Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2024, 13:49   #356
8art
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Przed pałacem regenta, noc 24/25 sierpnia 2595

- Jeśli czujesz się dotknięty faktem, że Elani rozmówi się wpierw z Assegai, nie powinieneś - powiedziała Niske odesławszy wpierw przodem dwóch protestujących przybocznych - To tylko kwestia protokołu.

Wanadu zdawał się być spokojny, ale obecność Niske odebrała mu trochę węwnętrznego spokoju. Domyślał się ze konsulka kipiała z wściekłości, podobnie jak Assegai. Spotkał ją niemały policzek, a dodatkowo wyprawa, która udała się tylko dzięki szybkości afrykańskich komów, nie przywiozła oprócz wieści nic oprócz wstydu. Dla Kuoro wieści były cenniejsze niźli wyprawa sama w sobie, domyślał się jednak, że w konsulacie czeka go bardzo ciężka rozmowa z Elani. Miał w sobie jednak na tyle odwagi, że nie zamierzał specjalnie niczego kolorować i mężnie wziąść odpowiedzialność na siebie, miast obwiniać wszystkich wokół za wszystko co mogło uznać za niepowodzenie, licząc, że szczerość zjedna mu nie tylko konsulkę, ale też Assegai, który już zapewne szykował się na niezgorszą naganę.

- Ależ skąd. - przyznał po krótkiej chwili Niske, wiedząc, że to Assegai zbierze jako pierwszy cięgi i być może lwica zostanie już trochę ułagodzona po pierwszym wybuchu. Właściwie to nawet czuł nić współczucia do wojownika.

- Czcigodna konsulka jest bardzo ciekawa twojej oceny wydarzeń, nim jednak je opowiesz, musisz coś wiedzieć. Odprowadź mnie do konsulatu, proszę. To droga dość daleka, abyś zdążył mi przekazać wszelkie szczegóły pościgu. Co się stało w drodze i dlaczego nie pojmaliście wszystkich zbiegów?

Neolibijczyk nadstawił ręki, a Niske pozwoliła wziąść się pod rękę Powoli ruszyli ulica w stronę marmurowego konsulatu, a anubijska piękność pozwoliła sobie stawiać kroki bardzo blisko, ocierając się przy każdym kroku biodrami o noszący ślady szaleńczej podróży uniform Wanadu, powodując, że męskość lwa zaczęła wbrew jego woli rosnąć. Neolibijczyk z trudem skupiając się zaczął swoją opowieść, równocześnie mając nadzieję, że rozmówczyni niczego nie zauważy, choć możliwe że wszzytko było celowym wybiegiem anubijki:

- Gdy dołączyłem do grupy pościgowej, ta właśnie zdybała znanego mi a także kilku wronom Polanina, któren to oskarżony był o morderstwo szalchcianki, skąd inąd także mi znanej. Ja w wine tej wrony nie wierzyłem, a zważywszy, że staliśmy na rozstajach parol dałem za niego, bo dobry z niego tropiciel. Tamże tropiciele, zarówno nasi jak i i Yago zgodnie stwierdzili, że większa grupa, ta którą zidentyfikowano na kultystów złamanego krżyża ruszyła ku granicy z mniejsza ku miastu. O tym przez radio ostrzegłem, bowiem moja fortuna stoi na tym, iż tych kilku szaleńców zaszkodzić może interesom Afryki w regionie bardziej niźli potopienie wszystkich okrętów w Trypolisie. Ci ludzie, zapewne też spod znaku anabatystów, jak wiesz mają niezabliźnione zatargi z Jehameddanami, z którymi to od wielu lat toczą zażarte boje. Biorąc pod uwagę, że zbiegli z niewoli rankorem pewnie podobnym darzą i swoich niedawnych panów i przeciwko temu wszystkiemu złość ich obrócona wedłóg mnie. A podniecając żar pod konflikt dwóch kultów wron, wbiją nie lada klin w plany konsulatu, który to sprzymierzył się z wyznawacami rogatego boga i dzięki czemu zapanował pokój. Obecność Rzeźnika na pograniczu też zapewne nie jest przypadkowa w Queribusie. Mniejsza z tym. Dogoniliśmy zbiegów, ale ci juz byli pod kuratelą swoich, toteż mus nam było nie wszczynać walki, bo tym samym ogień wojny sami byśmy rozpalili. Ale czego nie dało się siła, dowiedliśmy dyplomacją. Przesłuchaliśmy uciekinierów i uznałem, że świetle tego co mówią, mniejszym złem będzie im dać teraz odejść i powrócić do nich, gdy zażegna się większemu złu. Ci złamali prawo jedynie uciekając prawowitemu właścicielowi, a tamci nie tylko uciekli, ale jeszcze spiskują i mogą narobić nieodwracalnych szkód. Wszak nie ma co gasić pustej stodoły, gdy dwór się pali. To była jednak moja decyzja i wezmę za nią odpowedzialność, jak przystało na szanującego się lwa.

Niske słuchała uważnie, cały czas blisko trzymając się neolibijczyka. Ten jednak nie wyczuł w niej żadnej rekacji, nic w opowieści nie spowodowało, że kapłanka mocniej schwyciła ramię mężczyzny, lub choćby zmieniła nienzacznie rytm kroku. Wanadu przekazał szczegóły jakie wyjawili przesłuchiwani jeńcy, starając się niczego nie pominąć, dodając na koniec:

- I tu znów przydał się polanin. Poszedł w miasto szpiegować i szukać sabotażystów za garść dinarów.

- Konsulat uzyskał dostęp do zamachowca z klifu. Do przesłuchujących dołąćzył na prośbę samej Elani doświadczony kapłan Anubisa. Stwierdził on, że więzień nic nie powie, jak mawiają ani kijem ani marchewką, ponieważ jego umysł został zablokowany w bardzo specyficzny, rzadko spotykany sposób, zwany przez nas memetyką. - wyjawiła po chwili ciszy Niske i teraz to Kuoro niemal przystanął z wrażenia. Emocje z pewnością dostrzegła czarna piękność.

- Czyli jest możliwe, że to wrogowie Elani w Afryce stoją za wszystkim. Lub konsulka stała się niemiła szakalowi, w co dość trudno mi wierzyć. - ostrożnie stwierdził Wanadu, domyślając się, że taką magią mógł dysponować ktoś z kapłanów szakala: - Mówisz mi o tym dlatego że anubijski kapłan nie przekazał tej wiedzy konsulce? A w takim przypadku czemu zdradzasz ją mnie? I czymże jest memetyka, bo grzęzne w domysłach?
Wanadu przekazuje w miare zwięźle wszystkie szczegóły wyprawy.

 

Ostatnio edytowane przez 8art : 01-05-2024 o 13:52.
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem