Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2024, 17:56   #6
Layla
 
Layla's Avatar
 
Reputacja: 1 Layla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputację
Raisa spędziła dwa dni w Triboarze jako przystanku w dalszej wyprawie do Neverwinter, gdzie miała spotkać się z kilkoma wyższymi rangą kapłanami należącymi do tej samej co ona frakcji Rycerzy Czterech Stron Wiatru. Ponoć w murach Klejnotu Północy natrafili oni na intrygę, która wymagała zebrania większej ilości kleryków Pani Wiatrów, by móc uporać się z przybierającym na sile zagrożeniem. Jakim? Tego miała dowiedzieć na miejscu, gdyż wiadomość, jaką otrzymała kilka dni temu tego nie wyjaśniała. Spakowała się i wyjechała z samego Silverymoon, obierając drogę na północ, do Triboaru, by potem przejechać na skróty szlakiem wiodącym z miasta na drogę kupiecką i dalej do Neverwinter.

Tak się szczęśliwie złożyło, że w Bramie Wiodącej na Północ spotkała kilku nieznajomych, którzy również wybierali się w tamtą stronę. Raisa zwykle nie odmawiała towarzystwa na szlaku, a biorąc uwagę zasłyszane w gospodach pogłoski o rzekomych napadach band goblińskich na podróżnych i karawany kupieckie było jej to teraz nawet na rękę. Zwłaszcza, że Aldin, Arthus, Wilga i Virkan wyglądali na takich, co z niejednego pieca chleb jedli. Razem raźniej, jak mówiło stare porzekadło. Wśród nowych towarzyszy nie wyróżniała się nawet aż tak bardzo, choć oczywiście miała kilka charakterystycznych cech. Pierwszą były długie, ciemnoniebieskie niczym toń morza włosy aż do łopatek, co natychmiast zdradzało, że choć wyglądała jak ludzka kobieta, to człowiekiem nie była.

A przynajmniej nie do końca, gdyż płynęła w niej niebiańska krew, czego dowodem była również ponadprzeciętna uroda kobiety, wyróżniające się spojrzenie niebieskich oczu i utrzymująca się przy jej skórze zawsze woń jabłka zmieszanego z miętą. Była kobietą wysoką jak na obowiązujące standardy, smukłą, o odpowiednich kształtach, które przed ciekawskim męskim okiem kryła pod łuskowym pancerzem z barwionymi na niebiesko akcentami. Na nogach miała jasnoszare, luźne spodnie oraz granatowe, wysokie, skórzane buty.

W podróży dosiadała srokatej klaczy o imieniu Ayla a przy siodle zawieszony miała wypchany po brzegi plecak z najpotrzebniejszymi do przeżycia na szlaku przedmiotami. Drugi plecak krył w sobie starannie złożone ceremonialne szaty, które Raisa ubierała jedynie na specjalne okazje. Lewą część ciała aasimarki zasłaniała trójkątna tarcza z symbolem Akadi, przy szerokim, skórzanym pasie wisiał długi, wykonany z dbałością miecz, sztylet oraz buzdygan. Na plecach znajdował się skórzany kołczan z bełtami oraz lekka kusza a na szyi nosiła rzemyk z niebieskim szafirem, w który również wpisany był symbol Pani Wiatrów - biała chmura.

Gdy natrafili na drogowskaz zachęcający do wizyty w Phandalin a kompani chcieli się tam udać, nie sprzeciwiała się. W końcu Akadi była uosobieniem zmiany a w związku z tym każdy dzień odkrywał coś nowego. Należało być elastycznym i podatnym na nowe, gdyż nigdy nie wiadomo było, gdzie zaprowadzi nas świeżo odkryta ścieżka.
- Masz rację, Virkanie, odpoczynek nam się przyda. Być może Akadi sprowadzi na nas dobre, chłodne wiatry, gdy wyruszymy nieco później w drogę do Neverwinter. Ruszajmy więc do Phandalin!


Miasteczko widziane z daleka nie wywołało w kobiecie żadnych głębszych odczuć, gdyż widywała takie bardzo często. Jedyną rzeczą, która ją lekko zastanowiła była aż trójka pasterzy z widłami doglądająca owiec. Z tego, co wiedziała, to zwykle psy pilnowały wypasu, więc taki widok był dość dziwny. No chyba, że w okolicy nie działo się dobrze, wtedy miałoby to sens. Patrząc w ich stronę, uniesioną ręką pozdrowiła farmerów, ale nie doczekała się reakcji zwrotnej. Cóż, nie pierwszy raz. Mimo wszystko zastanowiło ją to.

Odpowiedzi, przynajmniej częściowe, przyszły nieco później, gdy skierowali się do serca mieściny, z której już wcześniej doszły ich krzyki i inne złowróżbne odgłosy. Jak się okazało, miejscowi próbowali gniewem wymusić na swym burmistrzu działanie względem goblinów, które atakowały miasteczko. A przynajmniej tyle z tego przekrzykiwania się Raisa zrozumiała. Sytuacja musiała być napięta już od jakiegoś czasu, bo skoro lokalni zdobyli się na otwartą agresję wobec swojego dobrodzieja, to musiało oznaczać, że byli już całkowicie bezsilni względem tego, co się działo i siłą postanowili zmusić burmistrza do działania. A ten najwyraźniej w obliczu zagrożenia postanowił schować głowę w piasek. Virkan starał się przemówić mieszkańcom do rozsądku, a Aldin odstawił takie przedstawienie, że tylko przewróciła oczyma. Coś jednak trzeba było zrobić, żeby za chwilę nie polała się krew.

- Ludzie Phandalin! Spokojnie! Nerwowe działanie nie przyniesie żadnego rozwiązania tylko więcej szkód! To nie burmistrz jest waszym wrogiem. Uspokójcie się i porozmawiajmy. Jak mówią moi towarzysze, razem możemy znaleźć wyjście z tej sytuacji. - Patrzyła z siodła Ayli na zebrany tłum, mówiąc do nich opanowanym tonem głosu. Miała nadzieję, że cokolwiek to da.
 
__________________
Every next level of your life will demand a different version of you.
Layla jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem