17-03-2024, 08:47
|
#21 |
Reputacja: 1 | Nie napotkali niczego ciekawego w rozpadającej się stajni, dlatego niemal od razu ruszyli w stronę zagajnika. Kapłanowi jak i pozostałym członkom ich grupy to miejsce od razu skojarzyło się z czymś dziwnym, nie pasującym do okolicy. - Mi też nie - odparł kotowatemu tropicielowi. - Miejcie uszy i oczy szeroko otwarte.
Nie trzeba było długo czekać na rozwój sytuacji, bowiem spotkali na swojej drodze elfią druidkę o której mówiła im ich zleceniodawczyni. Zielonowłosa zachowywała się dziwnie i Kal podskórnie czuł, że będą z tego kłopoty.
Ruszył ostrożnie w jej kierunku, starając się zachować spokój i empatię wobec jej dziwnego nastawienia i prawdopodobnie szaleństwa. - Spokojnie, Gorzki Korzeniu. Nie jesteśmy tu po to, by zrobić ci jakąkolwiek krzywdę. - Mówił cicho, starając się wyczuć, czy elfka reaguje na jego słowa.
Gorzki Korzeń była jednak głucha na wszelkie formy przekonywania, od razu wysyłając na nich swoich prawie niewidzialnych obrońców. - Nie przysłały nas pszczoły, ani żaden "Gruby z Wieży". Daj sobie i nam szansę na rozmowę! Może możemy pomóc ci w jakiś sposób, albo przynajmniej zrozumieć twoje obawy?! - Wciąż krzyczał do niej, atakując stwory.
Sięgnął po moc płynącą od samego Lathandera i cisnął w nie ognistymi pociskami a następnie świętym płomieniem. Nie było mowy, by mogli przegrać tę walkę. - Cokolwiek się stanie, nie zabijajcie druidki! - Krzyknął jeszcze do towarzyszy a potem skupił się na potyczce. |
| |