Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2024, 13:30   #160
Dekares
 
Reputacja: 1 Dekares nie jest za bardzo znany
Swora kundli która na nich natarła o mało nie dopadła ich nie przygotowaniach, na szczęście miesiące wspólnych ćwiczeń w poprzednim regimencie dał Stefanowi i Wieselom potrzebną szybkość i zdecydowanie w działaniu. Widząc zbliżające się bestie Jeager w ostatniej chwili wydał komendę wypuszczenia ich własnych psów do przeciwuderzenia aby stępić impet wrogiej szarży, pomimo tego bestie uderzyły na nich z wielką furią.

Tuż przed samym zderzeniem Jeager zdążył wydać z siebie okrzyk bojowy ich dawnej kompanii, okrzyk który był, podczas procesu ich dawnego kapitana wymieniany jako “jasna” oznaka Heretyckiego Zdziczenia:

KREW I ŚMIERĆ!!! - wykrzyczał dumnie, wturowany przez dwóch towarzyszy z talabakheimu. Dwie bestie zaatakowały Jeagera. Jedna spróbowała kąsać jego nogi, jednak została odpędzona celnym ciosem włóczni zostawiającym na jej cielsku paskudną ranę. Druga bestia, potężny wilk o czarnej sierści skoczył mu do gardła i pewnie rozszarpał by Stefanowi tchawice gdyby ten w ostatniej chwili nie zasłonił się tarczą, wściekły wilk na moment niejako zawisł na jego tarczy zajadle kłapnął w jego stronę zębiskami i zalał Jeagera okropnym smrodem zgniłego mięsa ze swojego pyska. Ułamek sekundy później ostlandczyk pchnął z całej siły zrzucając z tarczy bestię.
Reszta walki wyglądała niemal identycznie, kundle atakowały to jego nogi to skakały próbując chwycić go za gardło bądź dłoń, nie było w tym żadnej finezji czy większego pomyślunku i póki Jeager zachowywał pełną koncentrację i miał swoich towarzyszy po bokach bestie nie były w stanie zdziałać wiele przeciwko jego włóczni zadające im kolejne rany i tarczy blokującej kolejne ataki. Kilka ciosów później bestie leżały przed nimi wijąc się w agonii, a on i Wieselowie ruszyli na boki aby wesprzeć w brutalnej walce swoje czworonogi. Tam Serce Jeagera przeszył straszny żal kiedy zobaczył szamoczącego się na ziemi z przegryzionym gardłem Gryfa, z tym większą furią uderzył na kundla który był sprawcą tej zbrodni, przeszywając go swoją włócznią z taką determinacją, że ostrze prawie wyszło poczwarze drugim bokiem. Mineły sekundy i walka przynajmniej na tą chwilę dobiegła końca, ostatnie kundle podwijały ogony i uciekały a ich trzóżliwi panowie uciekali jeszcze szybciej. Wojownik błyskawicznie spojrzał po swoich towarzyszy notując ranę starszego z Wieselów oraz straszny stan psów. Jednocześnie okół swoje serce żelazem odpychając od siebie naturalny odruch niesienia im pomocy. Walka wcale nie była jeszcze skończona więc na leczenie ran przyjdzie czas później.
-Olaf! Za mną! -wykrzyczał do młodszego ze swoich towarzyszy ruszając jednocześnie najszybciej jak potrafił w pościg.
- Albrechcie zostań tu z psami, w moim plecaku są opartunki! Azur Zostań!- krzyknął jeszcze zanim skoncentrował się na ściganiu podłego wroga.
- UCIEKAJĄ! ZA NIMI SYNOWIE SIGMARA! - wydarł się co sił w gardle gnając naprzód napędzany furią wywołaną śmiercią i okaleczeniem jego wiernego kompana ich czworonożnych podopiecznych. Sam ofiarował Harpię i Gryfa jako szczeniaki Wieselom i nie miał zamiaru odpuścić pomszczenia śmierci tego drugiego bez przelania krwi tych naprawdę za to odpowiedzialnych. Chyba że dostanie taki rozkaz.
 
Dekares jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem