Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2024, 06:44   #93
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
“Gdzie jest to lekarstwo, do diabła?” - myślał Louis, przemieszczając się przez niedawno zrujnowane pomieszczenia statku. Apokalipsa, dumał handlarz, była zapewne przedsmakiem tego, co miało spotkać całe miasta, państwa nawet, jeśli ten statek dopłynie do portu i zarazi choć jednego, podatnego na wirus osobnika.
Kiedy tylko okazało się, że Louis narobił rabanu, ten z irytacją wyrzekł wyjątkowo soczystą wiązankę przekleństw. Za późno jednak. Trzeba było uciekać.
- Te, Mark! - krzyknął. - Spadamy stąd. Ty prowadzisz, wiesz, dokąd uciekać. My za tobą, będziemy osłaniać.
Mark usłyszał nagły hałas i zaraz potem nawoływanie i naprawdę nie wiedział czy śmiać się czy płakać.
No bo po prostu kurwa nie wierzył. Dlaczego każda pomoc jaką uda mu się znaleźć jest równie pomocna co cios prosto w krocze?
Klnąc wyciągnął broń i strzelił do najbliższego zombiaka celując w łeb. Po czym minął stół po swojej prawej stronie i pobiegł do swojego wsparcia.
-Do schodów! Meble! Zagrodźcie przejście!
Miał nadzieję że to utrzyma tą zarazę na dystans aż zdążą ich wybić albo zwyczajnie zwiać.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem