Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2024, 12:37   #499
8art
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Lesiste bezdroża Lombardii, 3 lipca 2595

Tętęnt kopyt niósł się lesistymi traktami przednóża Alp. Jeźdzcy nie szczędzili koni pomni tego, jakie mroczne widmo zawisło na Lucatore. Dla alpejczyka oczywiście najważniejszym było bezpieczeństwo powierzonych mu w opiekę szlachciców. Wiedział też, że gdyby dziedzicowi włos z głowy spadł, siepacze Sanguine próbowaliby go ścigać choćby i na końcu świata. Helweta co prawda wiedział jak się wymykać takim typom, ale miał też zgoła inne, niż strach powody aby misja ambasadora się powiodła. Powody, które zostały gdzieś na alpejskich halach. Wiedział też że bezpieczeństwo jego ludzi jest związane z bezpieczeństwem samego miasta, miał zamiar zatem się przejmować nie tylko Abdelem i jego kuzynostwem, ale też i większym obrazem.

- Fernexie, co ten stwór robi tutaj?! MSłyszałęm, że one są w pobliżu czakr. - przekrzynął tumult końskich kopyt i wiatr omiatajacy sylwetki rozpędzonych jeźdzców. Myśliwiec odrzkynął po chwili:

- Nie wiem co, ale coś do Lucatore go przyciągnęło i coś przykuwa jego uwagę tak daleko na północy Purgarii, bo nie są to zwyczajowe terytoria łowieckie tych istot!

- Kiedy zaatakuje?!

- Niedługo! - zdawkowo kryzknął Fernex

- To kwestia dni czy godzin?! - spytał poirytowany Barthez, przywykły do otrzymywania pełniejszych odpowiedzi.

- Raczej godzin! Zostało bardzo mało czasu! Odkryłem siedem dołów z trupią plagą!

Najemnik zaklął szpetnie, żałując nie idzie zmusić wierzchowców do jeszcze większego wysiłku. Dla helwety naturalnym było aby zminimalizować ryzyko dla cywili z miasta, a także jego podopiecznych z Domu Pielgrzyma, tylko czy to wszystko miało sens w obliczu ataku Homo Degenesis?

- Trzeba ewakuować mieszkańców i szykować się na atak! - krzyknął w końcu do purgaryjskiego łowcy.

- Tak, ale anababtyści nigdy się na to nie zgodzą! - odpowiedział ponuro Fernex.

- Pal ich licho! Można spróbować postawić ich przed faktem dokonanym! - pewien plan zaczął kiełkować w głowie alpejczyka.

Jeźdzcy pochylili się w siodłach i pędzili dalej ku wciąż jeszcze odległym murom okalających Lucatore.

Lucatore, 3 lipca 2595

- Do Domu Pielgrzyma musimy się udać i siły w gotowość postawić. Nade wszystko potrzebny nam Abdel. Jak by nie błaznował stanowi gwarant Sanglierów, do społu z Lei. Proszę zebrać ludzi i wyposażyć po zęby. Nikogo bym nie zostawiał w oberży. Winniśmy stanowić siłę widoczną. Z rewelacjami sugeruję jechać do Emisariuszki. Do namiestnika Benesato, prośbę o stan gotowości i absolutny pokój z wieżą posłać przez umyślnego. Odwiedzimy go później. Wpłyńcie panie na Leśnika, żeby z nami poszedł. Zdaje się, że Was poważa.

- Tak jaśnie panie - zgodził się Alpejczyk słowa Thibaulta, bo w sumie miał tylko jedno do dodania: - Poślę jeszcze czym prędzej po szpitalnika.

Ktoś z domowników podał zmęczonym żołnerzom kubki cienkiego wina i plastry wędzonej miejscowym sposobem szynki i sera, które głodni mężczyźni pochłonęli niemalże w jednej chwili. Leon zniknął w trzewiach domu pielgrzyma, aby wyrwać dziedzica z tak ulubionego przez niego nic nie robienia, a na zewnątrz właśnie zaczęło padać

Nie zważając na zacinający deszcz, Nathan na podwórcu Domu Pielgrzyma postawił na nogi wszystkich Sangów i najemników, tłumacząc zwięźle sytuacje i wydając rozkazy. Alpejczyk szybko zapisał na dwóch kartach papieru sytuacje, dodając że ambasador uda się w przeciągu najbliższych minut do klasztoru aby spotkać się z Nevą. Złożywszy kartki zakleił je podanym lakiem. Przywoławszy gestem dłoni przestraszonego zarządce domu powiedział krótko:

- Czym prędzej poślij któregoś ze swoich chłopaków do Signore Benesato i doctore Ferro, żwawo! Niech przekażą tel listy do rąk własnych! Sprawa jest gardłowa!

Jeśli jakiś dziwny los czuwa nad ludźmi, to bez wątpienia miał u alpejczyka jakieś niespłacone długi, bo nim jeszcze Barthez oddał w ręce przerażonego zarządcy listy, na dziedzińcu domu pielgrzyma stanął zziajany wyrostek próbując coś przekazać w przerwach między łapaniem oddechu. Mówił tak ciężko, że Barthez nawet nie był w stanie zrozumieć jego twardego purgaryjskiego akcentu zmieszanego łapczywym, głośnym wizgiem oddechu. Dopiero zarządca wyjaśnił spokojniej:

- Doctore Ferro prosi, abyście niezwłocznie spotkali się z nim w składzie lodu.

- Zmiana planów! Kapitanie Perrault, proszę ze mną czym prędzej do dziedzica! Fernexie, czekaj tu z nami. Mus ci iść z nami! - Barthez skinął dyskretnie na kilku najemników, aby mieli oko na myśliwca na wypadek jęsli ten miał zamiar gdzieś iść

Pobiegli na piętro, bezceremonialnie wchodząc do komnaty, gdzie Abdel właśnie odziewał się szybko, słuchając Thibaulta. Barthez niemal wszedł mu słowo:

- Panowie, jak wiecie sytuacja jest krytyczna. Osobiście uciekałbym stąd, gdzie pieprz rośnie, ale świadomy tego, że równe byłoby to klęsce naszej misji muszę zaryzykować. Proponuje wysłać teraz kapitana Perraulta z listami uwierzytelniającymi do Ennio Benesatto, z misją przekonania starego go do cichej ewakuacji cywili z miasta w stronę przeciwną do spodziewanego ataku dronów. Myślę, że dobrze by było, gdyby żona Ennio też wyjechała z miasta z uciekiniarami. Wszak to ona jest powodem, dla któego znaleźliśmy się w Lucatore. Nad całą operacją mógłby przejąć piecze jego miłość Abdel, gdy tylko załatwimy wszystko w mieście. To z pewnością przydarzyłoby mu zaszczytnego tytułu obrońcy mieszkańców. Doktor Ferro nalega na spotkanie z nami w kostnicy. Biorąc pod uwagę jak bardzo mu zależy, to nie może być nic nieistotnego. Po za tym pozwoli nam zabrać go do Nevy i omówić kojene kroki. Zalecam ewakuacje naszego personelu cywilnego już teraz pod dowództwem jaśnie pana kuzynki Lei i kilku Sangów. To samo zresztą zalecam jaśnie panom jak tylko rozmówimy się w klasztorze. Co wasze miłości sądzą o takim planie?

- Kapitanie Perrault, pana ludzie mają doświadczenie w walkach z wynaturzeniami. Jak tylko załatwi pan sprawe z Ennio proszę wziąść pozostałych ludzi i dołączyć do nas czym prędzej. Będziemy w klasztorze lub kostnicy. Znajdzie nas pan, będzie o nas głośno. Potem ewakuauje pan mości Abdela.

Dobra, myśle że mogłoby to wyglądać następująco:
Perrault do Ennio z listami i misja przekonania Benesasato do ewakuaowania jego żony i dyskretnej ucieczki cywili z miasta. Lea ewakuuje tymczasem nasz personel w ustalone z Fernexem miejsce. Tam tez ma kierowac sie ludnosc cywilna z miasta. Abdel, Thibault, Barthez, Ferro, Fernex i najemnicy ida do klasztoru. Po audiencji Perrault ewakuuje Abdela do uchodźców i Lei. (wydaje mi sie to rozsadne jesli chwilowo gracz jest niedostepny).

 

Ostatnio edytowane przez 8art : 30-04-2024 o 09:45.
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem