Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2007, 20:02   #8
Toho
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Magister Alojzy Chemik


24 kwietnia 2007, Wtorek, ok. 7:10, pomiędzy laskiem brzozowym, a wielkim miastem – niedaleko ogródków działkowych

- To nie jest dobry dzień dla naukowca... Pomyślał i powiedział pod nosem Alojz. Przez całą drogę zastanawiał się, kto jest odpowiedzialny. Czy juefoł, czy pieprzeni krolowie kazachstańskich ogórków, czy wreszcie ktoś ze znajomych? W międzyczasie zastanawiał się skąd weźmie składniki. Po drodze przypomniało mu się, że na obrzeżach wielkiego miasta – Warszawy – kiedyś znajdował się młyn zbożowy. Od wielu lat był nieczynny, ale myszy powinny tam chyba zostać, zwłaszcza, że niedaleko są ogródki działkowe, a tam zawsze coś mysz znajdzie. Jeżeli uda się złapać mysz to jeden składnik z głowy, puszka po coli nie problem w mieście kupa się tego wala. Zresztą jakby co ma kilku znajomych zbieraczy – Dionizy, Miecio, może Jaśka z ogródków działkowych mu pomoże?

Alojz szedł powoli w stronę miasta. Mijał właśnie ogródki działkowe na obrzeżach Warszawy, kiedy drogę przebiegł mu kot. Ręce Alojza złożyły się do magicznego charakteru przeciw urokom czarnego kota. Jednakże samego znaku nie wykonał – zauważył że kot jest koloru szaro-niebieskiego i ma dziwne zielone oczy. Alojz pierwszy raz widział takie zwierzę. Przez chwile minęła mu myśl – To sprawka juefoł!!. Kot był jednakże szybszy od myśli i zniknął w krzakach. Alojz stwierdził, że nie ma co ryzykować i dokończył magiczny charakter przeciw pechowi. Alojz wiedział, że szukanie zwierzaka to szukanie igły w głębokim stogu siana i dał spokój. Alojz mijał już zabudowania ogródkowe w oddali po prawej stronie zauważył stary młyn. Zastanawiał się czy są w nim jeszcze myszy.

Tok jego myśli został przerwany brutalnie przez echo jakiegoś czaru. Alojzem wymownie wstrząsnęło. Przez chwilę zastanawiał się czy to nie przywidzenie, ale nie to było dalekie i dziwne echo czaru lub uroku. Alojz odruchowo rzucił wzrokiem na pobliskie budynki, zlustrował także niebo. Niestety nie znalazł nic podejrzanego. Szybkim krokiem wszedł w ostatnią aleję ogródków działkowych. Tutaj miał nadzieję znaleźć na prędce potrzebne składniki.
– Liść dębowy jest. Powiedział do siebie Alojzy podnosząc liść tuż za bramą ogródków. – Kawałek pędu róży – mam – Alojzy oberwał kawałek źle okrytej dzikiej róży. Dalej, kawałek drutu żelaznego… Tutaj pojawił się niewielki problem ponieważ żaden z płotów nie chciał dobrowolnie oddać swojego kawałka. Dopiero w samym środku ogródków Alojz znalazł zardzewiały kawałek siatki. Przy okazji znalazł również kolejny składnik Woda, czysta, studzienna . Alojzy spacerował dalej ścieżkami, szukał samosiejek lipy. Musiał wyjść aż za ogródki z drugiej strony, ale w końcu znalazł młodą lipę, pewnie miała niecały rok. Magister podrapał się po głowie, w myślach zrobił rachunek składników:
– liść dębu mam, pęd róży jest, pręt żelazny także, woda czysta jest, samosiejka lipy mam … Alojzy wyjął z kieszeni kawałek gumowej łatki – chyba od dętki rowerowej – – Guma jest! Dodał z satysfakcją.

Po chwili przypominania sobie właściwego zaklęcia i niezbędnych przygotowań Alojz narysował ułamanym kawałkiem lipowej gałązki pentagram z górnym końcem skierowanym na wschód, następnie niedaleko pozostałych końców wyrysował sześciany. Ostatni coś mu się nie udał. Alozj skupił się i poprawił figurę. W każdy sześcian wpisał inną literę alfabetu greckiego – alfa, gamma, omikron, delta. Później w wierzchołki pentagramu wpisał znaki kabalistyczne. Popatrzył krytycznie na swoje dzieło – bez lustra, bez ksiąg, które zostały w chacie i tak nie byłoby lepiej. Pomyślał Alojz.

Następnie pomieszał pozostałe składniki drucianym prętem mamrocząc pod nosem – Z jednego one, z wielu powstałe, wiele imion, wiele ciał, jedna siła, energia czysta, synergis, al. Ahraim, bel ferudż, na imię tego co ukryte, na imię tego, który został zapomniany, zaklinam, pokaż się .... Po chwili Alojz ujrzał dziwny, lekko zamazany i monochromatyczny obraz wydarzeń w parku – zobaczył biegnącego Wietnamczyka, dwóch osobników za nim, po chwili uciekającego otoczyła kula ciemności. Czaru nie rzucali osobnicy z pościgu lecz ktoś inny – Alojz nie mógł się skoncentrować na tyle mocno by zobaczyć kto to. Po chwili wizja prysła. Zrobiło się okropnie chłodno. Alojz wiedział, że ktoś w wielkim mieście zabawiał się mroczną i potężną magią. Na tyle potężną, że przebiła się przez tętno miasta – pełne żądz, krwi, pośpiechu, potu i czego tylko można zapragnąć.

- To nie jest dobry dzień dla naukowca... Powiedział głośno po raz koleiny tego dnia Alojzy.Chwilę się wahał co ma zrobić – wrócić do chaty i przejrzeć księgi? Pewnie tam by znalazł lepszy czar i być może odpowiedź co tu się dzieje. Szukać myszy i puszki po coli? Niecałe dziesięć minut później decyzja została podjęta. – Wpierw mysz i puszka po coli. Zemsta nie może czekać za długo. Później wrócę do chaty i popracuję . Powiedziawszy to ruszył w stronę młyna, gdzie powinny siedzieć jakieś myszy. Dobrze że zawsze miał łapkę przy sobie, w ostateczności zostanie urok przywołania… Ostrożnie szedł w stronę młyna, wręcz skradał się. Po drodze znalazł lekko zardzewiałą puszkę po coli. Z listy składników pozostały mu spirytus, sól, kukurydza i ptasie oczy. Spiryt nie problem, kupi trochę owoców, albo znajdzie kilka pozostałych po zimie jabłek?, i przepędzi na szybko kilka razy i prawie spiryt będzie. Sól w chacie jest i to w sporych ilościach. Zostają ptasie oczy. Może rozsypać okruszki i gołębia znienacka żyłką załatwić? A kukurydza! Do dziaska skąd wiosną kukurydzę znaleźć? W mieście pewnie się znajdzie w śmietniku. Ha! Eureka Zakrzyknął gromko i ruszył w stronę młyna. Po drodze rozglądał się za owocami, które przetrwały zimę, martwymi i żywymi ptakami.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline