Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2024, 20:01   #85
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Statek "Gwiazda Oceanu"
Gdzieś na Atlantyku.
16:00



Po sporych dyskusjach, (i opuszczając chwilowo Marka) towarzystwo wróciło do kabiny 9201 na pokładzie 9, gdzie oczekiwała na nich Tamara, Luther, i przytomna już Jennifer z opatrunkiem na szyi… nastolatka miała problemy z mówieniem.

….

Samuel chciał koniecznie dostać się na mostek statku, i nie bardzo uśmiechały mu się wycieczki do jakiegoś tajnego laboratorium, i to przez wiele niebezpiecznych pokładów.

Thomas myślał podobnie, biorąc pod uwagę brak masek przeciwgazowych dla większości osób…

Emma chciała odszukać przy okazji tego wszystkiego siostrę, i nadać komunikat przez głośniki kabinowe, więc miała zamiar się wybrać na dół, chociaż najpierw mostek?

Ryu jak najbardziej chciał iść na dół, podobnie jak Louis...

Przyszło się więc rozdzielić. Jedna grupka schodzi na dół, do ukrytego laboratorium, zabiera szczepionki, wspomagając ex-bioterrorystę(??) Marka, druga zaś jakoś dostaje się w końcu na mostek kapitański. Taaa, tylko jak. A i przy okazji, co z Tamarą, Lutherem, i nastolatką? Ano, po krótkich rozmowach, gothka chciała koniecznie iść tam gdzie Emma, rosjanka zaś, decydując i za murzyna, po krótkim namyśle wybrała jako cel laboratorium.


***

Mark zszedł głównymi schodami na rufie na poziom 7… gdzie natknął się na jednego “popaprańca”, którego rozwalił serią z karabinka. Pic na wodę, dobrze było, więc w dalszą drogę. Poziom 6, i nic, cisza. Żadnych popaprańców, chwilowo żadnych byłych kolegów-bioterrorystów na jego drodze.


Poziom 5, schody tuż przed Havana Bar… a tam w środku jakieś pomruki, i powarkiwania. Heh, lepiej iść dalej? Powoli, spokojnie, byle do przodu, byle do celu, zegar tykał.

Poziom 4, schody przed Vista Restaurant. Ktoś tam w środku wrzeszczał, ktoś strzelał… słychać było rozbijane talerze?? Srać to, nie jego sprawa?

Poziom 3, schody przed dolnym poziomem Vista Restaurant. No i problem. Dalej się nie dało. Cholerne, główne schody na rufie statku, tutaj były zagracone na amen. Ktoś tu zrobił barykadę, zanim wszystko trafił szlag?? Ale moment, na ścianie były plany pokładów…


~

Łatwiej powiedzieć, niż zrobić, z tym cholernym dostaniem się na mostek kapitański “Gwiazdy Oceanu”. Samuel, Thomas, Emma, i Jennifer spojrzeli po sobie.

Dwie pary drzwi na pokładzie 8, prowadzące do niego, były zaspawane od zewnątrz… oznaczało to, że ci cholerni terroryści po prostu zablokowali tam dostęp dla wszystkich, i żadnego z nich tam wewnątrz nie było? No bo jak to, tak własnych ludzi tam zaspawać w środku, i zostawić…

Rozwalenie szyb w jednej z kabin na pokładzie 9, opuszczenie się na jakiejś “linie”, nieco w dół, znowu rozwalenie szyby już na samym mostku, i wejście tam? Taaa, pic na wodę.

Niemal pół godziny zajęło im znalezienie liny, siekiery, no i w końcu przystąpienie do działania… seryjką z karabinku po szybie, potem szybę siekierą. No i zawiało im po oczach, w końcu na zewnątrz było sztormowo. Obwiązali w końcu liną… Thomasa, po czym opuszczono go w dół. Trochę nim bujało, trochę klął pod nosem, potraktował całkiem celnie seryjką kolejną szybę, a potem i siekierą, i w końcu dostał się na mostek kapitański.


A tam totalna porażka. Wszystko porozwalane. WSZYSTKO. Wszelkie komputery, wszelkie konsole, wajchy, przyciski na pulpitach, rozpieprzone w drobny mak. Kupa szkła, plastiku, drutów, i ogólnego złomu, i to nawet bez prądu. Nic się tu nie dało zrobić, nic. Emma o wszelkim podłączaniu się do czegokolwiek mogła pomarzyć, nie było bowiem do czego. Złom, złom, i jeszcze raz złom.

No i w sumie Miltonowi to włosy na karku stanęły w pewnym momencie dęba. Ten morski kolos płynął na ślepo wśród coraz bardziej rozkręcającego się sztormu, a oni nie mieli możliwość tego w żaden sposób kontrolować?!

….

- Długo, nie, utrzymam - Cicho wychrypiała Jennifer, trzymająca wraz z Emmą i Samuelem linę, na której wisiał Thomas.


~

Ryu, Louis, oraz Tamara i Luther, ruszyli śladami(?) Marka, w dół statku, szukając niby tego minusowego pokładu i laboratorium, czy jak to tam szło…

Zeszli grupką na pokład 8, i… cisza. Żadnych przemienionych pasażerów, żadnych terrorystów, póki co cicho i pusto, a więc i dobrze. A więc dalej, piętro niżej.

Na pokładzie 7, w jednym z sąsiadujących ze schodami korytarzu, coś… mlaskało. Po chwili wahania, i zaglądnięciu gdzie trzeba, towarzystwo zauważyło przemienionego pasażera, pożerającego innego, martwego już pasażera, leżącego bezwładnie na podłodze. Fuuuuck…


Pokład poniżej, na poziomie 6, był znowu spokój. Chociaż jedynie na minutę. Po chwili do uszu grupki dotarły bowiem… bluzgi? Ktoś przeklinał na całego, przedzierając się korytarzem?
- Jasna cholera… zostawcie mnie popaprańce… halo, jest tu ktoś? Pomocy!

No i powarkiwania, i jęki…

I w końcu zobaczyli, jak jakiś grubszy facet ucieka korytarzem, goniony przez czterech przemienionych pasażerów, żądnych jego flaków?








***
Komentarze za chwilę.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem