Uznałem, że przekonywanie Wiliberta do ugoszczenia podróżnych nie będzie wymagało żadnych testów. Na takim odludziu wędrowcy muszą z definicji wzbudzić dziką ciekawość - w zasadzie zaś nie tyle wędrowcy, co przynoszone przez nich opowieści. Macie szczęście, że nie wyglądacie na zbójców, tylko na szanowanych przedstawicieli władz.
Zostaniecie nakarmieni, dostaniecie też całkiem wygodne miejsca do spania. Zastanówmy się teraz jak technicznie rozegramy scenę rozmowy z Wilibertem i jego rodziną - wolisz GreKu doka czy może podrzucisz w komentarzach listę tematów, uwag i wątków do poruszenia, a ja sklecę z tego fabularkę? Jestem otwarty na wszelkie propozycje.