Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Warhammer Wkrocz w mroczne realia zabobonnego średniowiecza. Wybierz się na morderczą krucjatę na Pustkowia Chaosu, spłoń na stosie lub utoń w blasku imperialnego bóstwa Sigmara. Poznaj dumne elfy i waleczne krasnoludy. Zamieszkaj w Starym Świecie, a umrzesz... młodo.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-03-2024, 19:59   #21
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Nocny postój, wieczór 7 dnia Erntezeit 2512 KI

Gustav Stark mógł sprawiać wrażenie nieokrzesanego gbura i prostaka, chciwego i bezwzględnego pijaczyny chroniącego swoją gębę przed pobiciem, a kulasy przed połamaniem za cesarskim ryngrafem - lecz w jego głowie krył się bystry umysł, po części chytry i przebiegły, po części rozważny i ostrożny. To dzięki tej cesze Gustav wciąż pracował w gronie poborców w Dietershafen, chociaż wielokrotnie otarł się o wyrzucenie na bruk i to bynajmniej nie tylko w okresie najświeższych czystek w miastach prowincji.

Instynkt Gustava nie pozwalał mu zapomnieć o słowach strażnika dróg na temat mieszkańców Hüserbachu. Dziwaczni odludkowie, płodzący dzieci w obrębie własnych rodzin, z rzadka odwiedzający Massenfels. Stark czuł ucisk niepokoju w żołądku, kiedy o tym myślał. Któż mógł tak po prawdzie wiedzieć co działo się z umysłami i duszami ludzi mieszkających na ziemiach bezbożnych elfów? Był ponoć w tej wiosce kapłan Manaana, zastąpiony później przez kleryka Morra - ten zaś od czterech lat nie kwapił się do wizyty w Dietershafen, chociaż życie w Hüserbachu musiało być dla każdego choćby trochę ambitnego kapłana zesłaniem na banicję.

List do Faulknera podpisał niejaki diakon Niske. Gustav znał to nazwisko, chociaż nie miał pojęcia, kim był rzeczony diakon. Każdy Nordlander od wybrzeża po granicę z Middenlandem znał Niske. Prości ludzie mogli nie mieć większego pojęcia o historii arystokracji czy drzewach genealogicznych rodów panujących, ale jeszcze do niedawna w Salzenmundzie można było znaleźć w wielu miejscach posągi, popiersia i płaskorzeźby sławiące barona Ludwiga Niske, który prawie półtora wieku wcześniej wziął za żonę Brunhilde Todbringer, a następnie pogrzebał nordlandzkie sny o elektorskim tronie traktatem w Schoninghagen oddając nadmorską prowincję we władanie Miasta Białego Wilka.

Te same posągi, popiersia i płaskorzeźby zdążyły już zniknąć z ulic i komnat Salzenmundu rozbite młotami na gruz lub przetopione w kuźniach przezuniesionych radosnym patriotyzmem Nordlanderów. Zmiana władzy wywołała w prowincji prawdziwe trzęsienie ziemi, lecz chociaż dworzanie księcia-elektora Gaussera czynili wszystko, aby pozbyć się pozostałości po wasalnej przeszłości swoich ojców, dziadów i pradziadów, musieli zaakceptować fakt, że liczny ród Niske wciąż zachował znaczące wpływy na ich - oraz swojej własnej - ziemi.

Dalecy krewni barona Wernera Niske, kuzyni i kuzynki o różnym stopniu powinowactwa, często wżenieni w rodzinę tylko po to, aby zyskać w minionych czasach zaszczytne nazwisko i koneksje, żyli wszędzie wokół spoglądając z niedowierzaniem i rozpaczą na proporce rodu Gausserów łopoczące na wietrze ponad blankami książęcego zamku. Służyli w cesarskiej flocie, zarządzali interesami kupieckich gildii, dowodzili garnizonami nordlandzkiej armii, pełnili posługę w świątyniach imperialnego panteonu.

Z dnia na dzień stawali się wstydliwą przeszłością wykorzenianą z radosną zapalczywością przez popleczników księcia-elektora Theodorica Gaussera i jego dworu. Największe szanse na przetrwanie burzliwych czasów mieli ci, którzy zdobyli szacunek w służbie wojskowej bądź ci, którzy poszli za głosem bogów i wspięli się dostatecznie wysoko w świątynnej hierarchii, aby wojny frakcyjne ich szczęśliwie ominęły. Albo ci, którzy na czas wzięli nogi za pas i wraz ze swoim majątkiem udali się w bardziej im życzliwe strony Imperium.

I kiedy odwijający z płótna kawałek owczego sera Gustav zastanawiał się niezobowiązująco nad życiowymi perspektywami diakona Ottona Niske, na myśl przyszedł mu znienacka Helmut Steinhoff, naczelny rachmistrz urzędu cesarskiego skarbca w Dietershafen.

I wspomnienie to sprawiło, że poborca bezwiednie splunął pod nogi świeżo co ugryzionym kęsem sera, chociaż ten smakował naprawdę wybornie.

Taki mały filler w oczekiwaniu na odpis drugiego gracza…

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 17-03-2024 o 20:04. Powód: różne kiterówki
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-03-2024, 19:15   #22
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
W drodze do Hüserbachu, poranek 8 dnia Erntezeit 2512 KI

Chociaż Gustav kładł się spać z pewną dozą niepokoju, noc przeminęła bez jakichkolwiek powodów do chwytania za kuszę. Ukryty w zagajniku koń zaparskał raz czy dwa słysząc w pobliskich zaroślach jakieś gryzonie. Budzeni tymi dźwiękami ludzie dorzucali drewna do ogniska, toteż z samego rana popioły były jeszcze ciepłe, za to wokół obozowiska Elring nie znalazł ani jednego śladu ewentualnych intruzów. Zadowoleni z wyniku oględzin poborcy zadowolili się czerstwym chlebem i kawałkami rzepy, żwawo pakując dobytek na wóz i zaprzęgając doń nakarmionego wcześniej obrokiem konia.

- Burza szybko się zbliża - powiedział Fristad pocierając mimowolnie palcami długą bliznę na prawym policzku. Szare oczy młodzieńca zatrzymały się na czarnych przestworzach wiszących złowieszczo ponad ciemną taflą morza. Wiatr przybrał na sile, chociaż nie był jeszcze uciążliwy; wprawiał w zamian w ruch wierzchołki drzew i wypełniał uszy mężczyzn głośnym szelestem liści. Uderzające w skalistą plażę fale komponowały się z tym dźwiękiem głuchym szumem przyboju, wygrywając w powietrzu symfonię majestatycznej natury. Gdzieś w górze niosły się przeraźliwe krzyki mew, gorączkowo bijących skrzydłami w nierównej walce z wiatrem.

- Wszystko już pozbierane - rzucił Stark wdrapując się na kozioł wozu - Dawaj na górę, jedziemy.

Koń ruszył z miejsca równie ochoczo jak pasażerowie zaprzęgu, być może wiedziony zrozumiałą chęcią znalezienia bezpiecznego schronienia przed nadciągającą coraz szybciej burzą. Żelazne obręcze kół turkotały na kamieniach, miażdżyły wysoką trawę, wygniatały w ziemi głębokie koleiny będące pierwszą pozostałością po bytności ludzi w tym miejscu od wielu miesięcy, a może nawet lat. Gustav obejrzał się ponad ramieniem na znikającą w tyle prowizoryczną kapliczkę Manaana, nakreślił na piersiach ochronny znak Pana Mórz, a potem pogrążył w milkliwym zamyśleniu.

Po głowie chodziło mu gniewne wyznanie Elringa o tym, że ktoś go prześladuje pomimo deklarowanej niewinności. Mało było w Nordlandzie ludzi prawdziwie niewinnych, sam Gustav nie raz i nie dwa zgrzeszył w swoim życiu na różne sposoby, jednakże wyczuwalnie niespokojny w towarzystwie strażników dróg Fristad musiał mieć na sumieniu coś więcej niż nieuczciwie zagrabiony wdowi grosz albo obłożenie dodatkowym podatkiem jakiegoś rzemieślnika dla zdobycia względów córki jego rywala. Fristad został przyjęty do pracy w urzędzie cesarskiego skarbu przez Helmuta Steinhoffa i świadomość tego faktu nie dawała Starkowi spokoju.

Wóz podskoczył na większym od innych kamieniu, zatrzeszczał drewnem i zgrzytnął metalem, zagłuszył tymi dźwiękami gniewne stęknięcie woźnicy. Gustav poprawił się w koźle i odruchowo smagnął batem zad niczemu nie będącego winnym konia.

Najważniejsze pytanie brzmiało: czy naczelny rachmistrz wiedział o ukrywanych grzechach Fristada, kiedy przyjmował go do roli ochroniarza Starka czy też niczego nie był świadomy? Jeśli wiedział, być może chytrze związał Gustava z Elringiem licząc na to, że młodzieniec w jakiś sposób pociągnie poborcę ku zgubie, kiedy spadnie na niego karzący miecz sprawiedliwości. Ale jeśli nie wiedział i przyjął szarookiego mruka w naiwnej ufności, dawał Starkowi do ręki oręż, który mógł dla odmiany stać się jego własną zgubą… i pozostawić pustym krzesło naczelnego rachmistrza w Dietershafen. Świadomy swojego fatalnego stanu zdrowia Stark nie był na tyle naiwny, aby łudzić się nadzieją na zajęcie miejsca po swym nieprzejednanym wrogu, bo po prawdzie nie miał nawet pewności, czy Shallya da mu powrócić z życiem z wyprawy do Hüserbachu; miał za to niemal pewność, że gdyby tak właśnie potoczyły się sprawy, funkcję ten mógłby odziedziczyć Lothar Rottner, a ten pozostawał ze starym poborcą w bliskich relacjach i Gustav darzył go szorstką, niemalże braterską przyjaźnią. Tylko czy Steinhoff naprawdę o niczym nie wiedział?

- Pierdolony kurwi syn - burknął pod nosem Gustav, po czym wzruszył ramionami widząc pytające spojrzenie szarych oczu Fristada - Wspominam byłego teścia, chędożony stary skąpiec był z niego i pijaczyna. Na drogę patrz, drzewa znowu gęściejsze, licho wie co się w nich może kryć.

Podróż wlokła się zbyt wolno jak na gust poborcy, bo targane północnym wiatrem drzewa szeleściły coraz głośniej, ale też droga była zbyt zarośnięta chaszczami, by ryzykować poganianie konia. Zapytany o własne zdanie, Elring uznał, że czarne chmury zawisną nad wybrzeżem do wieczora, przynosząc ulewny deszcz i lodowatą wichurę.

- Do wieczora będziemy już w Hüserbachu - odpowiedział nieco raźniejszym tonem Gustav - Ackermann chyba się zna na takich kalkulacjach, doświadczony z niego strażnik. Dojedziemy na miejsce, rozgościmy się i może nawet zaczniemy obrachunki. A jak nie dzisiaj, to się wyśpimy i zaczniemy taksować tych chłopów jutro od samego ranka.

Wóz pokonał niewielkie lesiste wzniesienie i zaczął zjeżdżać po jego przeciwnym zboczu, ukazując oczom podróżnych małe skupisko zabudowań wciśnięte pomiędzy wapienne skały i opadający ku morzu kamienisty żleb. Wzniesiona z topornie okorowanych bali drewna chata o krytym trzciną i darnią dachu sąsiadowała z szopą i ogrodzonymi koślawym płotkiem warzywniakami, znacząc przestrzeń ponad farmą siwą smużką rzadkiego dymu.

- Hüserbach? - nim jeszcze skończył wypowiadać pytanie, Elring pojął sam z siebie, że skupisko budynków jest zbyt małe, by mogło tworzyć rybacką osadę - Jakaś farma.

Pomiędzy drzewami poniosło się ujadanie psa. Zaalarmowana jego szczekaniem, z zagrody wyjrzała trójka dzieci w zbliżonym do siebie wieku, po nich zaś rosły brodaty mężczyzna, który na widok nadjeżdżających obcych pogonił ruchliwą trójkę do chaty, a sam podniósł z pobliskiego pieńka wbitą weń siekierę i uderzając płazem narzędzia o nogę oparł się o płot biegnący wzdłuż ciągnącego się dalej na północ traktu. Kudłaty pies wielkości tęgiego wilka przywarował przy nogach mężczyzny przerywając ustawiczne ujadanie i obdarzając intruzów w zamian jedynie sporadycznymi szczeknięciami.





Chociaż burza jest coraz bliżej, możecie być pewni, że zdążycie na czas do Hüserbachu, ale pod warunkiem, że będziecie unikali w drodze zbędnych postojów. Ta napotkana właśnie farma i jej mieszkańcy mogą być źródłem cennych informacji, można ich też opodatkować ku korzyści cesarza oraz samego Starka, ale czy nie będzie to aby zbędny postój? Wam pozostawiam decyzję w tej kwestii.

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 24-03-2024 o 20:13.
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-03-2024, 20:08   #23
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
- Oho - ożywił się nagle Stark, jakby w ogóle nie zauważając siekiery w dłoni brodacza, - coś mi się widzi, że uzupełnimy zapasy. Oj jakbym zjadł pieczyste - rozmarzył się ciągle mając za złe chłopakowi, że nie upolował wczoraj żadnej wkładki i przyszło im pić tą cieniznę na warzywach.

Podjechał spokojnie pod chałupę. Zatrzymał wóz. Zablokował koło.

- Niech Sigmar prostuje twoje ścieżki dobry człowieku - rzucił na przywitanie, nie schodząc z kozła. - Miłosierna Shallya pochyliła się nad nami dzisiaj krzyżując nasze drogi. Gustav Stark, poborca podatkowy oraz Elring Fristad. W drodze do Hüserbachu. - Przedstawił ich obu. - Jak rzekłem bogowie nam cie zesłali, bo ciągnie za nami gniew Manaana i coś mi się zdaje, że ta stara szkapa nie dowiezie nas do sioła z suchą głową, a poza tym po prawdzie to srać mi się chce. Macie tu jakiś wychodek?
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)

Ostatnio edytowane przez GreK : 24-03-2024 o 20:10.
GreK jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25-03-2024, 22:22   #24
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
W drodze, przedpołudnie 8 dnia Erntezeitu 2512 KI

Oparty o płot mężczyzna okazał się mocarnym z wyglądu człowiekiem o płowych włosach i tego samego koloru bujnej brodzie. Żywe stalowoniebieskie oczy wydawały się wręcz nie pasować do wyobrażenia tępego niepiśmiennego chłopa, jakie nie bez powodu nosił na co dzień w głowie Stark, zaś kryjący się w nich błysk sugerował istnienie równie rzadko spotykanego wśród tłuszczy intelektu.

- Niechaj Ojciec Fal obdarzy was swoim błogosławieństwem - powiedział płowowłosy farmer klepiąc po masywnym łbie warczącego co chwila psa. Uspokojony dotykiem swego pana zwierz przysiadł na zadzie wpatrując się w intruzów prawdziwie wilczymi żółtymi ślepiami - I niechaj Taal zachowa was w swojej opiece. Srać wam zaś najwygodniej będzie na plaży, żlebem w dół musicie zejść, potem już będzie łatwiej. Co wysracie, morze zabierze, ku uciesze ryb i krabów. Taka ofiara dla duchów natury, jeśli nawet nie z serca płynąca, to przecie przynajmniej z żołądka.

Gustav zjeżył się w myślach, bo nawykły do szacunku, jaki wzbudzał jego cesarski ryngraf rzadko trafiał na równie zuchwałych chłopów i nie pamiętał, kiedy ostatni raz równie bezceremonialnie odmówiono mu wstępu do wychodka.

- Sztorm jeszcze daleko, to jeno tak groźnie wygląda - dodał uspokajającym tonem brodacz odkładając siekierę na bok i krzyżując ramiona na piersiach. Dzielący uwagę pomiędzy farmera i jego majątek Stark ujrzał jak w drzwiach chałupy staje trójka ciekawskich dzieci i jakaś górująca nad nimi niewiasta w chuście na głowie.

- Ale wy prawdziwie jedziecie do Hüserbachu? - w głosie gospodarza pojawiła się nuta szczerego zdziwienia, wręcz niedowierzania - Po cóż to?

Siedzący w koźle Gustav miał już niezbitą pewność, że rozmawia z człowiekiem mającym w żyłach sporą domieszkę norskiej krwi. Zdradzały to nie tylko rysy twarzy mężczyzny, barwa jego włosów czy oczu, ale i ledwie zauważalny akcent, który pobrzmiewał gdzieś w głębi wymawianych w doskonałym staroświatowym słów. Nordlander w drugim pokoleniu, uznał w myślach poborca. Jego ojciec przypłynął na południe jako łupieżca bądź kupiec i albo zniewolił porzuconą później na pastwę losu cesarską brankę albo zbrzuchacił łasą na gładkie słówka miejscową dziewkę, a ta niecały rok później powiła mieszańca. Albo osiadł na wybrzeżu Imperium biorąc się za uprawę roli, która była znacznie bardziej urodzajna od mroźnych i jałowych połaci Norski, po czym założył rodzinę z miejscową niewiastą.

Z pochodzenia Skaeling albo Bjornling, zdecydował Gustav - to mogło zaś tłumaczyć, dlaczego ojciec lub nawet dziad farmera osiadł na takim odludziu. Na ziemiach Nordlandu widok Norsa nie budził tak wielkiego zdziwienia i nieufności, co w innych cesarskich prowincjach, ale nawet tutaj barbarzyńcy przybywający z górzystej krainy po drugiej stronie Morza Szponów budzili zrozumiałą podejrzliwość. Jeśli twoi dziadkowie lub ojcowie puszczali z dymem nadmorskie cesarskie osady i wyrzynali w pień ich mieszkańców ku chwale swoich plugawych bogów, lepiej ci się było trzymać na uboczu nawet jeśli ty sam nie żywiłeś równie krwiożerczych instynktów, co twoi przodkowie.

Płowowłosy gospodarz odpowiedział na pozdrowienie imionami Mananna i Taala, co dowodziło jego wiary w imperialny panteon, ale Stark nie omieszkał zauważyć, że farmer pominął miano Sigmara Mlotodzierżcy.

Silna domieszka norskiej krwi, pomyślał poborca odwracając głowę w stronę stromego żlebu i szacując spojrzeniem niedorzecznie daleką drogę wiodącą ku kamienistej plaży.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27-03-2024, 07:11   #25
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację

Nors lub nie, Gustav miał to głęboko w poważaniu, jeśli przybysz zdecydował się osiedlić na terenach cesarstwa, i oczywiście płacić podatki, co zamierzał zweryfikować gdy przyjdzie na to czas. Teraz jednak nadchodził czas na co innego, co czuł dotkliwym i uporczywym bólem w bebechach.

- Ano do Hüserbachu - potwierdził Stary Wilk zeskakując z wozu i przekazując lejce młodemu. - Chętnie zaspokoję waszą ciekawość przy czymś mocniejszym, jeno jakem rzekł pilno mi na stronę, panie... - poklepał kobyłę po szyi, wpatrując się jednocześnie badawczo w oczy brodacza. - Wybaczcie staremu, pamięć mi szwankuje. Jako żeście się przedstawili?


 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31-03-2024, 16:05   #26
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Przydrożna farma, przedpołudnie 8 dnia Erntezeitu 2512 KI

Farmer spojrzał ku przezierającej między skałami plaży, potem otaksował starego Nordlandera uważnym spojrzeniem i westchnął z rezygnacją.

- Wychodek jest za szopą - powiedział wyciągając w odpowiednim kierunku rękę - Jeno mi do środka nie wpadnijcie, bo kloaka jest głęboka, jeszcze nieszczęśliwie utoniecie. Mnie zaś zowią Wilibertem, synem Branda.

Mężczyzna rozluźnił się nieco, skinął głową w stronę chaty, na widok czego trójka dzieciaków ruszyła z szaleńczym ferworem w stronę płotu, łajana łagodnym głosem przez idącą wolniej kobietę.

Gustav burknął pod nosem niezrozumiałe słowa podzięki udając się żwawo w stronę wychodka. Wielki żółtooki zwierz ruszył natychmiast jego śladem, sunąc tuż ziemi i chłoszcząc ogonem trawę.

- Grok pójdzie z wami - rzucił Wilibert, syn Branda - Jakby się wam co stało albo jakbyście zbłądzili w drodze powrotnej, szczekaniem da mi znać, że trza wam pomocy.

Promieniujące radosną energią dzieci - dwaj wyglądający na bliźniaków chłopcy powyżej dziesięciu lat i o połowę mniejsza dziewczynka - minęli starego poborcę chichocząc i trącając się na jego widok łokciami, a potem zawisły na płocie oglądając wielkimi oczami zaprzęgniętego do wózka konia. Oglądający się ponad ramieniem Stark dostrzegł jeszcze jak farmer i jego żona wdają się w pogawędkę z siedzącym sztywno na koźle Fristadem.

Potem jego uwaga skoncentrowała się całkowicie na zbudowanej z brzozowych desek wygódce, zaopatrzonej w drzwiczki i całkiem wygodną żerdkę.

Drzwiczki nie domykały się do futryny, toteż posapujący Gustav przez cały czas widział wbite w siebie żółte ślepia, ale w tej chwili nie miały one dla poborcy żadnego znaczenia.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-04-2024, 19:08   #27
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Gustav skinął głową Wilibertowi, synowi Branda i żwawo, bo mu już flaki skręcało z bólu, ruszył w stronę wygódki. Rad był, że nie będzie musiał dupy w górze nad morzem trzymać i z mokrym tyłkiem, chłostanym przez fale, potem do chałupy wracać. Zawsze to wygodniej gdy można było przysiąść przy sraniu i nic w odsłoniętą żywiznę nie cięło. Nie trzeba się było obawiać komarów, kleszczy, ani żmiji nijakich. Człowiek mógł się skupić nad tym, nad czym miał się skupić. Przemyśleć swoje życie, które przez kiszki przelatywało.

Żółte ślepia wpatrywały się w Gustava przez szczelinę między futryną a lichymi drzwiami. Poborca pierdnął głośno, długo i mokro. Chlupnęło. Stęknął z ulgą gdy ból brzucha zelżał w jednej chwili. Smród w wychodku, chociaż wydawało się to niemożliwe, nabrał intensywniejszej nuty. Grok zaskomlał, zakręcił się wokół własnego ogona i jego morda zniknęła z oczu starego.

- Na Młot Goblinów! - sarknął sam do siebie Stark - Kiedyś wysrasz flaki. Ale to nie dziś jeszcze.

Pierdnął jeszcze trzy razy i sięgnął po wiecheć suchego siana, zostawionego tutaj jak się domyślił, żeby umorusany tyłek oporządzić.

Wyszedł z wygódki całkiem z siebie kontent. Dawno już mu tak sprawnie nie poszło. Czy to była sprawa cudownej wody, co to ją do polewki wlał, czy może Shallya się nad nim pochyliła, dość że był powód do radości.

Futrzaste bydle leżało kilka kroków dalej w trawie. Od zawietrznej. Widząc wychodzącego z wychodka, zadowolonego z siebie mężczyznę, pies podniósł łeb i warknął pokazując zęby.

- No co? - żachnął się poborca.

Z tego wszystkiego głodny się zrobił. A na myśl o pieczystym, w gęstym, brunatnym sosie to aż mu się ślina toczyła. Przybiegł więc prawie z powrotem do wozu.

- Koń jeszcze nie wyprzęgnięty? - zdziwił się. - No dalej że człowieku. Niebo sine, a gospodarz głodny wieści. Nie każmy mu czekać! - Na słowo "głodny" zaburczało staremu w brzuchu. - Nigdzie już dzisiaj nie pojedziem. Przeczekamy nawałnicę a i zaspokoimy ciekawość miłego nam Wiliberta. Niech go Ranald szczęściem darzy za jego gościnę. Wszystko wam składnie opowiem, - zapewnił Norsa, - i sam ciekawym co mi rzekniecie, tylko dajcie gdzieś spocząć i kałdun napełnić. Kiszki właśnie opróżniłem.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-04-2024, 20:58   #28
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Przydrożna farma, przedpołudnie 8 dnia Erntezeitu 2512 KI

Słysząc komenderującego Elringiem Gustava dzieci zaczęły piszczeć z zachwytu, bezgranicznie ucieszone pomysłem ugoszczenia w domostwie pary gości przynoszących wieści z szerokiego świata. Ich rodzice wymienili znacznie bardziej bardziej sceptyczne spojrzenia, zwieńczone niechętnym westchnięciem gospodarza.

- Niechaj będzie - powiedział Wilibert - Wszelako miejcie na względzie, że pościelimy wam na klepisku przy piecu, bo nadmiaru legła u nas nie ma. Konia możecie wprowadzić do owczarni, ujmy mu taki nocleg nie przyniesie.

Ku uciesze Starka od tej chwili wszystko poszło z górki. Wyprzężony koń trafił pod kryty trzciną dach owczarni, a zdjęty z wozu kufer do wnętrza wypełnionej zapachem ziół, wędzonej ryby i świeżej polewki chaty. Nie spuszczając kufra z oka poborca rozsiadł się na drewnianej ławie obok wyklejonego gliną pieca, pozornie mało zainteresowanym spojrzeniem wodząc po solidnych belkach stropu, po obwieszonych haftowanymi płóciennymi dekoracjami ścianach i prostych, ale porządnych drewnianych meblach.

- Miło tu sobie żyjecie - powiedział poborca splatając dłonie na brzuchu i zerkając znacznie bardziej wymownie na bulgoczący na wolnym ogniu kociołek - Dobrzy bogowie niechaj was mają w opiece za to, żeście nas z miłosiernego serca ugościli.

Żona Wiliberta - przyjemna dla oka niewiasta, której jasne warkocze wymykały się niesfornie spod chusty - zrozumiała w mig znaczenie spojrzenia, jakie posłał jej mąż i zdjęła z wiszącej na ścianie półki dwa gliniane półmiski.

- Rybna zupa z dodatkiem małży i warzyw - powiedział gospodarz - Nora gotuje najlepsze rybne polewki w tej części świata. Machajcie żwawo łyżkami, panowie poborcy, a potem opowiadajcie, co tam słychać w szerokim świecie.

- Opowiadajcie pany! - zakrzyknął niecierpliwie jeden z bliźniaków, po czym skulił się na zydlu pod srogim spojrzeniem ojca.

Gospodarz dał się przekonać do ugoszczenia Was na noc, więc trzeba przygotować listę tematów do poruszenia na wieczornej pogawędce przy piecu…

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07-04-2024, 16:49   #29
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Przydrożna farma Wiliberta, syna Branda, przedpołudnie 8 dnia Erntezeitu 2512 KI

- Juże! Opowiem smyku! - odparł Stark pętakowi, chwytając za drewnianą łyżkę. - Dajże tylko brzuch staremu napełnić, bo prawdę ci powiem, na głodnego gadka nieskoro idzie.

Jadł przez chwilę w milczeniu, mlaskając tylko i cmokając aż michę opróżnił dokładnie i łyżkę oblizał.

- Jużci! Dobrze prawiłeś Wilibercie. Najlepsza rybna polewka jakom w życiu jadł. A muszę nadmienić, że w Salzemundzie niejedną dobrą karczmę znam i znamienici tam kucharze. Najlepsi w całym imperium! - podkreślił wagę słów wyciągając palec do góry. - Wszelako, takiej zupy rybnej to nawet sam miłościwie nam panujący książę Gausser by pozazdrościł.

Nora okazała się kobietą o umyśle równie rzutkim jak ten jej małżonka, bo nie czekając na pozwolenie Wiliberta sama czym prędzej napełniła misę starego poborcy, a potem przysiadła na ławie obok gospodarza kładąc córeczkę na kolanach.

Stary Wilk podziękował kobiecie i już z mniejszym pośpiechem, bo pierwszy głód już był zaspokoił, zabrał się za opróżnianie michy.

- Coś tam słyszeliśmy od traperów - powiedział Wilibert wzruszając nieznacznie ramionami - Niske czy Gausserowie, dla nas to żadna różnica, ktoś w Salzenmund na stolcu siedzi. Powiedzcie nam, czy jakaś wojna w powietrzu nie wisi, jakaś szlachecka ruchawka albo swady z elfami? Massenfels ruiną prawie stoi, nie chcą go Gausserowie odbudować?

- Mądrze prawicie - przyznał poborca podnosząc głowę z nad zupy. - Czym dalej od Salzenmundu, tym słabiej widać kto na stolcu siedzi i po prawdzie, nie ma to dla was znaczenia. Jednakoż… - siorbnął głośno, - Miłościwy książę Theodoric Gausser zamiaruje łożyć na budowę dróg, coby nawet do takiego Massenfels karawany docierały, a może i nawet wędrowne trupy? - Łypnął na to okiem w kierunku dziatwy. - Tutaj też nasza rola - klepnął cicho siedzącego Erlinga w plecy, - żeby podatki zebrać i kasę pod te inwestycje.

Słysząc deklarację poborcy Nora pobladła na chwilę, a oblicze jej męża stężało, by zaraz przybrać wyraz zrozumienia.

- Raczcie baczyć na słowa, panie, bo myśmy tu parę lat temu wielkie utrapienie mieli z niespokojnymi trupami, co miast w mogiłach siedzieć po okolicy wędrowały - wyjaśnił - Tedy wędrowne trupy całkiem inaczej nam się kojarzą niźli z kuglarzami.

- Wybaczcie - odparł na to szczerze poborca, - słyszałem o tym już, powinienem bardziej na słowa mieć baczenie.

Beknął głośno kończąc polewkę. Skinął kobiecie głową, przykładając jednocześnie rękę do serca.

- Dawnom tak dobrze nie pojadł. Dziękuję uprzejmie. Ale! - zaczął się oklepywać po kieszeniach, by w końcu wrazić do jednej z nich dłoń. - Mówiąc o wędrownych cyrkowcach i karawanach kupieckich, przypomniało mi się, że przecież taka śliczna panienka zechce sobie pewnie kupić jakiś drobiazg.

Wyciągnął z kieszeni trzy mosiężne pensy i wręczył dziewczynce.

- A i jeszcze! - w drugiej dłoni pojawił się prostokątny przedmiot, który gdy stary przyłożył do ust wydał z siebie okropny dźwięk. Gork zawył przeraźliwie. - Tą harmonijkę wręczył mi w podzięce pewien znany bard - skłamał gładko. - Jak poćwiczycie smyki, to kto wie? Może kiedy z jakim cyrkiem w świat pójdziecie?

Oddał instrument jednemu z bliźniaków.

Dzieci wpadły na widok prezentów w istną euforię, krzycząc, piszcząc i dotykając wręczone im przedmioty trzęsącymi się z zachwytu dłońmi. Zamieszanie trwało przez chwilę, dopóki Wilibert tego nie przerwał nakazując potomstwu ucichnąć.

- Podziękować możnemu panu - polecił surowym głosem, a kiedy dzieci zasypały poborcę rwącymi się słowami wdzięczności, sam skinął Gustavowi głową - Bardzo się cieszę z waszej hojności, panie, w szczególności z tej harmonijki… obym jeno rychło nie pożałował tego prezentu.

Niewymuszony śmiech obojga gospodarzy wypełnił na chwilę ciepłe wnętrze chaty utrwalając poborcę w przeświadczeniu, że wybrał doskonałe miejsce na odpoczynek.

- Doprawdy drobiazg - machnął ręką, ciesząc się jednocześnie z efektu.

Jął tedy Gustav opowiadać ze swadą, że szlachta murem za Gausserem stoi, że mowy nie ma o żadnej wojnie z Middenlandem, a cesarz jest przyjacielem księcia-elektora Gaussera, że w Nordlandzie buduje się flota morska z prawdziwego zdarzenia i od dawna nie było żadnego rajdu Norsmenów, a bandyci, nekromanci i heretycy są bezlitośnie tępieni przez straż drogową, wojsko elektorskie i Inkwizycję.

Wstrzymał opowieść. Mlasnął językiem.

- W gębie mi zaschło od tego mielenia jęzorem - przyznał. - Nie macie gospodarzu czegoś mocniejszego co by gardło naoliwić i spłukać pył z podróży? - spytał z nadzieją w głosie.

Elring chrząknął znacząco, ale Gustav z rozmysłem zignorował jego ostrzeżenie. Młodzik najpewniej obawiał się upijania w domostwie obcego człowieka, zwłaszcza mając na głowie bezpieczeństwo starego poborcy. Stark po części nawet rozumiał te obawy, lecz przeczucie mówiło mu, że Wiliberta i Nory nie trzeba było się lękać, dopóki żaden z gości nie uczynił ich względem żadnej zniewagi.

Gospodarz podniósł się z ławy, zniknął za skrzypiącymi cicho drzwiami sąsiedniej izdebki, po czym powrócił z glinianym gąsiorkiem.

- Jagodowa nalewka - oznajmił wyciągając z gąsiorka drewniany korek - Pędzę w wolnym czasie, czasami wychodzi wybornie mocna.

Fristad odmówił przyjęcia poczęstunku kiwnięciem głowy i niezrozumiałym pomrukiem, wciskając się głębiej w ciemny kąt izby, w którym siedział na zysku z przełożonym przez nogi mieczem. Gustav prychnął na ów widok z dezaprobatą, odebrał od Wiliberta obydwa kubki.

- Raczcie wybaczyć gołowąsowi, panie - powiedział posyłając Elringowi karcące spojrzenie - Lękliwy jest od maleńkości, stroni od kobiet, trunków i kości. Już straciłem nadzieję, że go na właściwą drogę sprowadzę. Zdrowie gospodarzy.

Wlany w gardło napitek wydał się Gustavowi całkiem udany, z przyjemną nutą owocowej słodyczy - co skomplementował pełnym uznania kiwnięciem głową.

- Całkiem wygodne życie sobie tutaj prowadzicie Wilibercie - ocenił.

- Więc powiadacie, że jedziecie do Hüserbachu, panie - rzekł Wilibert napełniając ponownie kubek gościa - Co was tam wiedzie, podatki będziecie ściągać?

- Ano - potwierdził Stark obracając kubkiem w dłoni w ten sposób, że nalewka utworzyła w naczyniu wir, wydzielając przyjemny, owocowy aromat. - Jak już mówiłem, pokorny sługa księcia-elektora, w mojej skromnej osobie, wybrał się w podróż by podatki ściągać zaległe, pod te drogi co mają być budowane i na żołd strażom co je mają patrolować.

Odłożył kubek.

- Mówiliście o zmartwychwstańcach. - Stary uważnie wlepił wzrok w Norska. - Opowiedzcie o tym co się tutaj działo i jak to się skończyło. Bardzo mnie zaciekawiliście.


 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08-04-2024, 11:18   #30
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Przydrożna farma, przedpołudnie 8 dnia Erntezeitu 2512 KI

Wilibert stracił z miejsca na wesołości, spoważniał w jednej chwili, podobnie jak jego żona złożył dłonie w geście, który musiał być jakimś znakiem chroniącym przed złem. Spojrzenia całej rodziny pobiegły ku wiszącej pod stropem izby czaszki dużego ptaka, przyozdobionej pękami orlich piór i wisiorkami z muszelek.

- Bogom dzięki, że się nad nami wówczas zmiłowali - powiedział gospodarz - Cztery lata temu to jakoś było, na wiosnę. W Hüserbachu na ichnim cmentarzu zaczęło złe straszyć, upir jakiś, co ludziom i trzodzie sen z oczu spędzał, jakiegoś dziada na śmierć przeraził. Ich kapłan, sługa Mananna… nie podołał, bo niespokojne dusze nie przynależą do niego, jego do Morra. Jak już się jasnym stało, że upir ostanie w Hüserbachu na zawsze, tamtejsi posłali do Massenfels błaganie o pomoc. I tak myśmy się o tym dowiedzieli, bom na połowie na ich rybaków natrafił jak do miasteczka płynęli.

Wsłuchana w opowieść męża Nora przytaknęła Wilibertowi ruchem głowy, objęła ramionami tulące się do niej trwożnie dzieci.

- Jakiś czas potem zjawił się w okolicy kapłan Boga Umarłych, ponoć wysłany aż z Dietershafen - ciągnął dalej płowowłosy Nors - Nadjechał od południa tak samo jak wy i też u mnie na postój stanął. W Hüserbachu w tym czasie ponoć już nawet z mogił zmarli zaczynali wychodzić, tak wielka klątwa padła na tę osadę. Ale morrowita okazał się dość biegły w swoich arkanach, aby się z żywymi trupami uporać, a jak już zaprowadził porządek, osiadł w Hüserbachu.

- A co ze sługą Mananna? - odezwał się siedzący dotąd w milczeniu Elring - Dał się innemu kapłanowi przepędzić czy razem tam potem rządzili?

Wilibert milczał chwilę, a potem wzruszył w wyrazie zwątpienia ramionami.

- Kapłan Boga Mórz ponoć wyjechał - powiedział tonem, w którym silnie wybrzmiała niepewność - Uszedł jak niepyszny, gdy okazało się, że jego zrodzona z przychylności Mananna moc była słabsza od tej kapłana Morra. Tak żeśmy przynajmniej słyszeli od tamtejszych rybaków, ale miejcie w pamięci, że to ich słowa, tędy kto tam wie, jaka była prawda. My do Hüserbachu nie chadzamy, nie mamy tam krewnych ani druhów.

Gustav pokiwał ze zrozumieniem głową, podsunął pusty kubek pod gąsiorek gospodarza.

- Wielce ciekawa historia, aż mnie w jednej chwili ciarki przeszły - odparł rozważając w myślach błysk ostrzegawczego spojrzenia, jakie Nora posłała Wilibertowi, kiedy Fristad zapytał o kapłana Mananna.

Gustav Stark miał za sobą nieprzeliczone rozmowy z ludźmi i nieludźmi, przede wszystkim zaś takie, kiedy jego rozmówcy byli nieszczerzy i próbowali coś przed nim ukryć. I chociaż dla kogoś innego Wilibert syn Branda mógł się wydawać wielce prawdomównym człowiekiem, w chwili gdy odpowiadał na pytanie Elringa poborca wyczuł w jego słowach nutę jakiegoś fałszu.

- Na zdrowie naszych gości - wzniósł nowy toast gospodarz, stukając swoim naczyniem w kubek Starka.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172