Przydrożna farma, przedpołudnie 8 dnia Erntezeitu 2512 KI
Słysząc komenderującego Elringiem Gustava dzieci zaczęły piszczeć z zachwytu, bezgranicznie ucieszone pomysłem ugoszczenia w domostwie pary gości przynoszących wieści z szerokiego świata. Ich rodzice wymienili znacznie bardziej bardziej sceptyczne spojrzenia, zwieńczone niechętnym westchnięciem gospodarza.
- Niechaj będzie - powiedział Wilibert - Wszelako miejcie na względzie, że pościelimy wam na klepisku przy piecu, bo nadmiaru legła u nas nie ma. Konia możecie wprowadzić do owczarni, ujmy mu taki nocleg nie przyniesie.
Ku uciesze Starka od tej chwili wszystko poszło z górki. Wyprzężony koń trafił pod kryty trzciną dach owczarni, a zdjęty z wozu kufer do wnętrza wypełnionej zapachem ziół, wędzonej ryby i świeżej polewki chaty. Nie spuszczając kufra z oka poborca rozsiadł się na drewnianej ławie obok wyklejonego gliną pieca, pozornie mało zainteresowanym spojrzeniem wodząc po solidnych belkach stropu, po obwieszonych haftowanymi płóciennymi dekoracjami ścianach i prostych, ale porządnych drewnianych meblach.
- Miło tu sobie żyjecie - powiedział poborca splatając dłonie na brzuchu i zerkając znacznie bardziej wymownie na bulgoczący na wolnym ogniu kociołek - Dobrzy bogowie niechaj was mają w opiece za to, żeście nas z miłosiernego serca ugościli.
Żona Wiliberta - przyjemna dla oka niewiasta, której jasne warkocze wymykały się niesfornie spod chusty - zrozumiała w mig znaczenie spojrzenia, jakie posłał jej mąż i zdjęła z wiszącej na ścianie półki dwa gliniane półmiski.
- Rybna zupa z dodatkiem małży i warzyw - powiedział gospodarz - Nora gotuje najlepsze rybne polewki w tej części świata. Machajcie żwawo łyżkami, panowie poborcy, a potem opowiadajcie, co tam słychać w szerokim świecie.
- Opowiadajcie pany! - zakrzyknął niecierpliwie jeden z bliźniaków, po czym skulił się na zydlu pod srogim spojrzeniem ojca.