18-04-2024, 17:56
|
#85 |
| Cytat:
— Owszem, nie da się zaprzeczyć; jej język jest jak bat — przyznał Kedros.
| — Niezwykle eufemistycznie powiedziane — Oryon skomentował półgębkiem.
Po krwawych potyczkach z goblinami, wizycie u matki kapitana i bijatyce z Obrożami, powrót na koggę był mile widzianą chwilę na złapanie oddechu w znajomym otoczeniu. Ulotną, bo ulotną - jak to chwile miały w zwyczaju - lecz nadal pozwalającą zapomnieć na krótki czas rozmowy o zagrożeniach czyhających głębiej w Targos spowitym śnieżną kotarą i oblężonym przez dziką hordę. Świadomi jednak presji nieubłaganie upływającego czasu, tercet opuścił "Wredną Jędzę", gdy tylko pozostawili nań goblińskiego jeńca, żwawymi krokami kierując się ku następnym próbom i cierpieniom, jaki szykował dlań los w tej mroźnej krainie.
Magazyn jak stał, tak stał. Podobnie jak ich towarzysze niedoli, którzy wykazali się wstrzemięźliwością w działaniach, ograniczając się tylko do przeprowadzenia krótkiego rekonesansu. Zdobyte przezeń informacje, chociaż cenne, nie napawały Oryona optymizmem. Przewaga zaskoczenia mogła okazać się niewystarczająca w obliczu liczebności goblinów w środku, lecz nie mieli innego wyboru. Mogli liczyć tylko na siebie samych.
— Niechaj tak będzie — Oryon kiwnął głową na słowa Thanixa, wzdychając ciężko.
|
| |