Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2024, 06:20   #157
Mirekt13
 
Mirekt13's Avatar
 
Reputacja: 1 Mirekt13 nie jest za bardzo znany
Pogoda kolejny raz nie była zaskoczeniem. O tej porze roku na zmianę świeciło słońce i padał deszcz. Powietrze było rześkie i całkiem przyjemne a otaczająca żołnierzy przyroda, względny spokój dawały dziwne wrażenie, sielskie niemal. Gdzieniegdzie dawało się słyszeć jakiś żart, jakąś błogą opowieść o czasach sprzed wojny. Tobias na chwilę niemal zapomniał o wojennej zawierusze a spotkanie poranne z rysiem przypomniało mu o młodzieńczych, prostszych czasach, o gonitwą za zwierzyną, wylegiwaniu się na ciepłych, słonecznych polankach. Mimowolny uśmiech nagle pojawił się na twarzy zwiadowcy.
I zgasł równie szybko kiedy usłyszał krzyki Teodeberta. Do diaska - tak, ogłoś wszystkim wszem i wobec o Naszej obecności tutaj - rzekł pod nosem Tobias i dodał jeszcze parę przekleństw.
Ale widok tego co wprawiło fanatyka w gniew było drastyczne, temu nie mógł zaprzeczyć. Ohydna rzecz jakiej dokonali wyznawcy Mrocznych Bogów nie mogła przejść niezauważona. Część żołnierzy robiła znak młota na piersi, inni recytowali jakąś modlitwę do Swoich patronów inni przeklinali. Ale wszyscy zarazem rozglądali się po okolicy za jakimś ruchem, za obcymi śladami. Tobias szybko nałożył na łuk cięciwę i wyjął strzałę celując później w okoliczny las. Kłótnia co zrobić z drewnianym posągiem tylko zwiadowcę irytowała. Na szczęście nikt nie wykorzystał powstałego zamieszania i nie zaatakował żołnierzy. Co nie znaczy że nie czekają gdzieś niedaleko. Dowódca przydzielił wszystkim miejsca w szyku, elfy szły na przedzie ze względu na swój bystry wzrok i słuch a Tobias dostał dwóch żołnierz, Karla i Johana z którymi zamykał pochód. Droga wydawała się nagle ciemna i wąska a las ponury, wręcz wrogi. Szli u głuchej ciszy więc kiedy Tobias usłyszał nagłe warczenie psów widział że to jest ten moment, ta chwila, razem z towarzyszami przyparł na ugiętych nogach do przydrożnych drzew dających jakieś wrażenie osłony i wypatrywał źródła zagrożenia. I nagle je dostrzegł, usłyszał może wcześniej ale teraz widział wyraźnie wroga, modląc się w duchu że ten nie dostrzegł ich.
Karl, Johan - szepnął do dwójki jednocześnie palcem wskazując kierunek z którego grupa 4-5 mężczyzn i towarzyszące im zwierzęta starały się zakraść na tyły grupy. Chyba ich nie dostrzegli, przynajmniej taką nadzieje mieli zwiadowcy. Poczekajmy aż będą przed nami, w szerokie plecy grasantów łatwiej trafić. - szepnął Tobias i mocniej ścisnął łęczysko łuku i celując we wroga...
 
Mirekt13 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem