Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2024, 16:43   #17
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Sadyba węglarzy, 7 dzień Erntezeit 2512 KI

Ackermann i jego ludzie wrócili długo po tym jak zlany potem i ciężko dyszący Łasica skończył kopać dół w ziemi i zgarnął do niego popiół wraz z niedopalonymi ludzkimi szczątkami. Strażnik usiadł w cieniu wiązu gasząc pragnienie wodą zaczerpniętą w górze potoku i obserwując w ciężkim milczeniu jak rozebrany do naga Gustav szoruje się przy wtórze siarczystych przekleństw, a Elring polewa go wodą z drewnianego cebra.

Powrót strażników zapowiedział ptasi trel podobny do tego, który Stark usłyszał poprzednim razem na trakcie. Łasica wygwizdał na palcach ten sam dźwięk, wstał z ziemi i jął wypatrywać towarzyszy.

- Odeszli w stronę Zaklętych Wzgórz - oznajmił posępnym tonem sierżant, kiedy jego grupa wychynęła zza szałasów - Ale widzę, żeście w międzyczasie nieco zdrowia odzyskali, skoro was chęć na robienie prania naszła, panie poborco.

Klęczący nad potokiem z ponurą miną i próbujący wyczyścić swoje zapaskudzone ubranie Gustav łypnął na Ackermanna złymi oczami.

- To wcale nie tak jak myślicie, sierżancie - wtrącił fałszywie serdecznym tonem Łasica - Pan poborca wcale się nie sfajdał, wcale nie.

Ackermann uniósł brwi nie wiedząc widać do końca, czy strażnik aby nie czyni sobie z niego żartów, po czym machnął ręką.

- Jako rzekłem, odeszli w stronę Zaklętych Wzgórz, co samo w sobie jest czymś niezwykłym - powiedział siadając pod drzewem i zdejmując z pasa bukłak - I mogą już być daleko, bo nie byli na piechotę. Znaleźliśmy miejsce, gdzie na czas napaści zostawiły jezdne wilki, chyba po to, aby tutejszych psów nie zaalarmować. I dwóch węglarzy tam znaleźliśmy. Zarżnęły ich i poćwiartowały, coby wilki nakarmić przed odjazdem.

- Na Zaklęte Wzgórza? - Stark wytarł mokre dłonie w płótno świeżo założonej czystej koszuli i cofnął się od potoku - Przecie to ziemia elfów. Nie lękają się ich gniewu?

- Chuj wie, czego one się lękają - sarknął nienawistnie Rupert - Ale pamiętajcie, że Zaklęte Wzgórza to jeszcze nie Laurelorn, panie poborco. Nawet tam jacyś ludzie próbują żyć z uprawy roli, byle tylko nie wchodzić między te elfie drzewa na południu. Te zielone kurwie syny też mogą to wiedzieć i chcieć przeczekać pościg tuż pod samym nosem Eolirów.

- Dowiemy się więcej idąc ich śladem - odezwał się sierżant Ackermann - Wróciliśmy po konie i ciebie, Hans. Rupert pojedzie z wieściami do placówki do Hargendorfu, a my ruszymy ich śladem. Wy zaś, panie poborco, nie musicie się niczego lękać, wasza droga wiedzie w zupełnie przeciwną stronę. Trzymajcie się starej drogi wzdłuż wybrzeża, a nic wam się nie przydarzy. Z woli Młotodzierżcy spotkamy się jeszcze gdzieś na szlaku.

Reszta strażników zaczęła się krzątać pośpiesznie wokół wierzchowców, wyciągając z juków worki z obrokiem oraz czerstwy chleb z cebulą dla siebie. Wszyscy najwidoczniej świetnie zdawali sobie sprawę z tego, że posiłek w wymordowanej sadybie będzie dla nich być może jedyną okazją do zjedzenia czegoś na długie następne godziny.

- Czy to dobry pomysł? - rzekł nieco niepewnym tonem Stark - Nie byłoby dla was lepiej ostawić te kurwie poczwary i pojechać z nami do Hüserbachu? Jak my mamy być w drodze bezpieczni, to i wy będziecie.

Sierżant Ackermann roześmiał się niewesoło, zakorkował bukłak i wstał z ziemi.

- Służba nie drużba - powiedział - Taka nasza dola, na to się pisaliśmy. Chłopcy, kończcie się szykować, wyjeżdżamy. Rupert, pozwól do mnie, muszę ci coś wyklarować.

Gustav odprowadził sierżanta i jego podwładnego spojrzeniem, gdy obaj odeszli na skraj polany, potem obrzucił wzrokiem resztę gotowiących się do wyjazdu strażników.

I chociaż nie potrafił zidentyfikować źródła swojego wrażenia, wiedziony doświadczeniem wyniesionym z lat czytania w mowie ciał rozmówców był niemal pewien, że sierżant nie powiedział mu wszystkiego.

- W siodła, wiara - zakomenderował Ackermann - A was niechaj Sigmar strzeże, poborcy.


I tak oto przyszedł moment na rozstanie, panowie. Jeśli chcecie coś jeszcze załatwić w sadybie, jest ku temu ostatnia okazja, bo następny post fabularny przeniesie nas najpewniej już do Hüserbachu.

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem