06-07-2005, 19:55 | #31 |
Reputacja: 1 | Boś jezd dzik :P Ale może przyjedziesz po coś do Kraka jednak? Np na zlot forum? Poza tym co się to ma znaczyć, że wyjechałam i nie przyjadę? |
07-07-2005, 09:01 | #32 |
Reputacja: 1 | AAAA... mamo !! Hood, mnie bije !! sie zobaczy :P A jak ja widze starzenie się? Generalnie uwazam że, jak to chyba Milly napisała, gdy w pewnym momencie człowiek zauważa, że RPG ''to nie całe życie'' to jest początek końca. Bo potem stwierdza się ze jest wiele fajniejszych rzeczy (ktore potem okaza sie pewnie mniej fajne, ale juz wrocic nie bedzie szansy), że RPG nic nie wnosi w twoje życie, że druzyna do bani bo zawsze tak samo sie zachowuje, itp... Nie wiem, czy to kwestia patrzenia na własny rozwój, czy po prostu co raz mniej czasu poświęca sie na fantazję siłą rzeczy - bo za duzo innych spraw na głowie, a skoro wiekszosci też sie ciezko zebrac to pewnie juz tak fajnie nie jest -> po co sie starać... I takie jest moje zdanie (nie mowie ze moja sciezka postępowania ) |
08-07-2005, 13:44 | #33 | |
Reputacja: 1 | Przepraszam bardzo, ale akurat ten post, który mi skasowaliście był na temat :/ (co do offtopów - nooo dooobra postaram się...) Po prostu przyznałem - co robię ponownie w nieco bardziej rozwlekłej formie - 100% racji Sayane. To, co powiedziała, na temat starzenia się było tym, czego sam poszukiwałem wśród znanych mi słów, a czego znaleźć nie mogłem. No, niestety, ma kobieta rację. I choć to przykre i brutalne, ale właśnie tak to się dzieje, z tym dorastaniem/starzeniem/dojrzewaniem iwogóle. Więc po co się rozpisywać, kiedy jedno zdanie wystarczy? Cytat:
Poza tym, ciekawe jest to, że starzenie się w tym przypadku postępuje jedynie w sferze mentalnej... Przecież jest mnóstwo ludzi, którzy mając lat 40 wciąż grają i świetnie się bawią... Chyba, że oni po prostu odmłodnieli... | |
08-07-2005, 22:05 | #34 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
| |
09-07-2005, 03:04 | #35 |
Reputacja: 1 | Ja myślę, ze jeśli ktoś dorastajac, czy już nawet starzejąc się nadal twierdzi, że RPG to całe jego zycie i nie widzi nic poza tym, to coś z nim nie jest tak... Bo RPG nie jest całym światem i świata nie może zastąpić, ale moze go urozmaicić. Jeśli cały czas ktoś obraca się w swiecie nierzeczywistym, na tym opiera swoje zycie i swoje związki, przyjaźń, miłość, to ten jego świat nie jest chyba do końca stabilny i w kazdej chwili może runąć. To jest całkiem normalne i naturalne, że w końcu ludzie dostrzegają coś innego niż grę i to jest całkiem dobre. A jeśli w dorosłym, poukładanym zyciu grają sobie w RPG, to tym lepiej I nie chodzi o to, że zajmujac się czymś innym juz bezpowrotnie kończymy z RPG, ze to początek konca... To tylko zalezy od nas samych czy to bedzie koniec, czy nie. Jeśli ktoś sie nie chce starać, to nie bedzie się starał i od RPG odejdzie całkiem. Chyba nie uwazacie, że porzucenie RPG jest "koncem świata"? |
09-07-2005, 07:22 | #36 |
Reputacja: 1 | Milly, a nie wydaje ci się, ze własnie gdy człowiek zaczyna myslec, ze RPG nie jest calym swiatem - jakiejkolwiek czastki 'calosci' by ine obejmowalo - to odchodzi sie w ogole? Bo jak czytam ten temat dokladnie takie mam wrazenie. Zreszta sama tak napisalas - i ze juz dluzszy czas nie gralas... Przecież wiadomo, ze tak na prawde to to caly swiat nie jest, zajmujesz sie jeszcze i pasjonujesz tysiacem rzeczy i osob; tylko sie tak mowi. |
09-07-2005, 16:49 | #37 |
Reputacja: 1 | Niom, bo to nie jest tak, że zrywamy z RPG dlatego, że traci priorytet, ale są ważniejsze rzeczy, przez co na RPG nie staje już czasu ni ochoty. A jeśli nawet raz na ruski rok się zdarzy, to taka pojedyncza sesja nie pachnie już takim aromatem nastroju, więc po prostu ją sobie darujemy... Bo nie czarujmy się RPG to nie jest jedna sesja... RPG jest dla mnie ważną częścią życia. Jest moją pasją. Ale tylko pasją. Bez wielu rzeczy można żyć... Nawet bez miłości, ukochanej czy jakiegokolwiek spełnienia, tylko co to za życie?! RPG to oczywiście nie to samo, to nawet nie 1% tego, niemniej gry fabularne są swego rodzaju przyprawą, która dodaje do potrawy życia odrobinę smaku... Tyle, że czasem w rutynie i pośpiechu codzienności zapominamy o takich drobnych przyjemnościach, czy przyprawach... |
01-10-2007, 23:08 | #38 | |
Banned Reputacja: 1 | Cytat:
Temat - mielonka, ale może trzeba zastanowić się tu nad kwestią własnej cierpliwości? Im dłużej grasz, tym więcej schematów przerabiasz i tym ciężej cię zaskoczyć. I kiedy nawet zmiana ekipy nie przynosi oczekiwanych rezultatów, wolisz iść z tymi ludźmi na "soczek" niż marnoważ czas na heroiczne ochy i achy. Po prostu wybierasz coś co daje ci lepszego kopa -> żonka i dzieci hehe | |
02-10-2007, 11:19 | #39 |
Reputacja: 1 | A mnie się udało! Niemal dwa lata miałem posuchy w RPG, kiedy przeniosłem się za pracą z Częstochowy do Krakowa. Znalazłem w końcu ekipę i od kilku tygodni raz w tygodniu wieczorkiem się spotykamy u mnie i gramy w Warhammera. Jest wypas. Drużyna doborowa Skryba sceptyk i ateista (sic!), zakompleksiony czarodziej i tajemniczy elf cynik. Niestety elfa chyba pożegnamy ale już znalazły się dwie kolejne osoby Gramy u mnie. Żona wykazuje zrozumienie i zamyka się w drugim pokoju i sobie czyta lub pracuje. Córka sobie ogląda filmy w swoim pokoju a my mamy kuchnię do własnej dyspozycji od 18 do 22 Takie sesje bardzo pomagają w utrzymaniu zdrowia psychicznego. Minus tylko taki, że nie da się już grać całymi nockami... ale przynajmniej można powspominać jak to za młodu bywało. |