Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2024, 18:10   #25
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Pobudka na starych śmieciach u Williama. Wspomnienia wróciły. I te dobre i te złe. Koszmary… mokre, głębinowe, mackowate. Lokalne koszmary. Może dlatego, że posiadłość Williama była bliżej jeziora niż jej nowy dom?
Może…
Toreador obudził się wcześniej i napotkała go w kuchni szykującego drinki. Był tu też jej ghul, rozmawiali o filmach… o sztuce. Connor starał się panować nad sobą, ale dłonie mu drżały. Spojrzenie miał rozbiegane. Był głodny. Bardzo głodny. Ann dobrze znała ten rodzaj głodu.
- Nadia szykuje się do penetracji kolejnej rozpadającej się kopalni. Larry się zjawi i Garry też.- zaczął Toreador wypowiedź, gdy Ann weszła do kuchni. - Na razie przygotowała raport na temat poprzedniej tego co się odkryliśmy podczas poprzedniej wyprawy.-
Uśmiechnął się dodając. - I zapowiedziała konferencję na ten temat dziś. Jesteś zaproszona. Acz obecność nieobowiązkowa.
- Pójdę. - zdecydowała Ann i przeniosła wzrok na Connora, po czym znowu spojrzała na Williama - Długo jesteście razem?
- Niecałe półtora godziny?- ocenił William po namyśle. A Connor dodał.- No… byłem tu dłużej, ale… spaliście.
- Psy cię nie zagryzły? - zapytała zdziwiona - Wpuściły cię do domu?
- Nieee?- zdziwił się Connor.
- Czują twój zapach na nim. Rozpoznają w nim twoją własność. - dodał Toreador.
- Mądre pieski. - spojrzała na człowieka - Po co tu w sumie przyszedłeś? - zapytała wręcz znudzonym tonem.
- Stęskniłem się… i czekam na rozkazy…- jego oczy mówiły że jest głodny. Tymczasem “nieświadomy” sytuacji Toreador wtrącił. - Długie spożywanie naszej krwi nie tylko uzależnia. Ghul z czasem rozwija się na tej diecie. Zwierzęta nabierają rozumu.
- I to tyle? - machnęła ręką na Connora - Zapamiętam. - obiecała Williamowi.
- Odrobina krwi też by się przydała. - odparł Connor starając się brzmieć jak najbardziej neutralnie. Ale głos mu drżał lekko i ciało też.
William widział wcześniej takie reakcje innych wampirów. Ten wzrok... Głodny czegoś innego niż krwi. Cierpienia innego. A to wszystko dla samozadowolenia.
- Nie jesteś aż tak głodujący. - stwierdziła olewczo.
Toreador zignorował tą sytuację zajmując się popijaniem drinka. A Connor starał się zachować fason. I kiepsko mu to wychodziło.
- Ty jedziesz Nadii posłuchać? - zapytała Willa.
- Ja? Tak. Tak planuję.- odparł wampir pospiesznie wyrwany z rozmyślań.
- Żadnego listu od Cyrila nie było? - zapytała patrząc to na Williama, to na Connora.
- Nie. Ale pewnie wkrótce przyjdzie…- stwierdził ghul.
Ann dłużej patrzyła na ghula...
- Chodź... - mruknęła i wyszła nakarmić go w spokoju.
Connor pospiesznie podążył za nią.


Na tyłach Róży znajdowała się mała salka konferencyjna ze staromodnym rzutnikiem slajdów. I choć Nadia była programistką, to… z pewnością miała jakiś sentyment do starych technologii, bo planowała z rzutnika skorzystać. Do jego obsługi wyznaczyła oczywiście Charlie’go.
Czekała cierpliwie aż zbiorą się goście.
Oczywiście Ann przybyła i William. Przybyła Lukrecja Borgia z piętra wyżej. Był i szeryf Smith i Larry. Choć ten drugi Brujah wydawał się wyraźnie niezadowolony z faktu przebywania w tej sali konferencyjnej. Nie mógł usiedzieć na swoim krześle i gdyby nie przyszpilający go co chwilę wzrok Joshui to by pewnie zwiał.
Z dala od wszystkich w kąciku sali siedzieli Piękna i Bestia przyglądając się im wszystkim, jak i przygotowującą prezentację Nadii… jakby to była sala wykładowa jakiejś uczelni.
A siedząca przed nią grupka kainitów niesfornymi studentami.
- Możemy zaczynać? - rzekła w końcu zerkając na salę.
- Jeszcze Jaine Love ma się zjawić.- przypomniał jej szeryf.- Kończy audycję za dziesięć minut, dojedzie tu w kolejne dziesięć.-
- Eeeeech…- warknęła gniewnie Nadia. - No dobrze… jeszcze poczekamy.-
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem