| Potężna sylwetka wojownika majaczyła na burcie łodzi. Egon był odziany w swój zwykły płaszcz podróżny, pod którym skrywał się skórzany kaftan, a także zaczepiona na żelaznym łańcuchu, podbita metalem pała. Obok zaś, oparty o burtę, okutany w czarny kawałek szaty, znajdował się pokaźnej wielkości topór, który Egon kiedyś miał nadzieję wbić w karki zapatrzonych w siebie i zadufanych rajców miejskich. Gniew i nienawiść kierowały wielkim wojownikiem, lecz szał bojowy zawsze zachowywał na bitkę.
Podróż łodzią sprzyjała rozmyślaniom nad tym, co przed nimi, choć znalazł się także i czas na wspomnienia.
Wizyta w dalekiej Norsce była niczym powrót - choć Egon nie był tam nigdy - powrót do kraju, który należał do niego. Do kraju, w którym, tak jak jego mroczny patron, wyznawał siłę i dostrzegał piękno bitwy, a także piękno strumieni krwi lejących się z rozciętych arterii wrogów. Wojownicy z Norski, tak samo, jak i on, doceniali siłę ramion i doceniali także, ile może zdziałać zaciśnięta pięść, rozbijająca się na wrażej czaszce. Imponowało to Egonowi. Wiele by dał, żeby Merga, zapatrzona w swe guślarskie zapędy zawierzyła zwyczajnej wojence i pozwoliła zebrać zbrojną drużynę, która miałaby obalić zakłamane rządy ręki imperatora.
Nie zapowiadało się na to jednak. Aby opanować miasto, potrzeba było sprytu, knucia i dobrej dozy cierpliwości. Nie było to Egonowi w smak, jednak prawdą było, że czysto kalkulując siłę miasta, przewyższali ich. Nie miał jednak wątpliwości, że kiedy Neues Emskrank spłynie krwią, on będzie tam pierwszy.
Podczas pobytu w Norsce, Rogata zdawała się być zajęta przede wszystkim swoimi, pokrętnymi sprawami. Było to po myśli Egona: sam wolał zapoznać się z ziemiami północy na swój sposób.
Wieści o czarnym rycerzu przyjął ze skinieniem głowy, a także misję, którą powierzyła mu Merga. Wszelkie gusła, w ogóle, Egon traktował z niepewnością. Wizje z pewnością były przydatne, ale z drugiej strony, mogły oznaczać cokolwiek. Toteż zaakceptował misję Rogatej bez większego entuzjazmu. O wiele bardziej podobała mu się perspektywa powrotu do miasta i szkodzenia raz jeszcze szlachcie.
Poznani niedawno towarzysze sprawiali, że wierzył, że wkrótce jego cele ziszczą się: Zog, Astrid, Lars, Bjorn i Raisa zdawali się być dobrymi nabytkami dla kultu. Podczas podróży czasem wdawał się w rozmowę, przede wszystkim z Bjornem i Larsem, którzy byli mu najbliżej z powodu ich fachu: wydawało się, że Lars widział jeszcze więcej bitki, niż on sam, zaś Bjorn dorównywał mu i być może przewyższał siłą. Astrid i Raisa, jak to kobiety, chodziły swoimi ścieżkami, zaś Zog nie gadał z nikim.
Wreszcie, przetrawiwszy wszystkie swoje rozmyślania i kiedy postanowił, że dość planowania i wracania do przeszłości, przemówił do swoich nowych kamratów:
– Kamraci! - Egon podniósł głos. Szum fal rozbijających się o brzeg nieomal zagłuszał go. – Czas naszej zemsty zbliża się i wkrótce carskie szumowiny utoną we własnej krwi. Ale! Trzeba fortelu i cierpliwości. Jestem poszukiwany w Neues Emskrank i powrót do miasta może zagrozić naszej misji. Tedy trzeba rozeznać się w zaprzyjaźnionej wiosce odmieńców, na południowy wschód od miasta. Znają mnie tam, będziemy tam bezpieczni. Któż wie, może znajdzie się tam i Strupas. Nie raz tam zajeżdżał.
– Zog, na tropieniu i przepatrywaniu znasz się najlepiej z nas. Pójdziesz przodem. Za tobą będę ja, Bjorn i Lars, żeby doskoczyć w razie niebezpieczeństwa. Astrid i Raisa pójdą na samym końcu. Ich też będziemy ubezpieczać. Omińmy bagna lub trzymajmy się ich obrzeży, a dalej puśćmy się prosto do wioski. Chodźmy!
__________________ Evil never sleeps, it power naps!
Ostatnio edytowane przez Santorine : 26-04-2024 o 12:41.
|