsiom niż z ich paleniem.
Tak rozmyślając dotarli do półmetka swojego marszu w postaci posągu Młotodzierżcy, widząc bluźniercze zbezczeszczenie posagu Sigmara Stefana ogarnęła wściekłość, żeby nie powiedzieć morderczy szał.
- Te północne psy, będą błagały o szybką śmierć kiedy z nimi skończę - pomyślał wściekły, jednak już w następnej chwili postarał się wziąć głęboki oddech i pohamować swój gniew na rzecz przemyślanego działania. Cała sytuacja nieprzyjemnie pachniała mu pułapką i nie miał zamiaru pozwolić na to żeby jego oddział w nią wpadł.
-Sierżancie, dajcie nam chwilę, sprawdzę z Olafem czy nie ma tam jakiejś pułapki - po tym bez słowa ruszyli naprzód z młodym Wiselem, któremu przekazał w tej sytuacji dowodzenie jako o wiele lepszemu specjaliście w kwestii wykrywania podobnych rzeczy.
Doskonale pamiętał opowieści jego wuja na temat podobnych sytuacji, imperialni żołnierze znajdowali podobne splugawione miejsca albo okropnie zmasakrowane ciała zaginionych towarzyszy. W słusznym gniewie zaczęli przetrząsać splugawione miejsce i uruchamiali pułapkę bądź byli znienacka atakowani przez wroga który wykorzystywał ich wściekłość aby ich podejść. Szczególnie zapadła mu w pamięć historia o tym jak przy okrutnie zmasakrowanych ciałach chłopskiej rodziny rozwieszonej przy drodze którą maszerował oddział jego wuja niczym bluźniercza dekoracja. Jeden z żołnierzy wpadł na dziwną szklana kulę wypełnioną czymś zielonym. Oczywiście była to pułapka, kiedy kula została zbita wydobył się z niej zielony gaz który natychmiast ogarnął ponad dziesięciu towarzyszy jego wuja. Śmierć jaka ich dopadła była niezwykle okrutna. Dusząc się zielonym dymem wypluwali płuca, skóra pokryła im się krwawiącymi ranami jakby ktoś wylał na nich kwas. Wuj nie powiedział tego wprost nigdy ale Stefan domyślił się, że jedynym co mogli dla nich zrobić to skrócić ich męki. Dowódcy oddziału usłyszeli później od przełożonych, że to niby pułapka wykonana przez zwierzoludzi ale zarówno on jak i jego wuj powątpiewali w takie wytłumaczenie. Nigdy nie widzieli szkła wyprodukowanego przez zwierzoludzi a tym bardziej nie widział u nich magii zmieniającej powietrze w truciznę… .
Tym razem pomimo wściekłości jaką nim targała na widok despektu wyrządzonego podobiźnie Sigmara,ulga stwierdzili z Olafem że nie ma i żadnej pułapki.
Jednocześnie zaczeli razem z krzykliwym kaznodzieją czyścić jak mogli posąg z nieczystości. Jednocześnie szukali sposobu na postawienie pomnika z powrotem do pionu. Szybko jednak zgodzili się z sierżantem, że nie mają do tego odpowiednich narzędzi i skupili się na uspokojeniu i zachęcaniu do dalszej drogi z nimi kaznodziei, powołując się przede wszystkim na to aby przekonać go do pomszczenia bluźnierstwa i powstrzymania kolejnych podobnych aktów.
Po tym zgodnie z rozkazami dowódcy ruszyli do przodu na wyznaczonej w szyku pozycji.
W przeciwieństwie do co niektórych w ich oddziale(przynajmniej z tego co Stefan usłyszał z dyskusji pomiędzy sierżantem a jego ludźmi) Jeager podczas dalszego patrolu przez las wręcz nie mógł doczekać się ewentualnego spotkania z plugawcami winnymi zniszczenia posągu patrona ich Imperium. Jeager musiał sam przed sobą przyznać, że gniew pomagał mu przykryć niepokoju jaki odczuwał po zobaczeniu takiego pokazu barbarzyństwa. Te przeklęte runy jakie napastnicy wyryli na posągu przestraszyły go i nie ważne jak bardzo nie chciałby przykryć tego strachu pokazem gniewu i brawury nie mógł uciec przed tym, że obawiał się, że nie spotkają drani na swojej drodze, bo Ci właśnie maszerują w kierunku Lenkster i tam dadzą przykład podobnego barbarzyństwa. I taka perspektywa przerażała go znacznie bardziej niż ewentualność walki i z całą bandą w pojedynkę.
Musimy znaleźć te zwierzęta i zabić bez litości - pomyślał po raz kolejny zdając sobie doskonale sprawę, że tak naprawdę tylko przypadek albo działanie samych napastników może doprowadzić do ich spotkania. Aby uspokoić swoje coraz bardziej rozgorączkowane myśli zaczął recytować modlitwę, mając nadzieje że sam Sigmar poprowadzi ich ku sprawiedliwej zemście. Krótką chwilę po tym kiedy gdy skończył się modlić idący przed nim Azur zamarł aby po chwili zaczął ujadać w pozostałymi psami.
Modlitwa Jeagera została wysłuchana.
 
Dekares jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem