Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2024, 14:42   #164
Mirekt13
 
Mirekt13's Avatar
 
Reputacja: 1 Mirekt13 nie jest za bardzo znany
Zwierzoludzie. Stefan potwierdził to co Tobias uważał że widział. Mała grupka na szczęście, jednak może dotrzeć do głównego stada i wrócą w większej sile. W tej sytuacji należało jak najszybciej dokończyć zwiad. No i poinformować szefową. Ale miała to zrobić kuzynka Duivela, która ranna tylko by spowalniała grupę, wzięła też najciężej rannego psiaka ze sobą. Tobias i inny podnieśli z błota bezceremonialnie zrzucone z konia pakunki, miedzy innymi z prowiantem i grupa zwiadowców ruszyła ponownie w kierunku Wendorfu.
Szli tak z parę godzin, kiedy ekipa idąca w lesie równolegle do drogi zaczęła wołać, Tobias usłyszał wyraźnie '...jakieś trupy!' Zwiadowcy ciepło się zrobiło na te słowa i przyspieszył kroku każąc chłopakom którzy szli z nim na końcu bacznie się rozglądać. Najpierw łowca ujrzał czyjąś rękę odciętą w łokciu, kilka kroków dalej dostrzegł rozbebeszone zwłoki mężczyzny bez ręki. Wyglądał na mieszczanina, trochę pulchny leżał z wytrzeszczonymi w przerażeniu oczyma, niedaleko zaś leżała niewiasta, zapewne żona mężczyzny. Aż głośno przełknął ślinę a serce zaczęło szybciej bić kiedy Tobias pomyślał co może za chwilę ujrzeć. Ale szczęściem w nieszczęściu, dzieci nie było wśród martwych. Ciał było więcej, byli zapewne uciekinierami, ale skąd? Dokąd chcieli dotrzeć, do Wendorfu, czy raczej z stamtąd uciekali? Nie było czasu by się tego dowiedzieć gdyż szef grupy nakazał zostawić ciała w spokoju i ruszyć dalej.
Niedługo potem znowu ktoś z przodu coś wołał podniesionym głosem. Kiedy Tobias i jego dwaj towarzysz dotarli do czoła grupy, ta rozglądała się bacznie po okolicy a przed nimi została ustawiona jakby barykada, którą ich szef błędnie nazwał przesieką. Ktoś wypatrzył niedaleko także ruiny. - Idealne miejsce na zasadzkę - pomyślał Tobias. - Co robimy szefie - ktoś zapytał i łucznik w myślach przytaknął pytającemu. Nie dane im było otrzymać odpowiedź powiem usłyszeli konie zbliżające się ku nim, a na nich jeźdźcy. Nie była to jednak zasadzka jakiej się spodziewali. Grupa ponurych łowców czarownic wyjechała na drogę prowadząc na postronku Teodeberta. Wszyscy, łącznie z Tobiasem rozpoznawszy jeźdźców spuścili wzrok ku ziemi nie chcąc zwrócić na siebie uwagi członkom Zakonu Oczyszczającego Płomienia - bo tych mieli przed sobą. Na szczęście dla reszty śledczy Burchard Munzel wolał rozmawiać z dowódcą grupy, a ten na początku jąkał się jak jakaś niemota - taka była aura łowców czarownic. Udało się ich udobruchać dokumentem potwierdzających przynależność do regimentu von Falkenhorsta, ale zadawali pytania o posążek Sigmara i Teodeberta. No i o zasieki które grupa miała właśnie zbadać. A teraz dostali rozkaz od zakonnika - je sprawdzić, na co Tobias wzruszył ramionami, bo choć nie lubił słuchać rozkazów fanatyków, ten był jak najbardziej oczywisty, wiec Tobias ruszył ostrożnie z Karlem i Johanem kierując się na lewo w kierunku lasu chcąc obejść zasieki szerokim łukiem.
 
Mirekt13 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem