Nathaniel szedł przed Flinkiem, niepewnie dzierżąc miecz. Ostatnio walczył dwa lata temu jako gwardzista a nigdy nikogo nie zabił, nie wiedział czy byłby zdolny. Nagle zobaczył strażników z drugiej strony nadbiegali drudzy. Musiał działać szybko. Szarpnął drzwi, które odskoczyły. Wskoczył tam i gestem nakazał gwardziście to samo. Gdy tamten zaczął kuśtykać Keerth wciągną go do środka, zatrzasnął drzwi i spróbował zablokować klamkę mieczem. Popatrzył na Flinka i mrukną:
-Przesrane, trzeba uciekać a Ty w tym stanie nie dasz rady, w walce nie mamy szans. Masz może butelkę, którą Ci dałem?
"Gdybym miał swoją zupkę nie musielibyśmy uciekać."
Keerth rozejrzał się po pomieszczeniu.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |