- Zawrzyj gębę - dobiegł drugi skierowany do Kelima głos gdzieś nad nimi. Melodyjny, choć zimny i ostry niczym ostrze Zhentarimów. W klatce nieopodal Kelima coś się poruszyło. Dwie blade dłonie wychyliły się z ciemności. Smukłe palce oplotły pręty klatki. Pomiędzy nimi pojawiła się pociągła twarz elfa. Jak większość przedstawicieli swojej rasy, lica nie zdradzały wieku zachowując młodzieńczą jędrność, choć było coś niezdrowego w odcieniu skóry.
- Uważajcie na trolla przyjaciele, błyskawicznie się regeneruje. - odezwał się widząc jak jeden ze śmiałków chce zbliżyć się do leżącego giganta. Normalnie z chęcią by popatrzył jak trollica kiereszuje rycerza, ale potrzebował ich, żeby się stąd wydostać. A to oznaczało, że muszą być żywi.
- Macie jakiś pomysł jak rozprawić się z mantikorami?
~ Z chęcią pomogę ~ Odezwał się w myślach idącego na przedzie Albura. ~ Sam im nie dam rady, ale z waszą pomocą możemy je pokonać. ~