Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2024, 17:30   #98
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Statek "Gwiazda Oceanu"
Gdzieś na Atlantyku.
16:22



Pokład niżej, po przedostaniu się przez dolny poziom restauracji Vista, Louis, Ryu, Tamara i Luther, prowadzeni przez Marka, obserwowali jak ten… zaczął próby otwierania kajut. WTF??

Najpierw kajuta 2470. Drzwi były zamknięte. No to kolejne? A na schodach, którymi przed chwilą zeszli, słychać było jęki, pomruki, i człapanie nadchodzącego pościgu… podobnie jak w korytarzach pokładu 2, na którym się znajdowali.

Kajuta 2474 również zamknięta, kajuta 2478… w końcu otwarta! A zgraja przemienionych pasażerów była już tuż tuż, na schodach, i w długim korytarzu po ich prawej, i w krótkim korytarzu za ich plecami. I nawet wychodzili z niektórych kajut!

Fuck. Byli otoczeni! Nie było więc innej możliwości, niż wiać do kajuty.


Luther zapierał się mocno plecami o zamknięte na klucz drzwi kajuty 2478, w które waliło wiele pięści znajdujących się w korytarzu przyjemniaczków, dobijających się usilnie do kryjówki grupki, mając ochotę ich zeżreć. Póki co, drzwi trzymały, i muskularny murzyn był tam przy nich zbędny, jednak stał tam, i przytrzymywał ową kiepską zaporę najwyraźniej tak na wszelki wypadek.

- No i co teraz?? - Powiedziała siedząca na kanapie Tamara z wyjątkowo skrzywioną miną, wpatrując się w Marka, kopcąc sobie papieroska - Nieźle nas poprowadziłeś, nie ma co.

W tym czasie Ryu podrapał się po głowie, wyraźnie nad czymś dumając… i w końcu się odezwał, zaskakując wszystkich pozostałych:
- Zauważyliście, że tu nigdzie nie ma niby tego zielonego gazu? Wcześniej było zabronione schodzenie poniżej pokładu 4, a my nie natrafiliśmy na nic?


***

“Z deszczu pod rynnę”, i inne takie, łącznie z niezłą wiązanką bluzgów, przemknęły przez głowę Samuela, gdy ten jako pierwszy zbiegł na pokład 2, gdzie ledwie w ciągu kilku sekund, właściwie to z każdej strony wypadła zgraja przemienionych pasażerów, żądna zagryzienia ich na amen. Wycelował więc karabinek…

Tuż za starszym teksańczykiem nadbiegła Jennifer, a za nią Emma i Thomas. Owe trio również nic a nic nie było zadowolone z takiego obrotu sytuacji, szybko unosząc pistolet i rewolwer ku przeciwnikom…

A oczywiście jakby tego wszystkiego było mało, za nimi po schodach, wgramoliła się wcześniejsza kolejna grupka tych popaprańców. Fuuuck.


Seryjka z karabinku Samuela trafiła jednego z przyjemniaczków w twarz, zabijając go, a reszta kul poszła po torsach dwóch innych, przywracając ich. Niby “żyli” dalej, ale chociaż się wykopyrtnęli na podłogę. Teksańczyk zmienił magazynek broni, zostały już tylko dwa.

Emma wystrzeliła z rewolweru dwukrotnie, i gdyby sytuacja była normalna, byłyby dwa trupy. Jednak na statku niewiele było już normalności… pierwsza kula trafiła jakiegoś typka wyjątkowo paskudnie prosto w jabłko adama, nie zrobiło to jednak na nim wrażenia. Druga kula poszła prosto między cycki jakiejś starszej babki, ech.

Thomas “poczęstował” natrętów trzema pociskami… ale padł tylko jeden z nich. Głowa to w sumie mały cel,do tego i dosyć ruchomy cel, szlag by to trafił.

W korytarzach, zza rogów, wyłaniali się jednak kolejni przemienieni pasażerowie?? Pewnie ich tam było wielu, w końcu na tych najniższych pokładach była masa kabin, a więc i masa wrogów. Nie było dobrze, oj nie było, a oni nie wiedzieli gdzie jest druga grupka, i czy ktoś z tamtych jeszcze żył.








***
Komentarze za chwilę
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem