Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Science-Fiction Chcesz odkryć w eonach Kosmosu Zapomniane Światy? Walczyć z wszędobylskimi Korporacjami, bądź być małym cyber–trybikiem w ich złożonej Maszynerii? Ostrzem świetlnego miecza wyrąbywać sobie swoją ścieżkę Mocy? To czy odważysz się przejść przez Wrota Wymiarów zależy tylko od Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-03-2024, 14:40   #71
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Aric zaraz po słowach Quemau o burzy zabrał z wskazanego miejsca pelerynę. Dobrze wiedział, jak wyglądały takie burze i wcale nie uśmiechało mu się, by prowadzić rozmowę w przemokniętym ubraniu.

Pochałaniał też otrzymaną rację żywnościową, która specjalnie nie była smaczna, ale syciła. Nigdy nie wiadomo, kiedy trafi się kolejny darmowy posiłek, więc nie ma co wybrzydzać!

Drgnął, gdy miraluka zapytała go o jego emocje. Nie podobało mu się, że grzebią mu w myślach. Jak się przed tym bronić? Zapytał o to uprzednio, ale jakoś nikt tematu nie podchwycił. Zrozumiał jednak, że zapewne musi starać się nie odczuwać emocji. Bo może oni nie czytają w myślach, tylko odbierają jego emocje?

Kiedy jednak zaoferowała mu ćwiczenia z używania mocy, nie mógł zapanować nad emocjami. Ekscytacja ale i strach przed tym, co to może znaczyć i co go czeka, zalały go niczym woda. Ochoczo przytaknął i oczekiwał... właściwie nie wiedział czego. Ale czegoś. Z kapturem na głowie i dodatkowo zamkniętymi oczyma czekał. Czekał. Czekał. I nagle coś drgnęło. Pod powiekami zaczął dostrzegać plamy światła? A jednak nie. To coś, to było zupełnie inne. Zaczął rozumieć, jak Wędrowniczka radzi sobie bez oczu. Fascynujące. Patrzył, czy te punkty świetlne (midi-chlor-jany?) mają różne kolory? Czy kolory się zmieniają? Czy jest w stanie zorientować się, w którą stronę kto ma skierowany wzrok? Głowę? Rękę? Czy dostrzega blastery? Noże? Jak wygląda diadem na głowie Cioldana? A jak suknia na ciele miraluki? Czy potrafi dostrzec przedmioty nieożywione, czy tylko żywą materię?

Ale potem... kosmiczna winda zabrała go poza orbitę... czuł się jak na seansie holo... albo jak jeden z mitycznych bogów... mógł wyciągnąć dłoń i pochwycić całą planetę... Co znaczyły te smugi? Czemu sięgały tak daleko poza planetę? A tam w oddali? Te punkty? Czy to były inne planety układu? Czy mógł je rozpoznać?

Nawet nie wiedział, kiedy wylądowali. Wyrwany z transu potrzebował chwili, by dojść do siebie, potem kolejnej, by zdjąć kaptur i otworzyć oczy. Zamrugał rozglądając się wokół. Czy mógł wstać? Czy mógł iść? Dźwignął się niepewnie.

- Tak... chyba tak... - odpowiedział zapytany o to, czy może iść. Dobrze, że wcześniej pomyślał o zapakowaniu peleryny, bo w obecnym stanie zupełnie o niej nie pamiętał. Co prawda okazało się, że burza przycichła, ale nikt nie mógł zagwarantować, że ich zaraz znowu nie zaskoczy.

Rozglądał się po okolicy, gdy Wędrowniczka zadała mu kolejne pytania.
- Co czułem? Sam nie wiem... Jakbym oglądał fajne holo? Jakbym był jednym z tych starożytnych bogów, którzy obracają w swych dłoniach światy? Fascynację? Te wszystkie kropki składające się na ciała, to są właśnie te midi-chlor-jany? Czy tak właśnie widzisz otaczający cię świat? A jak Cioldan przenosił diadem? Poruszał tymi światełkami?
 
Gladin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-03-2024, 20:48   #72
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Cioldan podziwiał krajobrazy po drodze na spotkanie. Rozmyślał też o ich roli w tym wydarzeniu. Czasami myślał, że trafili na jakąś wielką sprawę, ale szybko weryfikował te przypuszczenia poprzez porównania do wydarzeń ze swojej przeszłości. Był jednak pewien jednego. Muszą wypełnić misję sprawnie, bo nawet jeśli to jeszcze nie jest w pełni uformowane zagrożenie, to może urosnąć do zagrożenia dużej skali. To trochę kłóciło się się z tym co sam chciał osiągnąć gdy już zapoznał się nieco z sytuacją. Handel niewolnikami w tym układzie sprawiał, że podczas każdej rozmowy ma w tyle głowy pytania o znajomość tej sprawy. Był przekonany, że w momencie odkrycia powiązań, dostanie zgodę na większe śledztwo. Oczywiście pozbycie się Sithów i Ciemnej Strony Mocy będzie priorytetem dla wszystkich bolączek regionu.
Nagle jego 'przyjaciel' odezwał się do niego. Jednak zrobił to w sposób, który był mocno niepojący dla Zeltrończyka. Uspokoił go jednak głos Zabraczki. Sam nie wiedział czemu tak działa kojąco na niego. Może to kwestia uratowania jego życia? Może coś innego? Dawniej pewnie szybciej by zbliżył się do Quemau, ale sam do końca nie wiedział jak to działa dla Adeptów Mocy. Nigdy nie był nawet padawanem, więc nie przysięgał ani nie uczył się ich 'przykazań'. Wiedział, że dla Jedi, miłość jest zakazana, bo może doprowadzić do przejścia na ciemną stronę. On jednak nie był Jedi, a przejście na stronę Sithów to rzecz dla niego niepojęta, przecież jak? Po tym co przeżył? Tak naprawdę, to wiedziałby co wybrałby, gdyby musiał podjąć decyzję w sytuacji postawienia pod murem. Ta cała Moc była bardziej brzemieniem niż błogosławieństwiem. Nauki na planecie Voss miały przynieść mu spokój ducha i pogodzenie się z tym kim jest. Nie tylko żołnierzem, szpiegiem czy awanturnikiem, ale też użytkownikiem mocy, który miał być gdzieś po środku. Bo czasem radykalne istoty po Jasnej Stronie Mocy w swym uparciu, prowadzili ostatecznie do złych rozwiązań, będąc przekonanym o byciu wciąż po dobrej stronie.

Był już na zewnątrz, nawet nie zauważył wcześniej tego wielkiego pięknego drzewa przy którym wylądowali. Był nieco wyłączony chwilowo, ale wrócił już do normalnego funkcjonowania. Usłyszał jak Aric, który zapewne był mocno zagubiony przez ostatnie odkrycia, rozmawiał z Wędrowniczką. Cieszył się na to, bo na początku misji miał wrażenie, że to właśnie ich wybrali, gdyż Katarn chiał aby Ona została jego mistrzem. Teraz już był spojojniejszy, bo Jej podejście i osobowość była dla Cioldana zbyt obca. Choć szanował postawę Wędrowniczki, to nie chciałby aby to Ona uczyła go mocy. Co innego Młodego. Zeltrończyk odpowiedział Aricowi niepytany.
- Jak już widzisz, te połączenia zwane Midichlorianami, to nic innego jak możliwości. Tylko musisz się uczyć by korzystać z nich. Zdobyłem ten diadem tak jakbym sięgnął po kubek herbaty przy stole. Dzięki połączeniom, które widzimy tylko my, możemy nieco manipulować rzeczywistością. Odepchnąć kulę, przeczytać myśli, podnieść przedmiot. Im więcej rozumiesz, ale też im większe masz połączenie z Midichlorianami, tym więcej możesz. Jednak zostawię Twoją naukę w rękach Wędrowniczki. Ona jest Jedi, a ja tylko liznąłem tajniki tej sztuki.- po wypowiedzi ukłonił się Miraluce.
Podszedł następnie do swojego kompana, który zaczął zachowywać się zdecydowanie inaczej niż zawsze
-HK, nikogo tutaj nie zabijaj. Tu są sami przyjaciele, rozumiesz? Co za tajne bazy danych odkryłeś, co? Jesteś mym kompanem, czy moim robotem bojowym? Zabić kogoś dla mnie, mówisz... Póki co bądź skupiony na ochronie nas tu obecnych. Zaraz będziemy mieli spotkanie, pamiętasz? Pokojowe, bez przemocy. Żeby nie było, krzyknę do Ciebie, jak będziesz miał wkroczyć do akcji. Powiedzmy, krzyknę 'TERAZ!!!'. .- odpowiedział na wcześniej zadane pytanie. Jednak sam nie wiedział, co do końca ma powiedzieć, bo pierwszy raz HK stawia go w takiej sytuacji.
Następnie podszedł do Pani chorąży
- jeśli mamy chwilę, to chętnie zobaczę te ruiny. Kilanaście minut na pewno starczy by znaleźć coś przydatnego, albo stwierdzić, że nic tu ciekawego nie ma. Tak w ogóle to dziękuję za kolejną bezpieczną podróż. Tu była jakaś osada? Może pomożesz mi woględzinach?- zagadał do Zabraczki z uśmiechem na ustach.
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22-03-2024, 21:18   #73
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację
Miraluka słuchała relacji Arica i chłopak zauważył, że byłą wyraźnie zdziwiona.
- To… nie powinno tak wyglądać. Jeszcze nie spotkałam kogoś, kto swoje pierwsze otwarcie na Moc przeżyłby tak jak ty… za wyjątkiem innych Miraluka. My tak właśnie postrzegamy wszechświat. Może to ta planeta? Może to jej wpływ… nie jestem pewna – zamyśliła się.
Nie była to raczej odpowiedź której chłopak oczekiwał, jak widać Jedi też nie wiedzieli wszystkiego.
Zaczął zastanawiać się nad tym co widział i jak to interpretować, ale niczym sen, obrazy zaczęły zacierać się w jego umyśle. Nie potrafił, przynajmniej jeszcze, zinterpretować wszystkiego co widział.
Droid protokolarny na słowa Cioldana przekrzywił lekko głowę, po czym odparł:
-Kategoryczne stwierdzenie: Uszkodzeniu uległy bazy danych zawierające zapisy historii eksploatacji tej jednostki HK. Część zapisów uległa degradacji z powodu upływu czasu, jednak zachowało się dostatecznie dużo z matrycy osobowości, aby możliwe było ponownie jej uruchomienie.
-Dumne stwierdzenie: Jestem droidem infiltracyjnym, łączącym w sobie zarówno możliwości droida bojowego jak i protokolarnego.
- Uspokajający komunikat: Proszę się nie obawiać, moje protokoły droida zab… bojowego rozpoznają konieczność ostrożności.
-Potwierdzenie: hasło „TERAZ” zostało ustalone jako polecenie do podjęcia działań bojowych.
-Nieszczera prośba: czuję się w obowiązku uprzedzić że słowo „teraz” jest dość często używane i może to prowadzić do nieporozumień. Może warto rozważyć zmianę hasła na rzadziej używaną frazę, np. „gorączka błotna kowakiańskich jaszczurek”.

W międzyczasie Zabraczka zamknęła transportowiec i gdy Cioldan podszedł do niej, podała mu pelerynę.
- Proszę. Ta burza zaraz może powrócić. I tak, tu była osada, należała do plemienia Tek’Ali. Te drzewa – wskazała na ogromną roślinę – mają dla nich wielkie znaczenie religijne. To drzewa najstarsze, z których nasion najprawdopodobniej wyrosły wszystkie okoliczne. Nikt nie wie jak duże potrafią urosnąć. Wiem że Imperium zniszczyło jedno czy dwa tak wielkie drzewa i dlatego nikt nie ma już tu wstępu. Możemy się tu rozejrzeć.
Oględziny okolicy z początku nie przyniosły nic specjalnego. Zniszczone i spalone domy z drewna, wypalone ślady na ziemi… ślady. Cioldan początkowo nie zwrócił nie uwagi ale po chwili wypatrzył coś jakby odciski wielkich łap. Pomiędzy nimi odbite były mniejsze ślady, spoglądając za nimi, zeltron i zabraczka spostrzegli, że kierowały się pod samo drzewo.
Trzask gałęzi i łoskot zlał się z głębokim warkotem.
Z gęstwiny lasu, wychylił się ogromny kształt. Wielki gad, o niemal skamieniałych łuskach i płytach pancerza, o szczęce sprawiającej wrażenie jakby mogła połknąć zeltrona na jeden raz poruszał się z zadziwiającą szybkością i gracją.





Bestia była co najmniej tak wielka jak transportowiec, którym przylecieli. Cioldan zrozumiał, że ślady mogły należeć do takiego właśnie osobnika. Aric rozpoznał zwierzę. To Krok, nazwany tak przez kolonistów, największy jaszczur żyjący w lasach Cularin. Rosnące w zasadzie aż do śmierci bestie były agresywne, znajdowały się na szczycie łańcucha pokarmowego tej planety i krążyły plotki, że kiedyś były wykorzystywane do ataków na osadników.
Za łbem bestii zamocowane było siedzisko, w którym spoczywał mężczyzna tarasinów. Ubrany był jak mieszkaniec miasta platformy, w dopasowany niebiesko szary kombinezon oraz, co wysłannicy zauważyli z niejakim zdziwieniem w elementy pancerza. W dłoniach trzymał karabin blasterowy.
Na widok wysłanników jego skóra delikatnie zaczęła zmieniać kolory, gdy odezwał się:
- Witajcie przyjaciele. Cieszę się że was widzę, dopiero co tu dotarłem. Przysyła mnie matka Bozzra. Miałem się tu z wami spotkać. Jeśli pójdziecie za mną, to was do niej zaprowadzę.

Aric patrząc na niego widział zmiany kolorów skóry. Zrozumiał też natychmiast że przybysz kłamie, darzy nienawiścią, przesiąkniętą satysfakcją.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 22-03-2024 o 21:38.
Prince_Iktorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23-03-2024, 13:02   #74
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

- Może postrzegałem świat tak jak ty, bo to ty mi w tym pomogłaś? - Aric próbował znaleźć rozwiązanie na problem miraluki. Jednak coś, co powiedział droid odciągnęło go od tych rozmyślań.

Do tej pory chłopak nie zwracał zbyt dużo uwagi na towarzyszącego im androida. Jego uwagę absorbowali Wędrowniczka jako jedi i jako kobieta, a nawet Cioldan, potrafiący używać mocy. Teraz jednak do jego świadomości zaczęły się dobijać zgromadzone strzępki informacji. Ten robot protokolarny zachowywał się dziwnie... właściwie to od dawna miał ochotę podszkolić się w naprawie droidów, ale jakoś nie mógł znaleźć na to czasu. Wolał majstrować w holonecie, hakować płatne serwisy, czy nawet majstrować przy broni. Droidy... czekały jeszcze na swoją szansę. Gdyby sytuacja była krytyczna, podjąłby się naprawy. Ale na razie ograniczył się do przetrawiania usłyszanych słów.
Aric analizuje informacje o droidzie - technika 3D?

Jego rozmyślania na ten temat przerwało pojawienie się gości.
- To Krok... - zdumiał się Aric. Co innego wiedzieć co to za stwór, a co innego znaleźć się z nim na żywo. - Chyba nie muszę dodawać, że niebezpieczna bestia?

Nie było to jednak jedyne niebezpieczeństwo, jakie dostrzegł. Nie był żadnym ekspertem w tej dziedzinie, ale kiedyś trochę się interesował różnymi rasami, w tym i tarasinami. Jeżeli pamięć go nie zawiodła, to jeździec miał wobec nich złe zamiary.
Aric używa danger sense
- Aaa... wiecie... - zwrócił się do Cioldana i miraluki. - Wszyscy zastanawialiśmy się chyba, po co mnie do was przydzielono... no i chyba w końcu wiem po co... - Aric zastanowił się, co powiedzieć dalej. - Tak sobie myślę, że TERAZ jest dobry moment, na gorączkę błotną... kowakiańskich jaszczurek... jako lokals, wiem, co mówię... A teraz wybaczcie na chwilę, ale zapomniałem zabrać czegoś z promu... zaraz wrócę... pani chorąży... zechce pani otworzyć transportowiec i... pomóc mi w środku? - nie czekając zbytnio na jej odpowiedź, ruszył w stronę pojazdu.
- Tylko nigdzie nie idźcie beze mnie, to może okazać się bardziej niebezpieczne, niż sądzicie - rzucił jeszcze przez ramię.

Uznał, że potrzebuje uruchomić ścigacz. We wnętrzu pojazdu wytłumaczy też zabraczce, na czym polega problem. A może sama się już domyśliła? Może ma na tyle wiedzy o tarasinach?

Gdyby doszło do walki, a była na to duża szansa, problemem będzie nie tylko Krok, ale i jego jeździec. Gdyby mógł zdobyć przewagę wysokości, łatwiej byłoby trafić z blastera w Tarasina. Mógł też szybko salwować się ucieczką, gdyby sytuacja tego wymagała. Quemau za to mogła przygotować transportowiec do startu.
Jeżeli Aricowi uda się dotrzeć do środka transportera, opuści danger sense

Wybiegając myślami do przodu zastanawiał się już, jak mógłby użyć autopilota w ścigaczu, aby mieć wolne ręcę i umysł do oddania strzału z blastera. Ho ho! Godziny ćwiczeń z aplikacją strzelniczą mogą się w końcu opłacić! Nie bez powodu był mistrzem monady w każdej grze, która opierała się na strzelaniu!

 
Gladin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-03-2024, 12:26   #75
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację
Aric wyciszył się i niemal namacalnie poczuł ostrzeżenie. Miał złe przeczucia. Bardzo złe. Ten tarasin to kłopoty. Przez głowę przemknęło mu jeszcze zdziwienie co do zachowania Cioldanowego droida. Ale wyglądał podobnie do bardzo starych droidów protokolarnych. Nic tu niezwykłego, jeśli nie liczyć tego, że zwykle takie droidy nie wędrowały z bronią.

Zeltron nie do końca był pewny czego się spodziewać, spróbował otworzyć się na Moc tak jak uczył go Kyle, aby lepiej strzelać z blastera, ale coś go przytłoczyło. Strach, przerażenie, otaczały go niczym ocean, słyszał w tle krzyki, błagania, dorosłych… dzieci. Próbował zwalczyć to wrażenie ale nie zdołał, „przepchnął” się jakoś przez nie, mimo to nadal słyszał krzyki, daleko, w tle. Czuł wyraźnie ułożenie w przestrzeni swoje, towarzyszy, Kroka i jeźdźca, wiedział, że Moc pomoże mu trafiać do celu.

Aric natomiast dotarł razem z nieco zaskoczoną zabraczką do wnętrza transportowca i wchodził już na rampę, gdy usłyszał syczący głos. Jeździec Kroka spoglądał na wysłanników z grzbietu swojego wierzchowca.
- Tępe małpy, nawet nie umiecie sssłuchać co sssię do wasss mówi. Załatwimy to inaczej.
Gdyby nie jego złowrogi ton, opuszczenie karabinu czy nagłe poruszenie Kroka w stronę towarzyszy, to z pewnością zamiary tarasina zdradziłaby poczerwieniała nagle skóra oraz rozłożony w gniewie kołnierz.

 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09-04-2024, 09:41   #76
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację
Tarasin z dzikim okrzykiem skierował olbrzymią bestię wprost na statek wysłanników Senatu. Cioldan i HK-X1 błyskawicznie rzucili się w stronę osłon dawanych przez rozrośnięte drzewo, obawiając się siły wielkiego zwierzęcia. Zeltron krzyknął do Wędrowniczki:
- Biegnijmy szybko, schować się za korzeniami!
Quemau natomiast, zwróciła się do Arica i WD-40:
- Aric rób co masz robić, byle szybko, oddam parę strzałów, ale później się chowam! WD-40 może uruchomisz prom?
Syknął zapalony miecz świetlny i białe niczym mleko ostrze pojawiło się w rękach Jedi stojącej naprzeciw bestii.
WD-40 ruszył pędem w stronę kokpitu, jednak na zakręcie w korytarzu zahaczył o leżący na pokładzie kontener i przewrócił się z głośnym piskiem. Jeździec skierował swojego przerażającego wierzchowca wprost na stojący na prymitywnym lądowisku transportowiec. Krok ruszył biegiem, wprost przez zgliszcza pozostałe po zniszczonych budynkach, roztrącając i miażdżąc wpółspalone szczątki. W jednej chwili jednak pisnął ze zdziwienia, gdy tylna łapa pojechała mu do tyłu zaś przednia wbiła się głęboko w gruzowisko, być może na chwilę grzęznąc w jakiejś do tej pory niewidocznej piwnicy. Jeździec zaklął, po czym zasypał stojących przy wejściu do transportowca strzałami z karabinu blasterowego. Dwie palące smugi trafiły zarówno Arica, jak i stojącą obok Quemau. Chłopakowi niemal serce zamarło, gdy linia ognia trafiła w luźno zwisający kawałek kamizelki. Rangerka nawet nie drgnęła, tylko sama oddała dwa strzały, równo z Arikiem, który czując jak niedawno poznana Moc pomaga mu w kierowaniu swoim ciałem. Trzy strzały, kierowane prosto w głowę, pysk i oczy, strzelcy instynktownie wyczuli, że próby przebicia grubej pokrytej kostnymi naroślami skóry potwora na nic się nie zdadzą. Ognista smuga zabraczki rozprysnęła się na skorupie chroniącej powiekę, strzał Arica trafił celniej i bestia przymknęła na chwilę powiekę, a gdy ją otworzyła Quemau trafiła dokładnie w cel. Po polanie rozległ się ryk zranionego stwora. Zabraczka wskoczyła na rampę, szukając choćby częściowej osłony przed strzelcem, ukrytym na grzbiecie bestii między płytami rogowego kołnierza.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 09-04-2024 o 11:01.
Prince_Iktorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-04-2024, 10:47   #77
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację
Rangerka wystrzeliła gdy tylko znalazła się za częściową osłoną. Trafiła dokładnie w oko Kroka, który jęknął, po czym opadł bezwładnie na ziemię. Aric usłyszał przekleństwo jeźdźca, który miotał się w swojej uprzęży by po chwili zniknąć za płytami kostnymi na szyi stwora, w chwili, gdy daleki strzał Cioldana rozprysnął się tuż obok. Wędrowniczka poczuwszy drgnienie Mocy towarzyszące śmiertelnej ranie Kroka rozkojarzyła się na moment, straciwszy połączenie iż Mocą. Stwór wziął jeszcze jeden płytki oddech, zanim strzał HK-X1 nie trafił go między płyty pancerza na plecach. Bestia drgnęła, po czym zamarła, znieruchomiawszy całkowicie.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19-04-2024, 11:19   #78
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację
Cioldan zawołał do HK:
"Świetna robota!! Teraz tylko trzeba znaleźć tego mniejszego gada! ja biegnę pod jego brzuch i później spróbuje wdrapać się na górę, Ty omiń albo przejdź przez ogon i sprawdź czy nie ucieka gdzieś w drugą stronę." Gdy już biegli, Zeltrończyk jeszcze krzyknął swego blaszanego towarzysza "starajmy się pojmać go żywcem, warto go przesłuchać!"

Quemau odezwała się do Arica:
"Idę sprawdzić co robi ten Tarasin, idziesz ze mną? Według mnie, żywy będzie cenniejszy, ale jak zaatakuje, nie wahaj się strzelać..."


Aric ruszył biegiem wzdłuż statku, próbując dostrzec Tarasina. Zwłoki Kroka leżały całkiem bezwładnie, częściowo zapadnięte w ruinach zniszczonego budynku. Przez chwilę chłopak nie był stanie dostrzec jeźdźca, w plątaninie gruzów. Zauważył go dopiero gdy zdecydował się na wejście wgłąb plątaniny kabli, rur, drewnianych i plastostalowych fragmentów konstrukcji. Tarasin leżał nieprzytomny, najwidoczniej spadł, obijając się o gruz.
Wyciągnięcie zajęło wysłannikom kilkanaście minut, konieczne było wykonanie przejścia w gruzach, jednakże wspólnymi siłami zdołali tego dokonać. Położywszy nieprzytomnego na ziemi, skutego kajdankami przez rangerkę, mogli zastanowić się co zrobić dalej. Pierwsze próby ocucenia go były nieudane, Quemau stwierdziła, że musiał mocno uderzyć się w głowę.

Czasu jednak okazało się być za mało.

Z trzaskiem łamanych drzewek z południowej strony na polanę wyszły kolejne cztery sylwetki Kroków. Niestety nie były mniejsze od swojego martwego kuzyna. Każdy niósł na grzbiecie jeźdźca, zaś jeden z nich wiózł dodatkowy palankin, częściowo zakrytą platformę. Pod daszkiem konstrukcji siedziała młoda Tarasinka. Przez chwilę wszyscy patrzyli się na siebie w zdziwieniu. Gdy oczy jeźdźców objęły już sytuację, kolor łusek tarasinów zaczął się zmieniać na czerwonawy, a ręce powędrowały do karabinów blasterowych zawieszonych przy siedziskach.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23-04-2024, 22:26   #79
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Cioldan był mocno usatysfakcjonowany rozwojem sytuacji. Wręcz nie spodziewał się, że pójdzie aż tak łatwo. Obszedł już leżącą bestię i zobaczył jak Quemau i reszta zajmowali się nieprzytomnym Jaszczuropodonym humanoidem. Skuty kajdankami, leżał bezwładnie, a Wędrowniczka kontynuowała oględziny, jednak Ona ewidentnie w tym celu użyła Mocy. Zeltrończyk w takim razie zostawił niemal martwego wroga w rękach towarzyszy. Niestety Ci także nie mieli zbyt wiele czasu na dokładnie zbadanie, czy szukanie jakichkolwiek dowodów ataku. Cztery kolejne bestie pojawiły się w zasięgu wzroku, a na nich siedziało także czterech Tarasin, którzy już byli niemal cali czerwoni. Uwagę zwróciła jednak platforma na której siedziała żeńska przedstawicielka autochtonicznej rasy z Cularin.
W pierwszej kolejności Cioldan zwrócił się do swego przyjaciela robota
- HK, nie atakuj ich. Postaram się załatwić to dyplomatycznie, schowaj broń proszę, albo nawet odrzuć. Byle nie za daleko, bo jednak musimy być przygotowani na wszystko.-
Szybko przeniósł uwagę na WD-40, by zwrócić się też do niego
- Mam nadzieję, że to rejestrujesz, a jak nie, to zacznij, proszę.-
Następnie odrzucił swoją broń i wszedł na nogę przerośniętego krokodyla. Na górze, podniósł ręce w pokojowym geście i wykrzyczał do przybyszy
- Jesteśmy wysłannikami senatu Republiki z nadania wicekanclerz!!! Ten Tarasin twierdził, że chce nas zabrać do .. jednej z tutejszych Matek, a następnie nas zaatakował. Jeszcze żyje, chcielibyśmy zabrać na posterunek by uleczyć w Bactcie i dowiedzieć kto stoi za tym zamachem! Kim Wy jesteście?!-
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-04-2024, 09:18   #80
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

- Powinien przeżyć, jeżeli trafi na parę godzin do bacty - oznajmiła Wędrowniczka. - A teraz dajcie mi się skupić...

Miraluka uniosła suknię tak, by usiąść ze skrzyżowanymi nogami. Aricowi wydawało się, że gdyby miała oczy, to właśnie przymknęłaby je w skupieniu. Podniosła leżący obok blaster tarrasina i trzymając go oburącz wsparła ręce na kolanach. Chłopak rozejrzał się i zatrzymał pytająco wzrok na Cioldanie, ale ten odwrócił się i odszedł zająć innymi sprawami.

Aric nie wiedział, czy może się poruszać, czy zakłóci tym medytację Wędrowniczki. W końcu jednak poruszyła się chowając blaster.
Proszę dodać do wyposażenia

Ten tarrasin otrzymał polecenie zabicia nas od matki Darriany. Mówiąc nas, mam na myśli droidy, Cioldana i mnie. Zlecenie jest dość świeże, sprzed godziny może.

- Czemu chciała was zabić? - zapytał chłopak, ruszając się w końcu z miejsca i przeszukując jeńca, a także wspinając się na kroka, by sprawdzić, co znajduje się na jego grzebiecie. Może było jakieś siodło a w nim jakieś przedmioty, które mogły im coś więcej podowiedzieć? Urządzenia komunikacyjne, rejestratory, banki pamięci, holodyski, a może bardziej tradycyjne nośniki danych?

I tam właśnie się znajdował, gdy na polanę weszły kolejne bestie. Cioldan pierwszy ich zobaczył i zareagował na ich pojawienie się.

- Właśnie! - krzyknął Aric. - Przybyliśmy tu się spotkać z matką Bozzrą, a ten tarasin na zlecenie... - chłopak na chwilę zająknął się. Może niepolitycznie było oskarżać inną matkę? Wierzył miraluce, ale... lepiej niech ona powie, co wie. - Ten tarasin powiedział, że przysłała go matka Bozzra, a potem nas zaatakował!
Aric uruchamia danger sense

Mówili, że nie należy korzystać z mocy w emocjach. Ani pod wpływem strachu. Łatwo powiedzieć! Kiedy się stoi na szczycie żywego (albo w tym przypadku martwego) wieżowca, a na przeciwko stoi armia rozzłoszczonych tubylców na swych kroczących pancernikach... adrenalina. W takich sytuacjach włącza się adrenalina. Ciężko oczekiwać chyba, że człowiek powstrzyma przypływ adrenaliny? Dzięki ostatnim wydarzeniom Aric rozpoznał moment, w którym skorzystał z tej tajemniczej mocy. Stał się bardziej czujny i przewidujący jakikolwiek atak mógł na niego nastąpić. Pomyśleć, że całe swe życie sądził, że to po prostu działanie adrenaliny!

Widział jak Cioldan odrzucił broń. On sam swojej nie miał w tej chwili wyciągniętej, ale był w każdym momencie gotowy do przypadnięcia tak, by cielsko kroka go osłaniało, wyciągnięcia broni i rozpoczęcia ostrzału.

 
Gladin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172