Mabel doskonale wiedziała, że tym razem trochę przeszarżowała. W zasadzie... wiedziała o tym jeszcze zanim wyzwoliła Znak Jedenastu - ale teraz było to bez znaczenia. Najważniejsze, że zyskała dla chłopaków chwilę czasu - zanim Gorg się przecknie zdążą może zdobyć Wodę.
Może...
***
Kiedy Hadrian przyprowadził z powrotem do groty swojego kompana Bayarda wiedźma stała już wyprostowana - trochę blada, ale najwyraźniej powoli odzyskiwała siły. Powitała ich lekkim uśmiechem, który - nawet, jeśli miał być miły - sprawiał wrażenie cynicznej drwiny.
Może po prostu byli już do takiego jej zachowania przyzwyczajeni?
- Dobrze, że jesteście. Do źródła musicie iść tym tu korytarzem, coraz wyżej... wody powinniście zaczerpnąć na samej górze, miejsce to z pewnością rozpoznacie. Tuż za zakrętem będzie leżał Gorg - uważa Źródło za swoją własność a jest zbyt tępy by prowadzić z nim na ten temat dyskusje. Teraz z pewnością będzie jeszcze nieprzytomny, powinien też być gdy bedziecie wracać... ale to już takie pewne nie jest. Ja wam teraz w walce nie pomogę - całe siły zużyłam na obezwładnienie tego zasmarkanego tłumoka, musicie sobie radzić sami... Czy ma słabe punkty? Przede wszystkim pomyślunek. Gdy widzi przed sobą pojedynczy wrogi cel - biada temu, kto nim jest. Jeśli się pogubi, spróbuje myśleć, macie szansę.
Mabel pochyliła się nad ogieńkiem, który teraz miał kolor prawie zielony i pomieszała brązową papkę, którą nad nim gotowała. Z zanadrza wyciągnęła fiolkę z czymś jaskrawofioletowym i dorzuciła do naczynia kilka wysypanych z niej kryształków. Wywar zawrzał i wyrzucił z siebie kilka chmurek cuchnącego potwornie oparu.
- Macie jeszcze jakieś pytania? Im dłużej zwlekacie tym mniejsza szansa, że Gorg będzie nieprzytomny wystarczająco długo...