Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - DnD Wybierz się w podróż poprzez Multiwersum, gdzie krzyżują się różne światy i plany istnienia. Stań się jednym z podróżników przemierzającym ścieżki magii, lochów i smoków. Wejdź w bogaty świat D&D i zapomnij o rzeczywistości...


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-04-2024, 17:20   #11
 
Inana's Avatar
 
Reputacja: 1 Inana nie jest za bardzo znany
Wilga wyrobiła sobie już pewne zdanie o burmistrzu (słaby i leniwy), a jego wygląd tylko wydawał się potwierdzać jej wnioski. Gdy wspomniał o bogach, elfka pozwoliła sobie na krzywy uśmiech pod chustą. Jej kroki w to miejsce mógł skierować co najwyżej Baśniowy Błazen, ale wątpiła, by taki wniosek kogokolwiek w Phandalin ucieszył.

W milczeniu obserwowała odchodzących mieszkańców, którzy dość szybko dali się uspokoić. Najwyraźniej nastroje nie były jeszcze tak gorące, a desperacja tak wielka - co było dobrym znakiem, choć Wilga miała przeczucie, że ich wycofanie się jest tylko chwilowe. Burmistrz był w tarapatach i potrzebował pomocy - a to mogło oznaczać pieniądze.

Weszła do ratusza jako ostatnia, opuszczając chustę i rozglądając się ciekawie po wnętrzu. Przez chwilę stała w miejscu, chwiejąc się na piętach, w końcu przycupnęła na jednej z ław, machając burmistrzowi, gdy Arthus przedstawił i ją.

Opowiedziana historia nie wzbudziła w niej żadnych emocji, może poza zniesmaczeniem żalami, jakie wylewał z siebie włodarz. Jego ziomkowie wybrali go aby zapewniał im też bezpieczeństwo, a ten nie podjął żadnych środków, aby sprowadzić jakąkolwiek pomoc czy wyjaśnić sprawę. Jedyne co potrafił, to siedzieć w chłodnym domu i czekać na cud. I nawet fakt, że ten cud mu się trafił, w żaden sposób go nie usprawiedliwiał. Dziwnymi mocami goblinów nie przejęła się wcale - ze strzałą w oku wszyscy umierali tak samo.

Skubnęła palcami końcówkę warkocza, słuchając pytań towarzyszy i kręcąc lekko głową na wspomnienie o kwaterze i posiłku. Jedli śniadanie i byli w podróży zaledwie kilka godzin, nie rozumiała więc, skąd ta nagła potrzeba dopominania się o kwaterę i pożywienie, nie skomentowała jednak, uznając, że jeśli trafi się im darmowy dach nad głową, to trzeba z niego skorzystać.

Gdy Raisa skończyła mówić, Wilga poruszyła się niespokojnie na ławie. Wygląd kapłanki i związana z nim niebiańska krew onieśmielały ją nieco i potrzebowała kilku sekund, aby zebrać się w sobie i odchrząknąć.

- Nic na gębę robić nie będę - powiedziała niemal przepraszającym tonem. - Jak pracować mam i szukać goblinów, to kontrakt trza spisać. Nie że nie ufam. - Spojrzała na burmistrza niewinnym spojrzeniem dużych oczu. - Ale pomysły czasem są głupie, jak do płacenia przychodzi. Z papierem jakoś… wszyscy mądrzejsi się robią, o.

Zakończyła długą (jak na nią) wypowiedź i uśmiechnęła się smętnie, wyraźnie wspominając czasy poprzedzające zdobycie tej mądrości.
 
Inana jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-04-2024, 08:12   #12
 
Valash's Avatar
 
Reputacja: 1 Valash nie jest za bardzo znany
Otrząsając się z chwilowej zadumy, spojrzał na mieszkańców, którzy teraz skupili swoją uwagę na jego grupie. Uśmiechnął się lekko do siebie, gdy zebrani przyjęli ich argumenty i zaniechali dalszego szturmu na chatę burmistrza.

- Rozumiem wasze obawy i niepokoje - odezwał się, głos mając lekko nosowy, jak to u elfów bywało. - Ale być może rzeczywiście przybyliśmy w odpowiednim czasie, by pomóc miasteczku. My, elfy, wierzymy, że nic nie dzieje się przypadkowo, więc jak mówi wasz burmistrz, istotnie bogowie mogli tutaj skierować nasze kroki.

Unosząc wzrok w kierunku burmistrza, Virkan skinął głową na znak zrozumienia, słuchając jego słów. Kiedy zaproszono ich do ratusza, elf podążył z resztą swojej grupy, starając się zachować spokój i pewność siebie, chociaż wewnątrz jego serce biło mocniej z podekscytowania. W końcu będzie szansa, by się rozerwać. Nie cierpiał nudy, a już zwłaszcza podróży z miejsca na miejsce, gdy nic po drodze się nie działo.

Wnętrze ratusza sprawiło, że Virkan poczuł się jak w domu. Zapach nagrzanego drewna i atmosfera spokoju działały kojąco. Przyglądając się Westerowi, kiwnął głową na jego słowa, wyrażając zrozumienie dla jego frustracji.

- Burmistrzu Wester, podejmiemy się wytropienia goblinów - odezwał się ostatecznie po towarzyszach. - Pięćdziesiąt sztuk złota na głowę to uczciwa zaliczka, a myślę, że uda nam się rozwiązać ten problem dość szybko. Jednakże, zanim przystąpimy do działania, niech pan powie wszystko, co wie. Im więcej informacji będziemy posiadać, tym skuteczniej będziemy mogli działać. Niektórzy na zewnątrz mówili, że z Phandalin znikali ostatnio mieszkańcy. Czy gobliny mogą mieć coś z tym wspólnego? - Opierając się plecami o jedną ze ścian oczekiwał odpowiedzi burmistrza.
 
Valash jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-04-2024, 17:45   #13
 
enzym's Avatar
 
Reputacja: 1 enzym nie jest za bardzo znany
- Tak, tak, oczywiście. Musicie mieć przecież gdzie przenocować. - Burmistrz zdawał się rozluźnić słysząc, że macie zamiar zająć się problemem miasteczka. - Gdy udacie się do gospody Toblena Stonehilla, powiedzcie mu, że pokoje dla was są na mój koszt i żeby zgłosił się do mnie po pieniądze za pierwsze dwie doby. No i bardzo dziękuję, że zajmiecie się sprawą.

- Co do miejsc, w których wydarzyły się te przykre rzeczy, oczywiście zostaną wam okazane, jak tylko coś zjecie i odpoczniecie. Pierwsze to studnia Barthena znajdująca się za “Składem Barthena”. Gobliny rozbiły wciągarkę do studni, zniszczyły dach i murarkę, po czym uciekły pod ziemię. W “Centrali Górniczej” ukradły jeden z kamieni węgielnych budynku, powodując jego przechylenie. “Sanktuarium Szczęścia” poświęcone Tymorze zostało zniszczone i zbezszczeszczone. Na końcu odwiedziły karczmę “Śpiący Gigant”, gdzie splądrowały i zdemolowały bar. Same problemy z nimi, same problemy! - Wester westchnął ciężko. - Będziecie mogli przeprowadzić własne śledztwo, wszyscy będą w razie czego pomocni, gdybyście czegoś potrzebowali.

Na słowa Wilgi, korpulentny burmistrz zmarszczył brwi, jakby nieco obruszony sugestią kobiety.
- Pani droga, jestem porządnym, uczciwym człowiekiem, który piastuje swój urząd burmistrza od wielu wiosen i zawsze dotrzymuje raz danego słowa. - Podkreślił słowo “zawsze”. - Czy uważa droga pani, że mógłbym was oszukać? Przecież gdyby tak się stało, to widząc, że jesteście zaprawionymi w bojach awanturnikami zapewne sami roznieślibyście ratusz, mój dom i mnie razem z nimi na strzępy. Spisywać niczego nie zamierzam, gdyż mam zamiar dotrzymać umowy, jeśli wy wywiążecie się ze swojej części. Arjon! - Krzyknął nagle.

Drzwi na piętrze otworzyły się i wychylił się z nich młody, szczupły mężczyzna.
- Tak jest, panie burmistrzu?
- Przygotuj pięć sakiewek po pięćdziesiąt smoków w każdej i przynieś mi je tutaj. - Polecił Wester, wciąż patrząc nieco nastroszony na Wilgę.
- Już się robi, panie burmistrzu!

Chudzina zniknął za drzwiami, zamykając je za sobą, a burmistrz kontynuował, tym razem przenosząc wzrok na Raisę, Aldina i Virkana.
- Niestety, droga Raiso, nie mam pojęcia skąd może pochodzić ich dziwna moc. Nie słyszałem też, aby zaatakowały inne miejsca, bo i nikt nas od dawna nie odwiedzał. Ataki zaczęły się kilka dni temu, Aldinie, może z niecały tydzień będzie. Co do znikających mieszkańców, Virkanie, będzie ich z trzynastu, lub czternastu do tej pory. W tym mój biedny kuzyn Dareth Grint. Czy ludzie z miasteczka naprawdę sądzą, że nie zrobiłbym czegoś, by ratować ich bliskich i własną rodzinę, gdybym tylko mógł? - Zmarszczył brwi. - W każdym razie, część zniknęła bez świadków, inni zostali uprowadzeni przez gobliny, więc zakładam, że wszyscy porwani są ich więźniami. Na Tymorę, mam nadzieję, że odnajdziecie ich całych i zdrowych w czasie trwania śledztwa. No i że pozbędziecie się raz a dobrze tych małych pokurczy.

Chwilę później drzwi na piętrze znów się otworzyły i widziany przez was wcześniej szczupły mężczyzna zbiegł po schodach z naręczem pękatych sakiewek. Harbin podziękował mu i nakazał oddalić. Każdemu z was wręczył po kiesce.
- Zaliczka, jak obiecałem. Reszta po wykonaniu zadania. Jeśli to wszystko, możecie zatrzymać się u Toblena, to znaczy w “Zajeździe u Stonehilla”. Za jakiś czas przyślę do gospody kogoś, kto oprowadzi was po miejscach, w których grasowała ta chuliganeria.


Gospoda Toblena Stonehilla znajdowała się rzut kamieniem od ratusza, przy głównym rynku, naprzeciw świątyni Tymory. Miejsce wyglądało na świeżo odremontowane, wzniesione na polnym kamieniu i grubych, drewnianych balach. Raisa i Virkan zostawili swoje konie w przybocznej stajni, budząc tym samym z południowej drzemki młodego chłopca stajennego, który z niemałym zakłopotaniem wypisanym na buzi zajął się zwierzętami.


Całą grupą przekroczyliście próg przybytku i w wasze nozdrza od razu wbił się zapach pieczystego oraz alkoholu. Główna sala była czysta i zadbana a przy długich stołach siedziało zaledwie kilku gości skupionych na posiłku i trunkach. Po prawej od szynku znajdowały się schody prowadzące na piętro, po lewej natomiast murowany, wygaszony kominek przy którym spała jakaś stara psina o ciemnym umaszczeniu. Przy jednym ze stołów ustawionych nieco w głębi dostrzegliście samotnie siedzącą krasnoludzicę w błękitnych szatach wyglądającą na uczoną. Rzucała się w oczy.

Jej mocno zbudowane przedramiona i szyję zdobiły tatuaże a ona sama siedziała nad jakimiś rozłożonymi na całej długości stołu pergaminami. Wpatrywała się zamyślona w okno, jednak chyba poczuła, że na nią patrzycie, gdyż nagle odwróciła wzrok i skrzyżowała z wami spojrzenie, uśmiechając się lekko kącikiem ust. Następnie wróciła do przeglądania swoich dokumentów. Zdecydowanie nie wyglądała na lokalną.


- Witam państwa i czym mogę służyć? - Zapytał z werwą w głosie młody, szczupły mężczyzna o poczciwej twarzy. Chwilę potem z zaplecza wyszła do niego ciemnowłosa kobieta dość hojnie obdarowana przez naturę, jak zdążyli zauważyć Arthus, Aldin i Virkan. - Nazywam się Toblen Stonehill a to moja żona, Trilena. Widziałem was, gdy tłum chciał puścić z dymem ratusz Westera. Dobrą robotę zrobiliście, ludzie już powoli tracą trzeźwość oceny sytuacji po tym, co się tu dzieje ostatnio. Nerwowi się robią, a to do niczego dobrego nie doprowadzi.

- Życzą sobie państwo coś do jedzenia i picia? Pokoje do wynajęcie również mamy. Pięć pojedynczych i dwa podwójne - rzuciła Trilena. - Na obiad dzisiaj gotowane ziemniaki z króliczyzną w sosie grzybowym, do picia mleko, kompot z wiśni lub jabłek, do tego na zagryzkę ogórki. Można też coś mocniejszego, jak piwo czy wino.

Nagle z zaplecza wybiegł młody, na oko dziesięcioletni chłopiec, kropla w kroplę podobny do Trileny. Chwycił energicznie kobietę za dłoń.
- Mamo, mamo, chodź, pokażę ci coś. Musisz zobaczyć!
- Mamy gości - odparła spokojnie gospodyni.
- Tata się nimi zajmie, no chodź, bo potem już będzie za późno! To coś fajnego!
Trilena próbowała coś do was powiedzieć, ale została dosłownie wyciągnięta na zaplecze przez podrostka i Toblen został sam.
- To nasz syn, Pip. Żywe srebro, wszędzie go pełno i czasami ciężko za nim nadążyć. Przepraszam za to zamieszanie. - Zaśmiał się. - To co będzie, drodzy państwo?
 
__________________
Prowadzę:
5e: Wieża Durlaga | 5e: Strzaskany Obelisk
Wkrótce:
5e: War for the Crown: Crownfall (TBA)

Ostatnio edytowane przez enzym : 24-04-2024 o 18:07.
enzym jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25-04-2024, 16:27   #14
 
Layla's Avatar
 
Reputacja: 1 Layla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputację
Kapłanka Nawałnic wysłuchała burmistrza z uwagą. Mieli do sprawdzenia cztery miejsca a sprawa goblinów komplikowała się w związku ze zniknięciem sporej ilości mieszkańców. Raisa zastanawiała się, po co gobliny miałyby porywać lokalnych? Co prawda słyszała, że te stwory były wszystkożerne, ale lasy o tej porze roku pełne były zwierzyny i owoców leśnych, więc chyba nie uprowadzili ich po to, by zabić i zjeść. Miała wrażenie, że rozprawienie się z zielonymi to będzie dopiero początek problemów.

- Nie mam żadnych pytań, burmistrzu. - powiedziała, chowając sakiewkę ze złotem do kieszeni spodni. - Jednakże przydałby nam się z pewnością spis wszystkich, którzy zaginęli, tudzież zostali porwani przez gobliny. Postaramy się ich odnaleźć podczas naszego śledztwa.

Nie wspominała Westerowi, że porwani mogą już nie żyć, by niepotrzebnie nie denerwować burmistrza - i tak miał już sporo na głowie, poza tym nie mogła być pewna, że mieszkańcy naprawdę są martwi. Miło, że Harbin postanowił opłacić im pokoje w gospodzie, przynajmniej jedna rzecz, która nie będzie zaprzątać im głowy. Gdy towarzysze skończyli rozmawiać z Westerem, udała się wraz z nimi do “Zajazdu u Stonehilla”.


Po zostawieniu Ayli w stajni zjawiła się z pozostałymi we wnętrzu karczmy, której wystrój nie różnił się wiele od innych tego typu miejsc, w których bywała. Ruszając do kontuaru obserwowała uważnie otoczenie i reakcje innych gości. Zdziwiła się nieco, kiedy spostrzegła wyraźnie wyróżniającą się na tle pozostałych krasnoludzką kobietę w błękitnych szatach z tatuażami na ramionach, Jej obecność w miasteczku i rozłożone na sole dokumenty mogły wskazywać na to, że nie pojawiła się tutaj przypadkowo.

- Jestem Raisa, miło mi was poznać, państwo Stonehill. - Przedstawiła się. - Burmistrz Wester zobowiązał się do opłacenia naszych pokoi na czas trwania śledztwa odnośnie goblinów i zaginionych mieszkańców. Może słyszeliście coś więcej na ten temat? Ktoś widział, gdzie te poczwary się kierowały?

Rozmowy przerwało pojawienie się młodego chłopca, jak się okazało syna gospodarzy. Kapłanka tylko uśmiechnęła się szeroko, gdy mały dosłownie wyciągnął matkę gdzieś na tyły karczmy.
- Tak, dzieci bywają kłopotliwe - powiedziała. - Moja siostra ma ich gromadkę i wiem, co mówię.
Nie dodała już “dlatego nie odwiedzam jej zbyt często” bo mogłoby to zostać źle odebrane.

- Niech będzie zachwalany przez was królik z ziemniakami, do tego kompot. A powiedz mi, Toblenie, ta krasnoludzica pochylona nad pergaminami dawno do Phandalin zawitała? Przedstawiała się? Jest przejazdem, czy zostaje w miasteczku?

Po wypytaniu Stonehilla rozsiadła się z kompanami przy jednym ze stolików, czekając na obiad i co jakiś czas zerkając na krasnoludzką nieznajomą. Dyskretnie, tak, by tamta nie zorientowała się o tym.

- Odnoszę dziwne wrażenie, że pojawienie się tej krasnoludzicy w Phandalin nie jest przypadkowe - powiedziała do towarzyszy. - Po obiedzie powinniśmy najpierw sprawdzić tę zniszczoną studnię. Wester mówił, że gobliny uciekły pod ziemię. Może uda nam się zlokalizować, gdzie konkretnie. Może użyły samej studni? Co sądzicie? - Myślała głośno, czekając, co reszta ma do powiedzenia.
 
__________________
Every next level of your life will demand a different version of you.
Layla jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25-04-2024, 20:08   #15
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
Pożegnawszy się uprzejmie z burmistrzem Aldin cały czas zastanawiał się, w jaki sposób pozwolił wpakować się w tak kłopotliwą sytuację i jak ciężko będzie się z niej teraz wydostać, gdy sakiewki ze złotem zamieniły już właścicieli.

Nie pozwolił jednak by takie rozważania zepsuły mu apetyt. Zapachy unoszące się w powietrzu sprawiły, że brzuch mężczyzny głośno zaburczał. I chociaż północnej kuchni brakowało ostrości przypraw, do których był przyzwyczajony, w trakcie swej podróży zdążył już przytyć kilka dodatkowych kilogramów.

- Miło was poznać szczodrzy gospodarze. Pójdę w ślad za moją towarzyszką i również poproszę o królika oraz kompot do przepłukania gardła. Może znalazłoby się też u was jakieś ciasto, którym moglibyście nas poczęstować?

Pół-elfa zaciekawiła też energiczna reakcja syna karczmarza. Poruszenie małego Pipa mogło wynikać z dosłownie wszystkiego, jednak Aldin wolał upewnić się, by nic ważnego nie umknęło ich uwadze.

Przeprosiwszy resztę, wyszedł na chwilę na zewnątrz, aby przyzwać swojego chowańca, z pozawymiarowej przestrzeni.

- Stań się niewidzialny i obserwuj okolicę z powietrza. Gdy tylko zobaczysz w okolicy ludzką kobietę ciągniętą przez chłopca, śledź ich i przekaż mi po co poszli oraz dokąd się udali. Wróć też od razu w przypadku gdyby znaleźli się w niebezpieczeństwie - rozkazał telepatycznie, po czym wrócił do karczmy akurat w momencie gdy Raisa zadała swe pytanie.

- Studnia rzeczywiście mogłaby być dobrym miejscem, by rozpocząć dochodzenie. Tym bardziej jeśli te stworzenia l doprowadziły do zanieczyszczenia wody. Chyba że któreś z was ma inną propozycję.






 
Koime jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27-04-2024, 16:28   #16
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zdaniem Arthusa burmistrz nie był najlepszym włodarzem, ale wiedział, jak podejść do tych, którzy mieli rozwiązać problemy nękające Phandalin. Nie tylko nie powiedział "Wzięliście pieniądze, więc do roboty", ale jeszcze zapewnił wikt i opierunek.
Mądry człowiek.
W niektórych dziedzinach, oczywiście.

* * *

“Zajazd u Stonehilla” okazał się karczmą bardzo przyjemną dla oczu. Karczmarka również była bardzo przyjemna dla oczu, ale miała jedną, zasadniczą wadę. A Arthus zwykle nie interesował się mężatkami.

- Arthus - przedstawił się, do słów dołączając lekkie skinienie głową i sympatyczny uśmiech. - Również prosiłbym o tego królika, a do niego kompot wiśniowy. I, oczywiście, pokój na noc - dodał.

Zamówiłby też panienkę na noc, ale nie sadził, by zajazd oferował tego typu usługi.

- Zacznijmy od studni, skoro jest niedaleko - powiedział, włączając się do prowadzonej przez jego kompanów wymiany poglądów. - A potem powinniśmy porozmawiać z tymi, którzy widzieli gobliny. Z pewnością dowiemy się wielu ciekawych rzeczy.
 
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-04-2024, 06:05   #17
 
Inana's Avatar
 
Reputacja: 1 Inana nie jest za bardzo znany
Zacisnęła usta na słowa burmistrza i pokręciła z dezaprobatą głową, ale nie protestowała, uznając, że nie jest to sprawa warta dalszych słów. Z ławy wstała jako ostatnia, przez chwilę zastanawiając się, czy w ogóle brać pieniądze i angażować się w tę sprawę, ale ponowne wspomnienie o zaginionych ludziach szturchnęło jej sumienie. Chwyciła sakiewkę, zważyła ją w dłoni i schowała do jednej z licznych kieszeni płaszcza. Nie żegnając się z włodarzem, wyszła za resztą na zalany słońcem plac.

***
Gospoda wyglądała podobnie jak wiele innych, które Wilga widziała w swoim krótkim życiu. Bez słowa wysłuchała propozycji na obiad, zamówiła królika i kompot, na dziecko nie zwróciła najmniejszej uwagi.
Przysiadła na ławie tak, aby mieć za plecami ścianę, kładąc obok łuk, kołczan i po chwili wahania płaszcz. Wyciągnęła przed siebie długie nogi i na chwilę wbiła wzrok w sufit.
- A rozdzielić nie chcemy? Ja z ludźmi gadać nie umiem, a do studni wszyscy nie wleziemy. Czasu szkoda, zaginieni jacyś są. Szanse że żyją małe. - Wzruszyła ramionami. - Ale ciał nie ma, to każda godzina ważna. Smuto jest odkryć, że się o ciutkę tylko spóźniło.
Oderwała w końcu wzrok od sufitu i dla odmiany wbiła go za bar, z pewnym roztargnieniem wpatrując się w krzątających się tam właścicieli.
 
Inana jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30-04-2024, 15:18   #18
 
Valash's Avatar
 
Reputacja: 1 Valash nie jest za bardzo znany
Pieśniarz Klingi kiwnął głową w stronę burmistrza, dziękując tym samym za sakiewkę ze złotem. Jego twarz pozostała poważna, a w oczach tliła się ciekawość, w jaki sposób gobliny posiadły nowe zdolności.

- Zgadzamy się z tobą, panie burmistrzu - powiedział w końcu Virkan. - Gobliny muszą zostać powstrzymane. Zbadamy miejsca, w których się panoszyły i spróbujemy ustalić, skąd biorą swoją dziwną moc. Będziemy również szukać zaginionych mieszkańców i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby ich odnaleźć.

* * *

"Zajazd u Stonehilla" niczym specjalnym się nie wyróżniał od innych karczm, w których Virkan bywał w czasie swoich podróży. Jego uwagę na początku zwróciła odziana w błękitne szaty, wytatuowana krasnoludzica, a nieco później żona gospodarza, choć starał się nie utrzymać spojrzenie raczej na Toblenie, niż Trilenie.
- Virkan. - Przedstawił się po Raisie i Arthusie. - Wezmę jedynkę i obiad z kuflem piwa, jeśli to nie problem.

Miał jeszcze coś dodać, gdy w pomieszczeniu pojawił się młody chłopaczek, który chciał pokazać swojej rodzicielce coś bardzo ważnego.
- Tylko na siebie uważajcie, skoro w okolicy grasują w okolicy - rzucił za znikającym Pipem i Trileną, ale nie był pewien, czy go usłyszeli.

Raisa zajęła się wypytaniem o krasnoludzicę, więc elf nie zamierzał być jeszcze bardziej wścibski. Uważał zresztą, że prędzej czy później wyjaśni się, co nieznajoma robi w Phandalin. Oczywiście jeśli miała zostać na dłużej, a nie była tylko przejazdem, tak jak i oni planowali być. Rozsiadłszy się przy stoliku zaproponowanym przez kapłankę, czarodziej wysłuchał, co mieli do powiedzenia i również się wypowiedział.

- Też uważam, że krasnoludzica nie jest tutaj ot tak, choć możemy się mylić. Może tylko wpadła na to zachwalane zimne piwo i dziczyznę. - Virkan uśmiechnął się szeroko. - Studnia Barthena to dobry strzał. Gobliny mogły pozostawić tam najwięcej śladów po swojej działalności. Może dowiemy się, co planowały. Czy tak, jak mówi Aldin, zatrucie wody, czy może coś innego. No i gdzie zniknęły.

Na słowa Wilgi pokręcił głową.
- Uważam, że nie powinniśmy się rozdzielać, moja droga. Dnia jeszcze sporo, a skoro gobliny chodzą w grupkach i trafią na nas, gdy jesteśmy we dwójkę, czy trójkę, może być różnie. Moim zdaniem powinniśmy obejść te wszystkie miejsca wspólnie, a potem rozpytać mieszkańców. I może tę krasnoludzicę. - Dyskretnie wskazał wzrokiem na nieznajomą kobietę siedzącą kilka stolików dalej.
 

Ostatnio edytowane przez Valash : 30-04-2024 o 15:44.
Valash jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01-05-2024, 09:02   #19
 
enzym's Avatar
 
Reputacja: 1 enzym nie jest za bardzo znany
Ratusz. Raisa.

- Ależ oczywiście, droga Raiso, sporządzimy taką listę i dostarczymy jeszcze dzisiaj - odpowiedział Wester. - Mam nadzieję, że odnajdziecie wszystkich całych i zdrowych. W przeciwnym razie to byłaby ogromna strata dla społeczności Phandalin.

Karczma. Aldin.

Mbatu szybko narzucił płaszcz niewidzialności, gdy ruszyłeś z powrotem do wnętrza gospody. Niedługo później, siadając do stolika, otrzymałeś przekaz od swojego chowańca. Mały Pip zaprowadził matkę na tyły karczmy, gdzie wskazał jej na spore, rosnące nieopodal kolejnego budynku drzewo. Na jednym z konarów hasały dwie wesołe wiewiórki, skacząc to na kolejne gałęzie, to na gruby pień. Dzieciak, który zapewne nigdy nie wychylił nosa poza Phandalin był zachwycony małymi stworzeniami i prosił matkę, by pozwoliła mu je od czasu do czasu dokarmiać. Jak więc się okazało, nie było to nic, czym należałoby się przejmować.

Karczma. Wszyscy.

Toblen ucieszył się ze składanego zamówienia i ochoczo odpowiadał na pytania.
- Pani krasnoludzica to Gwyn Oresong, siostra Elsy, naszej zielarki. Elsy nie ma w domu, pewnie wyszła na łąkę pozbierać rośliny do swoich maści, więc Gwyn zatrzymała się na chwilę u nas, do czasu powrotu siostry. Z tego, co mówiła, przybywa z samego Neverwinter, ale nie dopytywałem o szczegóły. W każdym razie wydaje się być miłą, bardzo kulturalną osobą.

Gdy rozsiedliście się przy stoliku, nie trzeba było długo czekać, aż na jego blacie pojawił się pięknie pachnący posiłek wraz z napitkiem, który zamówiliście. Toblen wyżyczył wam smacznego i zniknął gdzieś na zapleczu. Jedynym minusem jedzenia, które podał, była wysoka temperatura jedzenia i trzeba było czekać, aż nieco ostygnie, gdyż smak ziemniaków i królika w sosie był naprawdę wspaniały.

Porozmawialiście, zjedliście i już mieliście się zbierać, by na własną rękę poszukać studni za “Składem Barthena”, gdy drzwi otworzyły się i w środku znalazł się ten sam tyczkowaty chłopaczyna, którego widzieliście w ratuszu. Arjon się chyba nazywał. Rozmówił się chwilę z Toblenem, po czym podszedł do zajmowanego przez was stolika. Wyglądał na nieco speszonego albo zawstydzonego.

- Burmistrz Wester wysłał mnie, by pokazał wam miejsca ataków - powiedział i z niewielkiej torby na ramieniu wyjął złożoną na pół kartkę papieru. Podał ją Raisie. - Spis wszystkich zaginionych, czternaście nazwisk i jedna kapibara. Jeśli są już państwo wypoczęci i najedzeni, przejdźmy się po okolicy.


Pierwsze, co was uderzyło po wyjściu z przyjemnie chłodnej głównej sali gospody był skwar lejący się z nieba. Ciężko było na nim znaleźć choć jedną chmurę, a przebywanie na otwartej przestrzeni sprawiało, że chciało się od razu odnaleźć jakiś zacieniony kawałek, w którym można było odsapnąć. Na ulicach nie dostrzegliście żadnych mieszkańców, którzy najpewniej kryli się w domach i przed upałem i przed kolejnymi atakami goblinów.

Do “Składu Barthena” a tym bardziej na jego tyły daleko nie mieliście. Ot, minęliście dwa domy w linii prostej od gospody i skręciliście ścieżką na wschód a potem na pokryty wypaloną przez słońce trawiasty kawałek ziemi. Już z daleka widać było, że gobliny mocno uszkodziły stojącą pośrodku placu studnię.


Obok niej, drapiąc się po głowie stał jakiś niski mężczyzna wyglądający na niziołka. I nim się właśnie okazał, gdy podeszliście bliżej. Nie słyszał waszego nadejścia, dlatego podskoczył w miejscu i chwycił się za pierś, gdy tylko uchwycił waszą obecność. Miał na sobie proste spodnie, sandały i nieco za dużą, błękitną tunikę.
- To jest Ander, pracuje w składzie u Barthena. - Arjon przedstawił niziołka. - Nawet dobrze, że cię spotkaliśmy. Ci państwo zajmą się sprawą goblinów, powiedz im, czego byłeś świadkiem.

- Miło mi poznać - odparł Ander i zaczął opowieść. - No to ten… parę dni temu byłem jeszcze wieczorem w składzie, bo porządkowałem magazyn i usłyszałem dziwne, wysokie głosy za budynkiem. Takie… wiecie… bełkotliwie zrzędzące. I takie łubudu, łubudu, jakby coś się waliło. No to niewiele myśląc złapałem za widły i wyszedłem sprawdzić, co tam się dzieje. No i wychodzę, patrzę, a tam banda czterech żółtoskórych poczwar demoluje studnię. Gobliny, se myślę! Ale dziwne jakieś. Zielone łoczyska miały, tak samo łapska. Nie wiem, jak ja żem wtedy odwagi nabrał, bo zwykle to ja bojaźliwy jestem, ale ruszyłem na nie z tymi widłami. No a te się przestraszyły, że ktoś je nakrył i wskoczyły do tej studni jak stały. Jeden z nich coś mówił, ale w tym swoim języku dziwnym i żem nie zrozumiał. A teraz żem przyszedł, żeby obejrzeć zniszczenia i pomyśleć, jak odbudować studnię.

Przyjrzeliście się studni. Część ściany zawaliła się do środka. Kawałki cegieł i kamieni zaśmiecały pobliską trawę, a strop był popękany i częściowo zawalony. Wciągarka i koło pasowe studni zostały rozbite na kawałki. Aldin, Raisa i Wilga zauważyli jednak, że chociaż większość mechanizmu można było złożyć z pozostałych części, brakowało bębna wciągarki.

Virkan i Wilga natomiast usłyszeli dość cichy, niski, bulgoczący pomruk dochodzący ze studni. Elfka dość szybko doszła do wniosku, że warczenie najprawdopodobniej pochodzi od mocno zirytowanej istoty. I na pewno nie był to człowiek czy goblin.

- Te pokraki musiały w jakiś sposób zatamować ujście wody, bo ta prawie wyschła. Barthen chce przywrócić studnie do używalności, ale nie wiem, czy to dobry pomysł. Moim zdaniem woda w niej jest już przeklęta. Dzień po ataku goblinów wydobyłem to, co jeszcze można było, wypiłem a potem miałem przerażające koszmary. Śniło mi się, że rozrywam żonę żywcem na strzępy. - Ander przejechał dłonią po spoconym czole i skrzywił się nieco.
 
__________________
Prowadzę:
5e: Wieża Durlaga | 5e: Strzaskany Obelisk
Wkrótce:
5e: War for the Crown: Crownfall (TBA)

Ostatnio edytowane przez enzym : 01-05-2024 o 09:16.
enzym jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-05-2024, 08:08   #20
 
Valash's Avatar
 
Reputacja: 1 Valash nie jest za bardzo znany
Zajadając się pysznym posiłkiem, Virkan odezwał się do pozostałych.
- Jak znajdziemy chwilę czasu, pogadam z tą Gwyn. Wybadam teren, w razie czego dobrze będzie mieć jakieś wsparcie, gdyby sprawa tej zielonej mocy goblinów była trudniejsza, niż się wydaje.

Po obiedzie wyszedł razem z kompanami i Arjonem, który przyniósł im przy okazji listę zaginionych. Trochę ich było a elf wciąż się zastanawiał, po co goblinom aż czternaście porwanych osób. Liczył, że odpowiedź na to pytanie wkrótce nadejdzie.

Pomocnik burmistrza zaprowadził ich do studni za “Składem Barthena”, gdzie spotkali niziołka o imieniu Ander. Ten opisał im, jak wyglądała sytuacja z atakiem na to miejsce. Raisa słusznie zapytała o bęben wciągarki, którego braku Pieśniarz Klingi nie zauważył w swoich obserwacjach.

- Po co goblinom kamienny bęben od studni? - Uniósł brew i podrapał się po głowie. - To wszystko robi się coraz dziwniejsze.

Opierając się delikatnie o rozbite ściany studni pochylił się w przód, próbując dojrzeć dno. Wtedy usłyszał dziwny, niepokojący pomruk dochodzący gdzieś stamtąd. Wilga również musiała to usłyszeć, bo ich spojrzenia spotkały się na chwilę porozumiewawczo.

- Wygląda na to, że na dole coś się czai. I to raczej nic miłego - powiedział do pozostałych. - Też to słyszałaś, prawda, Wilgo? - Spojrzał na elfkę. - Jakieś dziwne pomruki dochodzą z samego dołu. Może uciekając, gobliny pozostawiły po sobie niespodziankę dla każdego, kto spróbuje za nimi iść? Albo to coś mieszka tam od dawna, tylko teraz postanowiło dać o sobie znać? Co sądzisz, Wilgo?

Virkan zmarszczył brwi.
- Jestem za tym, żeby zejść na dół i zbadać dno studni, ale najlepiej byłoby najpierw dowiedzieć się, co tam tak sapie z dołu. Jakieś pomysły?
 
Valash jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172