Sadyba węglarzy, 7 dzień Erntezeit 2512 KI
Słysząc żale Gustava sierżant Ackermann nie zdołał się powstrzymać od leciutkiego grymasu dezaprobaty, a któryś ze strażników prychnął wręcz sarkastycznie.
- Jeśli wątpicie w osąd mój i moich ludzi, pozwólcie no tutaj, panie Stark - powiedział dowódca patrolu - Jeno dajcie pozór, byście się przypadkiem nie poślizgnęli na otoczakach, bo jeśli wpadniecie do potoku, ani chybi zabije was reumatyzm.
Poborca pokonał strumyk dokładając wszelkich starań, by nie zamoczyć butów i nie przestając przy tym zerkać na całopalny stos, przy którym stał Fristad.
- Z dala od strumienia ziemia jest twarda, ale tutaj macie dość dowodów - powiedział Ackermann wskazując palcem na odciśnięte w wilgotnej ziemi ślady. Gustav pochylił się nad nimi i ponownie poczuł zimny dreszcz.
Odciski miały kształt wąskich stop, o może połowie długości stopy dorosłego mężczyzny, ale były od ludzkich znacznie węższe.
I żaden człowiek nie pozostawiał za sobą śladu o tak silnie zarysowanych pazurach.
- Wszyscy wiemy jakie ślady zostawiają gobliny, poborco - oznajmił sierżant przywołując na usta ten sam nienawistny grymas, który Stark widział na jego twarzy chwilę wcześniej.