Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2024, 21:46   #495
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Lesiste bezdroża Lombardii, 3 lipca 2595

Prawdą było, że Leon uległ ekscytacji, uległ jej tak dalece, że tylko silne dłonie Purgiczyka, jak ojcowskie, wstrzymały go by nie wyrwać się ku nowemu odkryciu. Łowił wynalazca spojrzeniem każdy szczegół, ruch każdy, obyczaj potwora, przytulony do wilgotnej ziemi z sercem łomoczącym. Doskonale wiedział, jak ową fascynację powstrzymać odpowiednim oddechem, ale szkoda było mu tracić choć sekundę owej magicznej chwili. Na wszystko opiekuńczy łowczy obdarował go jeszcze lornetką. Dobrze Thibaut obejrzał wynaturzenie, się naoglądał, choć w strachu to w podziwie jeszcze większym.

Tak dalece zapędził się we własnych fantazjach, że kiedy kuriozum się oddaliło, czuł blady zawód. Równie zawód, że zastosowania lusterek i zasady ich działania mógł się tylko domyślać, nie doczekawszy się odpowiedzi.

Gotów był zbadać z bliska barierę, czasu mu niemniej brakowało, wobec wyznania Fernexa, bo już konie gotowano do jazdy, raz jeszcze poprosił trapera o lornetkę, by przyjrzeć się zmianom na krawędzi zasięgu wynaturzenia.

- Twoja to decyzja śledzić to bydle Fernexie. Nie szafuj jednak nadto swym życiem, pamiętaj, że nie sobie tylko służysz ty i twoi przodkowie, ale światu ludzi. Grzechem przeciw Pneumie byłoby nie przekazać twej wiedzy uczniowi. Zatem nie giń w przegranej walce, a żyj by rozegrać krucjatę. - Frank położył bratersko dłoń na ramieniu łowczego - Rzym to podobno święte miasto. - jakby się zamyślił - Jestem pewny, że jest sposób na ową potworę. Mógłbyś sporządzić schemat w jakim Inkarna zbliża się do Lucator. - stwierdził bardziej niż zapytał.

Uczynił krok w tył, by mu nic nie umknęło, a zostawiając pole dla kuzynki i kapitana. W myślach roztrząsał reakcje Emisariuszki i doktora, nagle doznał wrażenia trwonionego czasu, jakby wyrwał umysł uwięziony bajką i wrócił na właściwą stronę lustra. Właściwą po takiej podróży zawsze już było umowne, niepewne było. Tak czy inaczej Leon porzucił odkrywcę i wszedł w buty wynalazcy, albo czego by nie przyznał: męża i ojca.
Starannie pozbierał rozrzucony w nieładzie po klepisku ekwipunek, twarz zawinął szalem od żony i poczuł niebywałą tęsknotę. Nie jednak taką normalną za domem, a raczej pragnienie, bo Loretta była tu przy nim i razem przeżywała przygodę.

Zrobię testy:
Pierwszy na skupienie w obserwowaniu przez lornetkę, drugi na samą obserwację. Może ten pierwszy da coś do drugiego.
Trzeci na Legens (chyba najbardziej pasuje) do znajomości wynaturzeń.

Spostrzeżeniami podzieli się już w drodze. Rozumiem powrotnej, bo w tej sytuacji za chuja nie zgodzi się narażać Angeline Lei. Gotów nawet awanturę zrobić.

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem