Podczas gdy Klaus przedstawiał sytuację, Kristoff podszedł do stołu na którym była przygotowana kolacja. Herbata niestety była już tylko lekko ciepła, kromki były dwie. Gummiohr zdążył się napić, wziąć gryza i gdy sługa Warmunda skończył mówić, ostlandczyk mu odpowiedział - Jesteś głodny? Zjem kanapkę, wypiję jeszcze łyka i idziemy. Jak chcesz to zjedz sobie jedną. Masz jakąś broń? Ja mam dwa kastety, ale w mieszkaniu jakiś kij, nóż czy nawet tarczę mam, coś by się znalazło dla Ciebie. - skończył i wziął kolejnego kęsa kanapki. - Dziękuję ale nie trzeba. Już jadłem kolację. Możesz dać jakiegoś kija jak masz. Nie zdążyłem nic wziąć z domu. Ale wiesz no mój pan już tam poszedł i pewnie nie będzie się tam guzdrał. - służący czarodzieja zdjął mokry kaptur i wszedł do mieszkania zamykając za sobą drzwi na mroczną klatkę schodową. Nie wchodził jednak głębiej z trudem maskując niecierpliwość.
Kristoff wciąż przeżuwając, kontynuował rozmowę, mimo zauważalnego zniecierpliwienia u rozmówcy. - Dobra, co jeszcze wiesz? Po kogo jeszcze poszliście? No i gdzie go złapali, kto go złapał i dokąd dokładnie idziemy??- - Ja poszedłem do “Warana”. Ale już późno to prawie nikogo nie było. Zastałem tylko Juana, Sigrun i Sylvwię. Już poszli na Glinianą. Nikogo więcej nie było to przyszedłem do ciebie bo mieszkasz najbliżej. Bo na Glinianej jest ten magazyn co go złapali. Tego chłopca. - służący wyjaśnił nieco chaotycznym tonem dalej stojąc tuż przy drzwiach jakby gotów był zaraz przez nie wyjść. - Jakiś plan jest, czy na miejscu dopiero się zorganizujemy? - No co ty. Nie ma żadnego planu. Pójdziemy tam i zobaczymy. Ci z “Warana” już tam poszli, mój pan poszedł tam od razu z domu to pewnie już tam jest. A co dalej to nie wiem. Pewnie trzeba będzie coś zrobić aby odbić tego dzieciaka. - rzekł Klaus wskazując kciukiem na drzwi przy jakich wciąż stał.
Gummiohr zdążył już zjeść pierwszą kromkę, wziął drugą do ręki i poszedł w róg głównej izby. Nie była duża, więc szybko tam się znalazł, wziął ze sobą w wolną rękę jakiś kij. Następnie odwrócił się ruszył w kierunku wyjścia. Rzucił kij w stronę Klausa, ten chwycił pewnie i zdążył zauważyć, że to bardzo solidnie wykonana pałka drzewcowa zwana quarterstaff gdyż wywodziła się z odległego Albionu. - Idziemy- powiedział Kristoff jak już był blisko niespodziewanego gościa. W końcu opuścili mieszkanie, a Gummiohr dość delikatnie zamknął drzwi aby nie obudzić Matki. Ubrał się odpowiednio do pogody, a swoje kastety trzymał w kieszeniach płaszczu.
Gdy opuszczali kamienice, spotkali się z sąsiadem Kristoffa, który walczył ze sobą aby utrzymać swoje podniszczone ciało w pionie. - Wiedziałem, żeś pederasta, na stryczek z Wami! Toż to pomioty chaosu- bełkotał pijany mężczyzna, który spróbował na końcu splunąć im pod nogi, ale jedynie osmarkał sobie tylko dawno niegoloną brodę.
Kristoff w tym czasie jadł dalej kromkę, a widząc w jakim stanie jest Thomas, nawet nie reagował. Miał ważniejsze sprawy na głowie. Klaus również szedł dalej żwawo widząc reakcję jednego z Temerarios.
Szli naprawdę szybko, wręcz zdawało się jakby truchtali. - Północne Cendres powiadasz... ehh, a miałem nadzieję, że tam może znajdziemy też Vivian, ale to nie ta część miasta. Kogo Wy tam w ogóle śledziliście?? Dowiedzieliście się czegoś? Czy tamten magazyn ma coś wspólnego z jakąś dziwną antyczną wiarą, albo zamtuzem Octavia, bądź dzielnicą Angolo i Dziurawymi Dzbanami?- pytał Kristoff w międzyczasie łapiąc oddech, gdyż już biegli, bo czas ich gonił.
Ostatnio edytowane przez Cioldan : 11-04-2024 o 20:50.
|