Tuzin czy dwa… sporo, ale miałoby to większe znaczenie na otwartej przestrzeni. W tych ciasnych korytarzach mieli małe szanse na zostanie otoczonym. O ile kurduple nie wpadną na pomysł, żeby obiec ich z dwóch stron korytarzy, wtedy już po nich.
- Żadnego dobijania - głos Alroka był stanowczy - Nie zniżymy się do ich poziomu – goblinka i tak była związana, nie stanowiła żadnego zagrożenia.
To, że z cichego wymknięcia się z twierdzy wyszły nici, było do przewidzenia. Odgłos biegnących w ich stronę zielonoskórych świadczył przynajmniej o tym, że nie próbują złapać ich w pułapkę. A to znaczyło, że oni sami mogą tego spróbować… Szaman sięgnął do sakw i wyciągnął kawałek starego materiału, którym zakneblował jeńca tak, by nie mógł ostrzec pobratymców.
- Ustawcie się po obu stronach drzwi, zasadzimy się na nich, a przynajmniej oflankujemy – rzucił do towarzyszy, powoli sięgając po łuk. W zasadzie cieszył się na walkę, utrzymywanie koncentracji aurze szczęścia zaczynało go męczyć.