-(...)Pan Bill, panna Nataile, Ahmed i Kogar (...)
Kogar jęknął w duchu słysząc te słowa. Znowu ten opluty świniak. Jest gorszy od naszych krów.Jeszcze raz sprawdził broń, wyjął pochodnię, zapalił ją i usłyszał:
-Thomas, może przekażemy pannie Natalie jedną z lamp. Nie potrzebne nam chyba dwie. Mam jeszcze jedno pytanie. Ahmed się nie rozdwoi, więc jak rozwiążemy problem związany z rzeczami? Bill, nie pij tyle. Może ci się przydać na gorsze sytuacje alkohol. Henry, masz jakieś sugestje bądź rozkazy? Na coś mamy zwracać większą uwagę? Część grupy, tak jak i ja nie jest archeologami. -Pani Natalii nic nie będzie. Mamy swoje pochodnie, nie zginiemy w tym cholernym mauzoleum. Poza tym, mamy tarczę-spojrzał znacząco na Billa.-Ona nas osłoni... Po tych słowach podszedł do pojękującego Ahmeda, zdjął część bagaży z jego grzbietu i zawiesił sobie na plecach, a pochodnię rzucił Natalie. -Pani sobie chyba nic tym nie zrobi prawda? Ach i byłbym zapomniał-mruknął i wskazując na jankesa, dodał.-Nie będę stosować się do jego poleceń. |