Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2024, 17:20   #11
Inana
 
Reputacja: 1 Inana nie jest za bardzo znany
Wilga wyrobiła sobie już pewne zdanie o burmistrzu (słaby i leniwy), a jego wygląd tylko wydawał się potwierdzać jej wnioski. Gdy wspomniał o bogach, elfka pozwoliła sobie na krzywy uśmiech pod chustą. Jej kroki w to miejsce mógł skierować co najwyżej Baśniowy Błazen, ale wątpiła, by taki wniosek kogokolwiek w Phandalin ucieszył.

W milczeniu obserwowała odchodzących mieszkańców, którzy dość szybko dali się uspokoić. Najwyraźniej nastroje nie były jeszcze tak gorące, a desperacja tak wielka - co było dobrym znakiem, choć Wilga miała przeczucie, że ich wycofanie się jest tylko chwilowe. Burmistrz był w tarapatach i potrzebował pomocy - a to mogło oznaczać pieniądze.

Weszła do ratusza jako ostatnia, opuszczając chustę i rozglądając się ciekawie po wnętrzu. Przez chwilę stała w miejscu, chwiejąc się na piętach, w końcu przycupnęła na jednej z ław, machając burmistrzowi, gdy Arthus przedstawił i ją.

Opowiedziana historia nie wzbudziła w niej żadnych emocji, może poza zniesmaczeniem żalami, jakie wylewał z siebie włodarz. Jego ziomkowie wybrali go aby zapewniał im też bezpieczeństwo, a ten nie podjął żadnych środków, aby sprowadzić jakąkolwiek pomoc czy wyjaśnić sprawę. Jedyne co potrafił, to siedzieć w chłodnym domu i czekać na cud. I nawet fakt, że ten cud mu się trafił, w żaden sposób go nie usprawiedliwiał. Dziwnymi mocami goblinów nie przejęła się wcale - ze strzałą w oku wszyscy umierali tak samo.

Skubnęła palcami końcówkę warkocza, słuchając pytań towarzyszy i kręcąc lekko głową na wspomnienie o kwaterze i posiłku. Jedli śniadanie i byli w podróży zaledwie kilka godzin, nie rozumiała więc, skąd ta nagła potrzeba dopominania się o kwaterę i pożywienie, nie skomentowała jednak, uznając, że jeśli trafi się im darmowy dach nad głową, to trzeba z niego skorzystać.

Gdy Raisa skończyła mówić, Wilga poruszyła się niespokojnie na ławie. Wygląd kapłanki i związana z nim niebiańska krew onieśmielały ją nieco i potrzebowała kilku sekund, aby zebrać się w sobie i odchrząknąć.

- Nic na gębę robić nie będę - powiedziała niemal przepraszającym tonem. - Jak pracować mam i szukać goblinów, to kontrakt trza spisać. Nie że nie ufam. - Spojrzała na burmistrza niewinnym spojrzeniem dużych oczu. - Ale pomysły czasem są głupie, jak do płacenia przychodzi. Z papierem jakoś… wszyscy mądrzejsi się robią, o.

Zakończyła długą (jak na nią) wypowiedź i uśmiechnęła się smętnie, wyraźnie wspominając czasy poprzedzające zdobycie tej mądrości.
 
Inana jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem