Eggowi udało się opłotkami minąć wieś. Na trakcie mijał czasami grupki zbrojnych, liny i sieci w ich wyposażeniu pozwalały się domyślać profesji łowców nagród. Bacznie spoglądali na jego twarz, niekiedy chciwie na pancerz i konia, ale nie inicjowali rozmowy.
Na rozstaju dróg, przy niewielkiej rzeczce będącej dopływem Sal, stał zajazd. Widniał nad nim proporzec w czarnych, wypłowiałych barwach, ze złotym młotem – widać zatrzymał się tam jakiś Sigmaryta. Przed zajazdem rozbito kilka namiotów, kręcili się tam zbrojni. Do Niedawicy było stąd jeszcze kilkanaście mil, było przedpołudnie. |