Egg słuchał i patrząc na ciężką sytuacje Anniki zdziwił się ilością zachowanego zwierzęcego inwentarza. W sumie krowy, kury czy świnie zawsze się spłacą, a niepotrzebne bibeloty kurzące się na ścianie nie. Dodać jeszcze opiekę kolegium. oczy mu zaświeciły.
Droga minęła na słuchaniu i obserwowaniu. Nie odzywał się oprócz potakiwania czy niezbędnych powitań.
Dotarł w ten sposób przed oblicze de Padina i rozmowy w cztery oczy.
Uznał, że lepiej gadać prosto.
- Panie kontrakt uczciwy, kolegium dba o ludzi z okolicy. Gospodarstwo również zacne wraz z całym dobrodziejstwem inwentarza.- nie ukrywał, że pomimo chudych lat to i tak więcej niż mógł się w życiu spodziewać. Szczególnie spodobała mu się wizja służbie kolegium. Dobry Pan. Nie tacy nijacy jak dotychczasowi. Winni baronii i serowi lordowie.
- Zgłaszam się na służbę, wraz z mym koniem, mieczem, tarczą i zbroją.- wolał wymienić licząc na jakieś uwzględnienie wkładu własnego do kontraktu. W myślach marzył sobie o ubezpieczeniu konia równego tym jakie dało kolegium na krowy.
Licząc, że dotychczasowe słowa zadowoliły Pana podjął pewne ryzyko.
-Chciałbym tylko spytać jak zginął Klaus?- to najlepsze na co mógł liczyć. Czujność strażników i innoraswocy w zamku zapowiadali kłopoty, a każdy strzępek informacji się przyda.
W sumie pierwszy ras w życiu widział elfa. Dla samego tego faktu warto było to przyjechać.