Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2007, 14:22   #3
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Pablo de Cristobala y Sylwa Inkwizytor

Wszystko trzeba rozważyć po trzykroć czasu mamy dość. Stosy zawsze zdążą zapłonąć.
Choć kroczę doliną cienia deviria się nie ulęknę gdyż prorok jest ze mną. Jego moc i ręka mnie poprowadzą.

" Terest, 22 Marca 1575
Drogi nauczycielu.
Wielce się zasmuciłem na wieść o napaści na opactwo i śmierci twojej rodziny, lecz sprawy wagi państwowej przeszkodziły mi odwiedzić cię i ulżyć w twej boleści. Szególniem się zatroskał dowiadując się, że Ewalia również zginęła w pożarze. Pamiętam jak ostatni raz odwiedziłem parę lat temu wasz dworek w opactwie Selladen. Ja młodzieniec tak dorosło się czujący na owy czas siedemnastoletni, a za mną przekradający się ten szczygiełek zawsze potrafiła mnie rozśmieszyć. Ileż to wtedy ona miała dziesięć, nie chyba jedenaście lat. Zresztą to nie ważne kochany nauczycielu, nie chciałbym przedwcześnie rozbudzać twoich nadziei, ale być może ta wiadomość wyrwie cię z marazmu, w którym już tak długo tkwisz. Wiedz zatem, że być może widziałem twoją Ewalię. Nie pisałbym o tym gdybym nie widział jej przy kilku okazjach stolicy, lecz zawsze jakoś znikała mi tłumie. Zapraszam, więc ciebie do mnie, iż byś sam mógł rozpocząć poszukiwania.
Twój uczeń
Jego Książęca Mość
Huan de Torille y Welna"

Wyjątki z dziennika Inkwizytora Pablo de Cristobala y Sylwa.
"17 marca 1567r. Terest
Wezwany zostałem dzisiaj do siedziby świętego oficjum w Terestcie. Pewien zamaskowany osobnik zagroził mi, że jeśli nie zakończę, śledztwa w sprawie biskupa Albonworeza, spotkają mnie przykre konsekwencje. Roześmiałem się tylko w twarz tchórzowi...

28 marca 1567r. Terest
Otrzymałem wiadomość o napaści na moje posiadłości na szczęście nic się nie stało i straty były niewielkie...

1 kwietnia 1567r. Terest
Znowu odwiedził mnie ten zamaskowany mnich ty razem zagroził, że nieszczęście spotka moja rodzinę. Zaczynam się bać o życie moich najbliższych...

14 kwietnia 1567r. Terest
Strzelano do powozu mojej rodziny. Zabito stangretów na szczęście nic się nie stało mojej żonie i córce...

15 kwietnia 1567r. Terest
Zostałem wezwany do pałacu biskupiego. Jego ekscelencja Albonworez w imię zasług jakie poczyniłem dla Karenizmu powierzył mi w wieczysta opiekę jak to ujął dopóki wiara trwać będzie na tych ziemiach, opactwo Selladen. Oczywiście jest to łapówka za wycofanie się ze śledztw, ale boże przebacz, przyjąłem, zbytnio lękam się o swoją rodzinę...

12 marca 1570r. Opactwo Selladen
Odwiedził mnie mój wychowanek i uczeń Huan de Torille y Welna, chyba wpadł w oko mojej córce, taki mariaż dobrze by wyszedł mojej córce...

8 października 1570r. Opactwo Selladen
Boże czym tobie zawinił, że zsyłasz na mnie taką karę. Dwór spalony, ale opactwa nie tknęli -przeklęci, a w nim moja rodzina, słudzy bezlitośnie wyrżnięci. Gdybym nie wiedział, że biskup gryzie ziemie jego bym podejrzewał, ale on już od roku pochowan. Za co...

25 marca 1575r. Opactwo Selladen
Dostałem wiadomość od Huana, Ewalia być może żyje natychmiast wyruszam do stolicy..."
Na tym kończą się zapiski w dzienniku.




Inkwizytor Pablo de Cristobala y Sylwa. 36lat
Urodziłem się biednej szlacheckiej rodzinie roku 1539. Od najmłodszych lat czułem powołanie, aby zostać księdzem i szerzyć wiarę wśród pogan. W seminarium odkryłem, iż o wiele cięższe są winy osób mających nieść wiarę ludzkości. Nasz rektor spółkujący z demonami. Wtedy zrozumiałem, do czego wybrał mnie Bóg miałem wyplenić zło kryjące się w łonie kościoła. Przez krótki okres czasu służyłem i doszedłem do rangi porucznika. Wielu heretyków i czarnoksiężników dało głowę i zakończyło swój żywot pouczającym auto de fe w płomieniach stosu, najbardziej dumny jestem jednak z tego ze wielu ludzi uchroniłem od tego losu odkrywając podłe praktyki denuncjacji i składania fałszywych oskarżeń w celu wzbogacenia się. W wieku dwudziestu lat ożeniłem się szczęśliwie z Anną Gersen, którą to spotkałem na procesie jej ojca oskarżonego o czary, był to jeden z tych przypadków pomówień, o których wcześniej wspomniałem. Bardzo szybko bóg nagrodził mnie i po roku przyszła na świat Ewalia. Byłem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Spełniając swoje powinności członka świętego oficjum, na polecenie biskupa Albonworeza, boże przebacz byłem też guwernerem Jego Książęcej Mości Huan de Torille y Welna i śledziłem poczynania jego rodziny, nie znalazłem w nich winy, bynajmniej nie takie o jakie oskarżał ją demoniczny biskup z pochodzenia karyjczyk, tfuu. Huan został moim przyjacielem, gdy uratowałem go odbijając z rąk zbójów działających na rozkaz przeciwników jego ojca. Jeden, jedyny raz sprzeniewierzyłem się swoim przekonaniom w obawie o życie swojej rodziny, a była to sprawa biskupa Diego Albonworeza, przyjąłem łapówkę i zaniechałem śledztwa. Ukarany zostałem za to parę lat później, gdy w napaści zginęła cała moja rodzina. W pożarze spłonęły wszystkie dowody winy biskupa ocalał jedynie przedmiot magiczny nie wiem, do czego służący w kształcie aryjskiego krzyża z tym tylko, że górne i prawe ramie zawijają się ku sobie. Próbowałem go później zniszczyć, lecz nawet kowal nie potrafił go skuć.
Skąd pochodzisz?
Agaria
Jak wyglądasz?
Wysoki dobrze ubrany inkwizytor, rude włosy, od nosa do końca żuchwy przez policzek biegnie blizna, pozostałość po ciosie szabli deviria otrzymanej na froncie agaryjskim.
Jakim jesteś człowiekiem?
Zdecydowanym i wierzącym. Nieufnym wobec Karyjczyków, gdyż, mimo iż widziałem wiele deviria, nic nie jest gorsze niż opętany przez nie karyjczyk, czego przykładem był biskup Diego Albonworeza a w obecnych czasach coraz więcej jest z tego kraju ludzi pod ich wpływem mimo okazywanej na zewnątrz pobożności. Zdecydowany papista przyjmujący zwierzchnictwo Kartiny.
Magia i Ciemność...?
Zdecydowany przeciwnik.
Jaka jest Twoja motywacja?
Ochrona ludzi przed Dewaria i czarnoksiężnikami, oraz odnalezienie mojej córki.

Sojusznicy:
Jego Książęca Mość Huan de Torille y Welna

Około 23letni mężczyzna, pochodzący z Cynazji. Około 23letni mężczyzna, pochodzący z Cynazji. Spoglądając w jego stalowo błękitne oczy zdaje się, iż przewiercają one rozmówcę, aż do samej duszy i może on wydobyć od rozmówcy wszystkie jego tajemnice. Poznałem go badając domniemane kontakty z deviriami jego rodziny. Na polecenie przeklętego biskupa Diego Albonworeza, wkręciłem się na dwór jego ojca jako guwerner. W czasie czynności służbowych nie odkryłem nic, co wskazywałoby na stawiane zarzuty. Miałem okazję uratować go z rąk oprawców działających na polecenie konkurentów jego ojca. W czasie nauki odkryłem w nim wdzięcznego, inteligentnego słuchacza. Długie godziny spędzane razem i ciąg opresji, z których go wydobyłem scementowały więzy nas łączące. Jego wiedza i oddanie królestwu zaowocowało posadą zastępcy ambasadora. Na wskutek spisku księcia Gawrger przeciwko jego rodzinie, stracił wszystkie majętności w kraju, pozostał mu jedynie spadek po wuju, opactwo Asender godzinę drogi od stolicy Terestu. Stracił również pozycję w ambasadzie dzięki wstawiennictwu przyjaciół pozostał w ambasadzie na posadzie emisariusza. Obecnie czas dzieli pomiędzy obowiązki konsularne i swoją stadninę koni.

Salomon Woren

Wojownik z Ragady 32lata. Mając dość ciągnących się rodowych zemst. Uratowałem go przed niesłusznym stosem w jednym z mniejszych miast Kary. Powodem były nietypowe zabarwienie oczu, lewe ma różowe prawe zielone, zwykła dziedziczna cecha mogła sie przyczynić do jego śmierci. Od tego czasu podrużuje ze mną chroniąc plecy i zbierając informacje tam gdzie łatwiej mu je zdobyć. Jego sugestie często naprowadzały mnie na właściwy trop.

Komentarz: był to eksperyment z formą do pewnych rodzaju sesji jak zanalazł wiele możliwości rozwinięcia wątków pobocznych.


Wspaniały Gżdyl Wielki
Postać do D@D Miasto Drzwi
Był piękny słoneczny dzień. Goblinek Grzdyl wybrał się na przechadzkę, czyli jak to sam określał na perygl..rygory..nacje, no wędrówki poetycko magiczne. Słoneczko pięknie przygrzewało postanowił, więc usiąść na pobliskim kamieniu i dokończyć wiersz do swojej samicy.
"Gru ma luba, gęba twa jak grzybek pięknie zielenieje
gdym w kupie liści, cię zdybał,
o zdrowy zapytał twe roczki pulchniutkie,
twe peł.."

Z wielkich cierpień twórczych nagle wyrwało go poruszenie kamienia. Przez skorupkę jajka przedarła się mała zielona główka.
"Jakie fajne zwierzątko" pomyślał.
- Pójdziesz ty gadzino! - wykrzykną, gdy smoczek zielony jak on przyczepił się do niego i otoczył skrzydłami ciało Gżdylka.

Po pół godzinie zabiegów mających na celu odczepienie smoczka od ciała, Gżdylek dał sobie spokój. Zwierzątko zakleszczyło się jak imadło, choć przecież nie sprawiało bólu. Nasz poeta zaczął się właśnie zastanawiać, co z tym fantem zrobić, gdy nagle słońce przesłonił jakiś cień.
Spojrzał szybko w górę.
Drugi smoczek! I nawet zielony, jak jego...
Różnił się tylko trzema szczegółami od maleństwa, które skutecznie uniemożliwiło goblinkowi ruchy.
Po pierwsze - latał.
Po drugie - był wielkości katedry.
Po trzecie - nie mruczał słodko i rozkosznie - powietrze wypełniał jego wściekły ryk i świst powietrza, kiedy pikował w dół - wprost na przykrytego maluchem Gżdylka.

- Ty, ucieka Gżdylek wielki mag i zaraz ciebie upiecze - zakrzykną spod skrzydeł smoczka mocując się z sakiewkami i smoczkiem.
- Szau, raccu zaraz z kule w ogień smoka trafi i zamieni...
Malec z głośnym pufnieciem odskoczył od obrzydliwego zielonego smoka, zaskoczony jego pojawieniem zaś mamuśka, aż z wrażenia palnęła o ziemię.
Tego dnia wracając w towarzystwie smoczycy Melineli zastanawiał się, co na to powie Szrama na ryju.


Jakiś czas później... znacznie później.


Ciężkie jest życie Inteligentnego goblinka, szczególnie popadającego w takie kłopoty jak Grzdylek. Mało mu było klątwy złego czarodzieja na dodatek musiał się użerać z dwoma megierami. Po powrocie z wyprawy z Melineli bardzo szybko został wodzem plemienia. Oczywiście Szrama na ryju miał wiele do powiedzenia na temat zmiany układu. Słowa jego protestu zagłuszone zostały wściekłym rykiem. Szrama na ryju zakończył swoją karierę jako zielono brunatna kałuża.

Po tak szybkim awansie społecznym wydawać by się mogło, że nic do szczęścia więcej nie potrzeba. Ale z jedną kobitą ciężko, a co dopiero z dwoma, z których każda ma w sobie coś ze smoka.

Grzdylek w głębi duszy poeta i humanista tego nie mógł wytrzymać dłużej niż rok. Od tego czasu ucieka już pięć lat. Ciągle w drodze, ścigany przez narzeczone, gdy już myśli, że jest bezpieczny odnajduje go, Gru lecąca na Melineli. Gdyby jeszcze chciały go zgładzić, ale nie chcą go przywrócić na zielone łono plemienia, zgroza.

MEMENTO SMORI

Czas obecny. Miasto Drzwi.

Nad ulicą nagle otworzył się portal niewielki tłumoczek upadł u stóp diablęcia.

- Patrzajta na tego trepa drzwi otwiera gdzie mu się podoba chyba śledzia jeszcze nie połknął - zakrzyknęło - skurl się.

Spluwając na tłumok odeszło pośpiesznie.

Z obszernych szat wyfrunął nagle mały ptaszek.

- I w coś nas wpakował ty magusie - dało się słyszeć cienki głos - denerwować licza coś ty myślał.

- Zawrzyj dziób Ptaszka, bo zamienię cię w coś ohydnego - wyplątując się z szat odpowiedział Gżdylek. - Gdzie to my jesteśmy.

Chwilę się rozglądał, gdy jego oczy przykuł nader interesujący widok. Zombi obwieszony kartkami.

Gdy podszedł doń bliżej okazało się, że pełni on funkcję słupa ogłoszeniowego, wśród ogłoszeń w różnych językach jedno przykuło jego uwagę.

"Najlepsze zombi w Sigill."



Opis: mag

Niebieski Goblin Grzdyl, iluzjonista 5/ksenomanta 1, wiek, 75 do 100 czyli 25 lat, waga ponad przeciętna, wzrost mizerny, cera zielona z dużymi niebieskimi plamami, oczy czerwone od ciągłego popijania.
Ubiera się w przydługie szaty odziedziczone po swoim mistrzu, Alanie z Dumeyki, oczywiście człowieku. Czapkę z gwiazdkami i dzwoneczkami. I olbrzymia laskę magiczną do złudzenia przypominającą pastorał Santa Clausa. Zawsze zamyślony, układa poematy.

Historia:
Urodził się lecz w związku z tym, że gobliny najczęściej nie spisują swojej historii, niczego nie piszą, historię spisaną przez Gżdylka trzeba uznać za wątpliwą. Ale posłuchajmy sami co też ma do powiedzenia nasz bohater.
"Jesem ksiecem, ale zła baba zamieniła mnie w goblina, nu dlatego jak tylko znalazłem czapkę maga udałem se do jednego po nauki. Długo mnie uczył, ale pewnego dnia gdy rzucalim zaklecami nagle puf i go niema. Od tego casu wedrujemy z laską nu po swiecie i poznajemy i szukamy ta wstrętna baba co nas z pieknego Ksienia w goblina zamieniła."

Umiejętności:

Klątwa rzucona dawno przez złego maga w 10% efekt rzuconego czaru jest inny niż można by się spodziewać, najczęściej humorystyczny.

Opisuję tylko atuty, jeśli potrzeba to opisze się i umiejętności.

Z niebieskiego na życzenie długa ręka, palec ognia, zauroczenie osoby.

Zakazana szkoła: Zaklinanie.

Atuty: czujność, zapisanie zwoju, stworzenie różdżki, udoskonalone wezwanie, czary tematyczne na każdym poziomie magii tworzy jeden czar tematyczny, który od tej pory rzuca jakby był na wyższym poziomie. W tej chwili tematycznymi czarami są, wykrycie magii, tarcza, płonąca kula,
Błyskawica,


Ekwipunek oprócz tego, co w opisie wiele śmieci, ingrediencje do rzucania czarów, pióro czyste pergaminy, tubus, kałamarz, wiele sakiewek, butelki z wódką "mocz ogra", po kilka egzemplarzy tomików do rozdawania wielbicielom, jako poeta ma swoich wielbicieli z tytułów tj "Oda do brzucha i inne wiersze miłościwe, które ja grzdyl goblinek pisać w uniesieniu do Gru długouchem", "Młotek do poduchy i inne zasypianki spisane przez Gżdylka ku uciesze szczeniaków i samiców"

Komentarz postać tylko i wyłącznie do sesji humorystycznych w wieloświecie. W tym tkwi jej siła i zarazem słabość.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 01-10-2007 o 14:54.
Cedryk jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem