Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2024, 12:47   #169
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 38 - 2521.05.04; bkt; popołudnie

Miejsce: pd-zach Ostland; Las Cieni; droga Speck - Wendorf; leśna droga
Czas: 2521.05.04; Angestag; południe - popołudnie
Warunki: - ; na zewnątrz: półmrok, zachmurzenie, łag.wiatr; ziąb (0)


Wszyscy



Chyba wszyscy odczuwali napięcie. Czy się stało przed zbudowaną z gałęzi zasieką czy próbowało się ją obejść pot perlił się na skroni i karku. Wydawało się, że złowrogie ślepia tego pradawnego, ponurego i owianego złą sławą lasu wpatrują się w śmiałków jacy próbowali zbadać jego tajemnice. Każdy krok wydawał się naciągać tą strunę dalej. A gdy już się zaczęło coś dziać to na całe gardło i natychmiast.


Duivel


Duivel nie był pewien czy Kolesnikow w ogole dojrzał jego gestykulację. Widział jego grupę po skosie i za sobą. Liczne drzewa i krzaki jakie ich dzieliły sprawiały, że ledwo byli na pograniczu jego postrzegania. Zwłaszcza, że myśliwi mieli na sobie kubraki w barwach brązów i zieleni przez co zlewały się z leśnym otoczeniem. Gdzieś wsród nich powinien być ich dowódca ale czy ten akurat patrzył na elfa i czy w ogóle zauważył co ten do niego macha tego Mandu-naru nie miał pojęcia. Zdecydował się powoli cofać razem z towarzyszami. Powoli aby nie zaalarmować tamtych za zasieką, że zostali zauważeni. Zdawało im się, że zdołali odejść tylko parę kroków gdy leśny spokój rozdarł bojowy okrzyk z wielu dzikich gardeł. A zawtórował im warczenie równie dzikich ogarów. Te wyskoczyły za zawalidrogi i ruszyły wprost na grupę Duivela. Jakie szybkie! Zdawało się, że błyskawicznie pokonują odległość i zaraz będą mieli na gardłach ich zaślinione szczęki. Czwórka łuczników zwolniła naszykowane strzały. Te przeszyły leśne powietrze. Elf miał wrażenie, że jego pocisk trafił w któregoś z ogarów. Czworonóg zawył gdy ten wszedł mu głęboko w pierś. Zwolnił i stracił swoją grację leśnego drapieżnika. Gdzieś zza plecami elf usłyszał okrzyki Kolesnikowa. I chwilę potem od strony drogi poszły strzały w stronę szarżujących ogarów. Któraś musiała trafić tego zranionego wilczura bo ten zaskamlał i przewalił się na glebę. Jednak pozostałe wciąż pędziłu ku grupie elfa i już były tuż tuż. Musiało być ich z pół tuzina co najmniej!


Stefan


Stefan zgodnie z rozkazem swojego imiennika miał blokować ewentualny atak zza zawalidrogi jaki mógł pójść na główną grupę łuczników. Razem z Wieslerami widział jak dwie mniejsze grupki zwiadowców, ta na prawo pod wodzą Duivela, ta na lewo Tobiasa krok po kroki okrążają tą przeszkodę. Zamiar herszta hochlandzkich banitów był prosty. Z obu flank mogli w względnie bezpiecznej odległości zobaczyć co jest za nią. I jeśli wróg to albo dać znać albo ostrzelać go. Tylko dzikie okrzyki jakie ich dobiegły jasno świadczyły, że nie udało im się dokończyć tego flankującego manewru. Zza zasieki na grupe elfa wyskoczyły jak z procy stado ogarów a na Tobiasa wrzeszczące, koźlonogie dzikusy. Obie grupy zwiadowców oddały swoje strzały w ich kierunku ale gołym okiem widać było, że liczebnie są mniejsze od przeciwników jacy na nich szarżowali. Za sobą Stefan usłyszał okrzyki Kolesnikowa. Rozkazał aby jedna jego grupa łuczników ostrzelała ogary a druga te dzikusy dając w ten sposób wsparcie i Tobiasowi i Duivelowi.

- Bierzcie ich! - krzyknął do nich Stefan wskazując ręką na dzikich jacy biegli w kierunku Tobiasa i jego dwóch towarzyszy. Bezpośrednie starcie z liczebnie przeważającym przeciwnikiem uzbrojonym w tarcze i jakaś broń kiepsko wróżyło tej trójce zwiadowców. Więc zapewne Kolesnikow chciał ich wesprzeć trójką swoich włóczników. Ledwo to krzyknął a zaraz sami znaleźli się pod ostrzałem. Gdzieś z lewej flanki drogi, z głębi lasu widać było strzelające sylwetki łuczników jakie obrały za cel największe zgrupowanie przeciwnika jakie było na drodze. Właśnie to pod wodzą Kolesnikowa. Mimo to jego myśliwi posłali swoje pierzaste pociski i w ogary i w kozich tarczowników.


Tobias


Towarzysze Tobiasa stanęli. I gdy pokazał im kierunek skinęli głowami. Też zaczęli spoglądać w tamtą stronę gotowi strzelić gdyby coś stamtąd wyskoczyło. I wyskoczyło. Ale zza zasieki a nie gdzieś tam z lasu gdzie machnęła mu niedawno poruszona gałąź. Tylko zza tych naścinanych gałęzi ułożonych w barykadę. Właśnie stąd z dzikim wrzaskiem wybiegła ku ich trójce zgraja dzikich, koźlonogich tarczowników. Posłali ku nim swoje strzały ale widział, że jedna przemknęła nieszkodliwie gdzieś ponad ich głowami a ze dwie utkwiły w ich tarczach. Za sobą usłyszał krzyki Kolesnikowa. Zaraz potem ci co zostali z nim na drodze posłali swoje strzału ku nadbiegającym, leśnym dzikusom. Ale bez wyraźnego efektu. Ta zgraja biegła niepowstrzymanie ku Tobiasowi i jego dwóm towarzyszom. Na oko to przeważali ich ze trzykrotnie więc bezpośrednie starcie z nimi zapowiadało się bardzo kiepsko. Dwunogie bestie biegły tak jakby chcieli ich odciąć od drogi i reszty towarzyszy.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem