A mnie się udało!
Niemal dwa lata miałem posuchy w RPG, kiedy przeniosłem się za pracą z Częstochowy do Krakowa. Znalazłem w końcu ekipę i od kilku tygodni raz w tygodniu wieczorkiem się spotykamy u mnie i gramy w Warhammera. Jest wypas. Drużyna doborowa
Skryba sceptyk i ateista (sic!), zakompleksiony czarodziej i tajemniczy elf cynik. Niestety elfa chyba pożegnamy ale już znalazły się dwie kolejne osoby
Gramy u mnie. Żona wykazuje zrozumienie i zamyka się w drugim pokoju i sobie czyta lub pracuje. Córka sobie ogląda filmy w swoim pokoju a my mamy kuchnię do własnej dyspozycji od 18 do 22
Takie sesje bardzo pomagają w utrzymaniu zdrowia psychicznego. Minus tylko taki, że nie da się już grać całymi nockami... ale przynajmniej można powspominać jak to za młodu bywało.