Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2024, 20:48   #72
Cioldan
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Cioldan podziwiał krajobrazy po drodze na spotkanie. Rozmyślał też o ich roli w tym wydarzeniu. Czasami myślał, że trafili na jakąś wielką sprawę, ale szybko weryfikował te przypuszczenia poprzez porównania do wydarzeń ze swojej przeszłości. Był jednak pewien jednego. Muszą wypełnić misję sprawnie, bo nawet jeśli to jeszcze nie jest w pełni uformowane zagrożenie, to może urosnąć do zagrożenia dużej skali. To trochę kłóciło się się z tym co sam chciał osiągnąć gdy już zapoznał się nieco z sytuacją. Handel niewolnikami w tym układzie sprawiał, że podczas każdej rozmowy ma w tyle głowy pytania o znajomość tej sprawy. Był przekonany, że w momencie odkrycia powiązań, dostanie zgodę na większe śledztwo. Oczywiście pozbycie się Sithów i Ciemnej Strony Mocy będzie priorytetem dla wszystkich bolączek regionu.
Nagle jego 'przyjaciel' odezwał się do niego. Jednak zrobił to w sposób, który był mocno niepojący dla Zeltrończyka. Uspokoił go jednak głos Zabraczki. Sam nie wiedział czemu tak działa kojąco na niego. Może to kwestia uratowania jego życia? Może coś innego? Dawniej pewnie szybciej by zbliżył się do Quemau, ale sam do końca nie wiedział jak to działa dla Adeptów Mocy. Nigdy nie był nawet padawanem, więc nie przysięgał ani nie uczył się ich 'przykazań'. Wiedział, że dla Jedi, miłość jest zakazana, bo może doprowadzić do przejścia na ciemną stronę. On jednak nie był Jedi, a przejście na stronę Sithów to rzecz dla niego niepojęta, przecież jak? Po tym co przeżył? Tak naprawdę, to wiedziałby co wybrałby, gdyby musiał podjąć decyzję w sytuacji postawienia pod murem. Ta cała Moc była bardziej brzemieniem niż błogosławieństwiem. Nauki na planecie Voss miały przynieść mu spokój ducha i pogodzenie się z tym kim jest. Nie tylko żołnierzem, szpiegiem czy awanturnikiem, ale też użytkownikiem mocy, który miał być gdzieś po środku. Bo czasem radykalne istoty po Jasnej Stronie Mocy w swym uparciu, prowadzili ostatecznie do złych rozwiązań, będąc przekonanym o byciu wciąż po dobrej stronie.

Był już na zewnątrz, nawet nie zauważył wcześniej tego wielkiego pięknego drzewa przy którym wylądowali. Był nieco wyłączony chwilowo, ale wrócił już do normalnego funkcjonowania. Usłyszał jak Aric, który zapewne był mocno zagubiony przez ostatnie odkrycia, rozmawiał z Wędrowniczką. Cieszył się na to, bo na początku misji miał wrażenie, że to właśnie ich wybrali, gdyż Katarn chiał aby Ona została jego mistrzem. Teraz już był spojojniejszy, bo Jej podejście i osobowość była dla Cioldana zbyt obca. Choć szanował postawę Wędrowniczki, to nie chciałby aby to Ona uczyła go mocy. Co innego Młodego. Zeltrończyk odpowiedział Aricowi niepytany.
- Jak już widzisz, te połączenia zwane Midichlorianami, to nic innego jak możliwości. Tylko musisz się uczyć by korzystać z nich. Zdobyłem ten diadem tak jakbym sięgnął po kubek herbaty przy stole. Dzięki połączeniom, które widzimy tylko my, możemy nieco manipulować rzeczywistością. Odepchnąć kulę, przeczytać myśli, podnieść przedmiot. Im więcej rozumiesz, ale też im większe masz połączenie z Midichlorianami, tym więcej możesz. Jednak zostawię Twoją naukę w rękach Wędrowniczki. Ona jest Jedi, a ja tylko liznąłem tajniki tej sztuki.- po wypowiedzi ukłonił się Miraluce.
Podszedł następnie do swojego kompana, który zaczął zachowywać się zdecydowanie inaczej niż zawsze
-HK, nikogo tutaj nie zabijaj. Tu są sami przyjaciele, rozumiesz? Co za tajne bazy danych odkryłeś, co? Jesteś mym kompanem, czy moim robotem bojowym? Zabić kogoś dla mnie, mówisz... Póki co bądź skupiony na ochronie nas tu obecnych. Zaraz będziemy mieli spotkanie, pamiętasz? Pokojowe, bez przemocy. Żeby nie było, krzyknę do Ciebie, jak będziesz miał wkroczyć do akcji. Powiedzmy, krzyknę 'TERAZ!!!'. .- odpowiedział na wcześniej zadane pytanie. Jednak sam nie wiedział, co do końca ma powiedzieć, bo pierwszy raz HK stawia go w takiej sytuacji.
Następnie podszedł do Pani chorąży
- jeśli mamy chwilę, to chętnie zobaczę te ruiny. Kilanaście minut na pewno starczy by znaleźć coś przydatnego, albo stwierdzić, że nic tu ciekawego nie ma. Tak w ogóle to dziękuję za kolejną bezpieczną podróż. Tu była jakaś osada? Może pomożesz mi woględzinach?- zagadał do Zabraczki z uśmiechem na ustach.
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem