Chowaniec-zwiadowca był, jak się okazało, o wiele lepszym pomysłem, niż wysłanie na zwiad Wilgi. To, co siedziało w jaskini obok studni było dużo groźniejsze, niż się można było spodziewać.
Co prawda dostali pieniądze za rozwiązanie sprawy goblinów, a nie jakiejś maszkary, ale, przynajmniej teoretycznie, otyugha w jego podziemnej kryjówce na upartego można było zaliczyć do tej samej kategorii.
Wysłanie kogoś na dół, by zmierzył się z potworem, zdało się Arthusowi bardzo kiepskim pomysłem. Raczej trudno było sprawić, by cała ich piątka znalazła się równocześnie na dnie studni.
- Może rzucimy mu przynętę i wyciągniemy go na górę? Jak wielka rybę? - zaproponował zaklinacz. - Solidny łańcuch, solidny hak, kawał mięsa...