Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2024, 23:25   #498
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Lucatore, 3 lipca 2595

Wzdrygnął się Leon Thibaut na decyzję Bartheza, by tropiciel siadł na zadzie jego wierzchowca. Ani wynalazca był dobrym jeźdźcem, ani obrońcą, a Purgijczyk cuchnął jak psia kupa. Burzyło to heroizm, który dopiero co napisał sobie Frank. Kłócić się jednak czasu nie było. Skupiał się zatem Leon, by pasażera nie zgubić, przejął się rolą, tempa w milczeniu dotrzymywał rozwianym przed nim czerwonym płaszczom. Po czasie dopiero, gdy do smrodu przywykł, lody zaczęły topnieć, wprzódy zdał sobie sprawę szlachcic, że powierzono mu zadanie specjalne, a zaraz i pojął zamiar kapitana, który to tropiciela mu podarował jak nauczyciela. Na ucznia Leona wyznaczając.

Tak sobie historię tłumacząc, zagadywał Sanglier tropiciela wynaturzeń, tak wypytywał delikatnie, pierwsze nauki biorąc.

Święte Lucatroe, piękne Lucatore. W istocie bardziej niż lekko się na sercu zrobiło wynalazcy kiedy miasto zobaczył, nowe w niego siły wstąpiły. Moc nową poczuł, jaką czuje rodzic witając na świecie swe dziecko. To znów skierowało jego myśli do Loretty i ich dziecka. Jakże jaj owej chwili pragnął, ile by oddał za jej dotyk. Zadowolić się musiał kosmatym purgijczykiem i jego mądrością.

Na słowa kuzynki zbliżył się konno do kapitana.

- Do Domu Pielgrzyma musimy się udać i siły w gotowość postawić. Nade wszystko potrzebny nam Abdel. Jak by nie błaznował stanowi gwarant Sanglierów, do społu z Lei. Proszę zebrać ludzi i wyposażyć po zęby. Nikogo bym nie zostawiał w oberży. Winniśmy stanowić siłę widoczną. Z rewelacjami sugeruję jechać do Emisariuszki. Do namiestnika Benesato, prośbę o stan gotowości i absolutny pokój z wieżą posłać przez umyślnego. Odwiedzimy go później. Wpłyńcie panie na Leśnika, żeby z nami poszedł. Zdaje się, że Was poważa.
- A Was nie jeszcze. Dość czasu mieliście. - zaczepił Helveta, ale zaraz dodał. - Dobrze, niech będzie jak mówisz Thibaut.
- Butów nie myjcie, tylko panicza wyciągnę i do wieży uderzamy. Z brudnymi butami i smrodem za pazuchą będziemy bardziej przekonywujący.

Skinął Barthez głową śmiejąc się pod nosem, na przemianę wynalazcy w polityka.


Kiedy trzymający grzywę konia wiatru Leon Thibaut wkraczał w gościnę Domu Pielgrzyma na zewnątrz właśnie lunął deszcz. Jakby samo niebo chciało otrzeźwić rozpaloną głowę szlachcica. Mało było tego chłodu, wobec pasji nowo odkrytej. Leon złapał tylko w dłoń pajdo suszonej kiełbasy, które zaraz wylądowało w głodnych ustach i tak nietypowo łamiąc ćwiczoną etykietę, pognał z furkotem płaszcza po schodach na piętro i wprost do komnaty z której dochodziły śmiechy i chichy, ochy i achy, i błagania o litość.

Spotkał się z oporem materii drzwi zamkniętych, skutecznie otworzył te strzelbą, na wystrzał Sangowie już gnali ratować księcia. Leon był szybszy, drzwi do komnaty obalił nagość ujawniając, skrępowanie, pragnienie sam poczuł. Bardzo. A Loretta, wszystko naraz.

- Wypierdalać - do towarzyszek Abdela. - Kuzynie, przygoda czeka, wyrywam cię z objęć próżnej bliskości, ku epickiej lubieżności.

Już w drzwiach sangowie, już w wynalazcę mierzą, ale ten karabin spuścił, bezużyteczny.

- Klęknij kuzynie! - nakazywał Abdel, ale jakoś nie po drodze było Leonowi - Klęknij i dokończ na nią to z tobą pojadę.
- Jedziemy do Emisariuszki, mamy karty przetargowe w dyplomacji. Możesz zostać kuzynie i dalej zlizywać mleczne kożuchy z tych wiejskich dziewcząt, albo poskubać w suty zimną panią na wieży. Wybór należy do ciebie, ale Twoja erudycja i wyczucie taktu wiele by nam pomogły. Wyjeżdżamy za kwadrans.
- Naprawdę..
- Do roboty dziedzicu. - podał bieliznę - Spodoba ci się - zaświecił oczami Leon Thibaut - Spodoba ci się bardzo, co ci po drodze opowiem.
- Nic mnie bardziej nie zaskoczy nad twoją przemianę. Wciągałeś coś. Rzeknij.
- Towar primo, opowiem, a teraz surdut. Epolety leżą równo. Wyglądasz kuzyn zjawiskowo.
- Epicko? - zadrwił Abdel
- Bespoke.

Leon opuścił komnatę kuzyna pozwalając mu samemu pojąć decyzję. Wszak jego to było dziedzictwo i nie zamierzał go wynalazca niańczyć. Zszedł na dół przepychając się między Sangami. Gospodyni wręczył srebrną monetę za zniszczone drzwi i drugą za milczenie, trzecią ku przyjaźni. Wrócił się na górę, zabrał wszystkie swoje szkice, zabrał piorunnik, zabrał amunicję.

Mistrzu:
1. Czego dowiedział się od tropiciela przez drogę Leon?
2. Czy uda się namówić kuzyna do wyprawy do wieży? Ile można kożuchy zlizywać? Abdel zapewne zdziwi się opowieści po drodze.
3. Proponuje wziąć ze sobą wszystkich zbrojnych, chyba, że się kuzyn obrazi o strzały, ale oceniam wręcz przeciwnie.
4. w drodze do emisariuszki Leon będzie sprzedawał Abdelowi info, ale tak, żeby go zajawić.
5 8art, jak byś miał jakieś sugestie co do prowadzenia negocjacji to daj znać, żebyśmy to uwzględnili w kolejnych postach.
6. Mistrzu jeśli Abdel pojedzie z orszakiem to mam kilka pomysłów na przedstawienie mu sytuacji i Purgijczyka.


 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem