Wątek: Sodraland 2527
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2024, 07:56   #83
Cioldan
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Kristoff uczestniczył żywo w dyskusji towarzyszy. Na początku bardzo ucieszył się, że Iskra będzie występować u Octavio.
- na pewno zapamiętam i gdzieś sobie zaznaczę, bo z przyjemnością wysłucham Twojego występu - - powiedział bardzo podekscytowany na wieść o terminie koncertu w kolejny Marktag.

Gdy rozmawiali o księciu Eryku, Kristoff również dorzucił swoje 'trzy grosze'
- Nie słyszałem wcześniej o tych pradawnych bogach za wiele. W Ostlandzie, mimo tak blisko Norsmenów, to wciąż o ich Bogach mówiło się Bogowie Chaosu, nie kojarze, żeby ktoś użył nazwy pradawni bogowie. Może elfy by coś wiedziały na ten temat, ale oni wierzą chyba mniej więcej w tych samych co my, tylko inaczej nazywają. Tak przynajmniej mówi moja Mama co pracuje ze spiczastouszymi. W każdym razie, może to zmyłka i książe Eryk potajemnie wyznaje jakiś pradawnych Bogów???- Na te słowa odpowiedziała Iskra, a następnie nastała chwila ciszy. Nawet Eskil wyglądał na zamyślonego i wyjątkowo nie miał od razu odpowiedzi.

Urocza blondynka kontynuowała opowieść o lokalnych legendach, co bardzo fascynowało Gummiohra. Jednak to Eskil w końcu wypowiedział słowa, które mocno ruszyły Ostlandczykiem. Czy widzieli kogoś zarażonego? No niby nie. W sumie od początku epidemii nie widział ani razu kogoś dotkniętego chorobą. Może widział, ale nie wiedział, że jest chora? W głębi serca dziękował za to, bo to by raczej znaczyło, że ktoś z jego otoczenia zachorował. O Vivian już wypowiedział się wiele razy, ale towarzysze mu przypomnieli, że właśnie znajdują się w części miasta, gdzie ona miała przebywać.
- Wiecie, ja myślę, że ona żyje. Dzięki też za uświadomienie, że to w tej części miasta przebywa. Obiad był pyszny, do wieczora wiele czasu, więc chyba zacznę rozmawiać z lduźmi...-.

W karczmie zauważyli kilka osobistości. Nie dało się przeoczyć krasnoluda, który zachowywał się jakby szukał guza. Jednak z nimi lepiej nie zadzierać, bo mimo braku centymetrów, to w bójkach sprawowali się świetnie. Była też elfka, która wyróżniała się na tle ... wszystkich. Ludzkie kobiety, nawet najpiękniejsze, jakoś nie posiadały takiej aury wokół siebie. Jednak wyglądała na taką co gardzi innymi i było to odpychające. Choć może były to tylko stereotypy w głowie Kristoffa, ale do tej pory się o tym nie przekonał, gdyż nawet elfkę z ich grupy znał bardzo słabo. Eskil wskazał Kristofowi jeszcze jakąś młodą dziewuchę o pokaźnym popiersiu. Jednak Gummiohr szczególnie zwrócił uwagę na jej wygląd.

- Eskil, dzięki. Może to ja, ale tamta niewiasta wygląda mi na jakąś uczoną, albo nowicjuszkę. Może warto spytać o … Vivian, albo stare bóstwa? Co o tym myślicie? - zwrócił się już zarówno do Eskila i do Iskry.
- Ja tam bym wolał ją zapytać o inne rzeczy. - zaśmiał się rubasznie tutejszy łotrzyk. - No ale jak chcesz to idź i zapytaj o Vivian. - nie bronił koledze zrealizować jego własny pomysł ale sam się do tego raczej nie kwapił.
- Do zmroku i tak czekamy tu. Albo gdzie indziej. - przypomniała wzruszając ramionami. Widocznie uważała, że trzeba jakoś zapchać ten czas do końca dnia.
- Dobrze. Zamówię sobie jakąś herbatę przy barze i następnie usiądę obok tej kobiety. Może coś kojarzy, może nie, ale warto próbować. Mogę Eskil, szepnąć też dobre słowo o Tobie, bo sam nie mam żadnych zamiarów wobec niej…- końcówkę wypowiedzi kierował do kolegi, ale zerkał na Iskrę, bo jego celem było podkreślenie tego aspektu w jej towarzystwie. Wstał od stołu i po odpowiedzi (lub braku) towarzyszy udał się do baru i dodał na odchodne tak aby tylko oni słyszeli - a Wam może uda się też coś usłyszeć, choćby o tych zamieszkach…-
- Mów za siebie i mnie w to nie mieszaj. Sam sobie z nią poradzę jak już cię spławi. - Eskil machnął ręką jakby przeganiał kolegę ale dało się wyczuć, że oddaje mu inicjatywę w sprawie nieznajomej. Przy okazji pozwalając sobie na żartobliwy ton. Iskra nie wtrącała się w tą rozmowe tylko dalej czyściła i suszyła szmatką struny swojej lutni.

Kristof ruszył do baru i gdy tylko stanął przy ladzie, zagadał do barmana.
[i]- Daj Ci Bóg dzień dobry! -[i] zaczął młody [i]- który Bóg to drogi barmanie już sam sobie wybierzesz, po tym co dziś widziałem, to co niektórzy do jakiś pradawnych bóstw się modlą, to pewnie przez tę zarazę. -[i] tu młody zrobił krótką przerwę, jakby barman chciał coś odpowiedzieć, bo nigdy jeszcze nie trafił na niego i nie wiedział, czy to jeden z tych co lubią gadać, czy nie.
Po tej pauzie Gummiohr przeszedł do swojego zamówienia.
- Poproszę kubek tego samego co pije tamta niewiasta. Wygląda na uczoną, nie? Ktoś może mi do jej stolika podać napój, bo boję się, że sobie pójdzie zanim tu skończymy. Chyba, że to piwo, to chwilkę poczekam…-
- No to niech się modlą. Przyda nam się. Może wymodlą koniec tej przeklętej zarazy. - oberżysta wziął jego słowa za dobrą monetę i nie miał nic przeciwko modłom za pomyślność miasta w jakim utknął razem z większością mieszkańców. Spojrzał w głąb sali na kobietę na jaką wskazał nieznajomy. Skinął głową po czym zestawił prosty, drewniany kufel i zaczął do niego nalewać z parującego garnka. Więc pewnie był to jakiś grzaniec. Nic dziwnego przy takiej słocie na zewnątrz. - To idź. Ktoś ci go tam przyniesie. - rzekł krótko dając znak, że przyjął zamówienie.

- Dzień dobry waćpanno - ukłonił się nisko gdy jużbył przy stoliku gdzie siedziała samotna dziewczyna - jestem Kristoff i pozwolę sobie dosiąść się, choć na chwilę. - usiadł od razu przy stole. - Nie będę ukrywał, że wraz z kolegą zauważyliśmy Cię siedzącą samą przy stoliku. Już z daleka wyglądałaś mi na interesującą osobę, na jakąś uczoną! Teraz z bliska jeszcze mogę stwierdzić, że nadzwyczaj ładną uczoną. - Kristoff starał się jak mógł aby się nie zaczerwienić. W ciągu ostatnich tygodni, kilkukrotnie słyszał jak Eskil zagaduje do kobiet oraz jak mężczyźni zwracali się do swych towarzyszek w zamtuzie u Octavio. Starał się zapamiętywać, aby wykorzystywać w podobnych sytuacjach. Choć teraz będąc przy kobiecie wciąż się lekko rumienił, to jednak świadomość, że nie podszedł jej podrywać, sprawiała, że nie był aż tak zawstydzony.
- Nie chcę zaczynać rozmowy od pogody, to może słyszałaś droga nieznajoma o porannych zamieszkach? Jakiś wieszcz, poprowadził spory tłum w imieniu starych bogów, by niszczyć świątynie…

- Jestem Ryksa. - przedstawiła się młoda kobieta gdy młodzieniec podszedł do stołu jaki zajmowała. Siedziała przy swoim drewnianym kuflu. Obok niej stała torba z nie wiadomo czym. Wysłuchała go jak zaczął rozmowę i lekko się uśmiechnęła słysząc komplementy pod swoim adresem. Na twarzy dostrzegł lekkie zdziwienie gdy powiedział jej o porannych zamieszkach.

- Zamieszki? Nie, nic nie wiem. Ale widzę, że ludziom zaczynają pękać nerwy. - pokiwała znów głową gdy zadumała się nad tak przedstawioną sytuacją. - A skąd wiesz o tych zamieszkach? - zaciekawiła się zerkając znów na niego.

- Byłem tam, w miarę blisko “Warana i Barana”, mieszkam w okolicy. Powiem Ci, że ten wieszcz mówił mocno populistyczne rzeczy, ale przeplatał to wzmiankami o jakiś starych bóstwach. - Kristof napił się z kubka i kontynuował.
- Ta zaraza jest mocno podejrzana, nie? A słyszałaś może o zaginięciach w mieście? No i nie mówię tutaj o tych co byli chorzy i teraz nie wiadomo gdzie są, czy są gdzieś w ogóle… Zaginęła też uczona, która zajmowała się różnymi antycznymi sprawami. Vivian von Schwarz - Kristoff jej imię wymówił cicho, jakby chciał pokazać, że to wielki sekret.

- Vivian von Schwarz zaginęła? Ojej to okropne. - kobieta wydawała się tak zaskoczona tą wieścią jak i zmartwiona. - Przychodziła czasem do nas do ratusza w sprawie różnych papierów. Raz czy dwa nawet z nią rozmawiałam. Ale nie wiedziałam, że coś jej się stało. Teraz tyle się dzieje… - pokręciła głową z zasmuconym grymasem twarzy. - Mam nadzieję, że się odnajdzie i nic jej nie jest. A ty skąd ją znasz? - podniosła głowę i popatrzyła na rozmówcę ciekawa skąd może znać uczoną skoro na uczonego nie wyglądał.

- A ta zaraza tak, straszna. Zostaje modlić się do dobrych bogów aby nas od złego uchowali. A jesteś może awanturnikiem? Najemnikiem czy kimś takim? Bo ten “Waran” to przecież na ulicy Awanturników stoi. - widocznie kojarzyła okolicę w jakiej stała karczma de Soto. I wydawała się zaciekawiona czy przypadkiem wspomniał akurat ją czy jednak niekoniecznie.

- Osobiście Vivian nie poznałem. Moi znajomi z kolegium, Franziska i Warmund ją znali. - zastopował na chwilę, aby wziąć łyk grzańca i kontynuował - Wiesz, awanturnik, najemnik, to brzmi tak trochę odpychająco. Ja wolę określać się jako detektyw - uśmiechnął się dumnie i sięgnął po kolejny łyk napoju, a następnie kontynuował poważnym acz ściszonym tonem - Więc właśnie Droga Rykso, szukamy von Schwarz. No, a jeśli w ratuszu nie wiecie nic o jej zaginięciu, to tym bardziej jest to tajemnicze. Pamiętasz kiedy ją ostatnio widziałaś? Może mówiła o swoich planach? Tak w ogóle, to może przesiądziemy się do moich znajomych, o tam - wskazał niezbyt dyskretnie na stolik przy którym siedział Eskil i Iskra. [i]- siedzi tam najlepsza lutniarka w księstwie i pewien przystojniak, któremy wpadłaś w oko. "Pracownica ratusza… taka znajomość może być przydatna!" - pomyślał.

W czwórkę posiedzieli jeszcze chwilę, dopytując głównie o prace w ratuszu. Gdy Eskil już zaczął mówić ze swoją zwykłą częstotliwością, Kristof będąc przy stoliku skupiał swoją uwagę głównie na Iskrze. Jednak starał się też wyłapać czy nie znajdują się w karczmie jakieś postacie np. z porannych zamieszek. Gdy wypił już drugiego grzańca i udał się do toalety, to wracając odważył się zagadać do elfki. - Przepraszam bardzo, ja mam takie nietypowe pytanie. Vivian von Schwarz. Kojarzy Pani? Zaginęła i jej szukamy. Ma czerwone a czasem czarne włosy, zależy jak się patrzy. - po uzyskanej odpowiedzi poszedł do baru, tym razem juz po zwykłą herbatę, bo przecież niedługo mieli ruszać na występ 'wieszcza' na Dziurowych Dzbanach.
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem