lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum rekrutacji (http://lastinn.info/archiwum-rekrutacji/)
-   -   [D&D ed. 3.5] Miasto Pajęczej Królowej: Snucie Sieci (http://lastinn.info/archiwum-rekrutacji/12082-d-and-d-ed-3-5-miasto-pajeczej-krolowej-snucie-sieci.html)

Barthirin 10-04-2013 14:13

Samira&Felethren

Gdy znaleźli się z dala od sznurowca Felethren zwrócił się do Samiry w chrapliwym języku otchłani:

- Rzuć czar wykrycia zła. Brzydal może chcieć nas podsłuchać...

Był całkiem pewny, że kapłanka posiadała taki czar. Tak samo pewny był tego, że znała język otchłani. Każda drowia kapłanka znała ten język. Czysta dedukcja, lub indukcja, zależy jak na to spojrzeć. Samira spoglądała jeszcze za siebie, jakby nie pewna, czy ze ściany zaraz coś nie wylezie. Przeniosła wzrok na Felethrena z czymś na kształt... rozbawienia?

~ Czar. Niby mag, a ignorant. ~ pomyślała i skupiła się na wykryciu złych istot w okolicy.

- Czysto. - stwierdziła krótko w swoim stylu.

Uniosła lekko brew, zerkając wyczekująco na drowa. Jej rewelacje mogły poczekać.

- Musimy uważać - odparł krótko. - Uważnie badajmy teren. Jedna ekspedycja drowów depcze drugiej po piętach.

Żałował, że nie wie dokładnie o co chodzi jego pobratymcom? Przysiągł sobie w duchu, ze następnym razem, gdy zobaczy Kimmuriela poprosi go o regularne, telepatyczne informacje o tym co się dzieje w Podmroku.

- Pewnie doszło do jakiegoś podziału... - powiedział po chwili namysłu, zanim zorientował się, że to rzecz oczywista.

- Jakoś mnie to nie dziwi. - prychnęła kapłanka, po czym wskazała za siebie - Tamtej ściany nie ma. Tylko się wam może wydawać, że ona tam jest, ale nie dajcie się zwieść oczom. Za nią znajduje się kolejna pieczara, a w niej dwa bebilithy u sufitu. Jestem pewna, że musiały mnie zauważyć, nim ja zwróciłam uwagę na nie. Chyba nawet patrzyły w moją stronę. Jednak nie zaatakowały na razie. - wzruszyła lekko ramionami, a kości pancerza otarły się o siebie z nieprzyjemnym dźwiękiem - Za ich jamą jest kolejna iluzoryczna ściana. Ktoś zadał sobie chyba sporo trudu, by zamaskować właśnie to przejście. Byłabym za pójściem właśnie przez nie. Czy ta istota, z którą rozmawiałeś, wspominała, w którą stronę udały się drowy?

- Mówił tylko, że przechodziły obok niego.

Zamyślił się patrząc to w stronę tunelu, to w stronę iluzorycznej ściany, kryjącej tajemne przejście.

- Jeżeli w grupie mrocznych elfów były kapłanki Lolth, to być może też odkryli to przejście. Głupie bebilithy pewnie nic nam nie powiedzą... - zachichotał ironicznie. - Dokąd prowadzi ten ukryty tunel? Można zaryzykować i go zbadać. Pójdę pierwszy.

Miał pewną hipotezę dotyczącą pajęczaków w tunelu. Nie zaatakowały Samiry, co wydawało się przynajmniej dziwne.

Sierak 11-04-2013 10:33

Dzień 1., godzina 04:25 - Krypty Dordrien

Zostawiając za plecami sznurowca drużyna ruszyła dalej przed siebie. Krótki zakręt w tunelu biegł dalej w dół kilkanaście metrów dalej otwierając się na pieczarę, jej zawartość skrywał jednak mrok. Interesująca za to okazała się iluzoryczna ściana skrywająca odnogę prowadzącą do osobnej gałęzi jaskiń, tym razem nie biegnących systematycznie coraz niżej wgłąb ziemi. To, co Samira widziała niemal na pierwszy rzut oka sprawiło pewien problem pozostałym. O ile bard i drowi zaklinacz poinformowani o magii otaczającej to miejsce nie mieli większych problemów ze znalezieniem nie pasujących do siebie punktów i w końcu uwierzyli w iluzoryczność stojącej przed nimi przeszkody, tak dla pozostałych sam fakt był dość niekomfortowy. W końcu nawet Bodvar dosłownie wszedł w miraż, rozpraszając go na kilka chwil i odsłaniając pieczarę wewnątrz.

Opis, który przedstawiła wyznawczyni Tyra był całkiem dokładny. Poszukiwacze znaleźli się w stosunkowo szerokiej (na około dziewięć metrów) i podłużnej jaskini, której sufit w całości pokryty był pajęczynami. Wśród lepkich nici gnieździło się stworzenie pochodzące z niższych planów, jak opisała je już wcześniej Samira, bebilith. Drugi z nich powoli kroczył wzdłuż północnej ściany, za każdym krokiem wydając głośne, trzeszczące odgłosy odbijające się echem po jaskini. Ciała obu pająkowatych sięgały rozmiarów rosłych koni, pokryte zaś kostnymi wypustkami, prawie pięciometrowe odnóża nie zachęcały do nawiązania z nimi bliskich kontaktów. Dopiero widząc przeciwnika w pełnej klasie podróżnicy zdali sobie sprawę, jak głupie było ładowanie się wprost do gniazda demonicznych łowców.

Drużyna rzuca na inicjatywę: 12 + 4 = 16
Przeciwnik rzuca na inicjatywę: 17 + 5 = 22


Bebilith kroczący powoli wzdłuż północnej ściany nie przestawał klekotać i uderzać o swoje odnóża hałasując po całym kompleksie jaskiń. Drugi powoli kroczył po suficie w kierunku przyszłych ofiar, by wkrótce zatrzymać się, zmierzyć wzrokiem kilku par oczu intruzów i plunąć w ich kierunku zlepkiem białej substancji. Niesforna kulka w locie straciła swój kształt i rozłożyła się na wzór kilkudziesięciu białych nici połączonych ze sobą pajęczymi splotami.

Bebilith używa sieci przeciw Samirze KP 11: 14 + 5 = 19 (trafienie)

Kapłanka jako pierwsza padła ofiarą ataku pająkowatych, sieć w mgnieniu oka pokonała dystans dzielący bebilitha i jego przeciwnika, oblepiając się wokół ciała służki bożej i ograniczając w znacznym stopniu jej zdolność do poruszania się. Pozostałych postawiło to zaś w stopniu gotowości, cokolwiek planował Felethren najwidoczniej spaliło na panewce, ale czego więcej oczekiwać od demonów oprócz ślepej żądzy mordu?

***

Bebilith (104 pw): KP 22 (dotyk 9, nieprzygotowany 21), MRO Wytrw +16, Ref +9, Wola +9; redukcja obrażeń 10/dobro;
Bebilith (89 pw): KP 22 (dotyk 9, nieprzygotowany 21), MRO Wytrw +16, Ref +9, Wola +9; redukcja obrażeń 10/dobro;

Barthirin 11-04-2013 16:37

Felethren zaklął szpetnie w języku mrocznych elfów, gdy stwierdził, że jego hipoteza była błędna. Słysząc, że bebilithy tylko wpatrywały się w Samirę założył, że to tylko straszaki, nie bardziej prawdziwe, niż iluzoryczna ściana. Pomylił się jednak i musiał podjąć jakąś szybką akcję, by wyprowadzić drużynę z nieciekawej sytuacji. Pierwsze co przyszło mu na myśl, to taktyczny odwrót.

Już miał krzyknąć reszcie, by się wycofali, gdy stojącą tuż obok niego kapłankę dopadł atak pajęczaka. Biała, obrzydliwa masa przylepiła się do Samiry krępując jej ruchy i praktycznie uniemożliwiając realizację planu B. Trzeba było coś wymyślić, by zdobyć więcej czasu, uwolnić kobietę i uciec, lub w lepszej kondycji zespołu stanąć do walki.

- Wszyscy stać, gdzie stoicie! - krzyknął do tyłu. Zachichotał, zdawszy sobie sprawę, że Samira i tak nie ma jak się ruszyć. Czarny humor odzywał się zawsze wtedy, gdy był najbardziej potrzebny. - Nie lubię monotonii w czarowaniu, ale to nam da trochę czasu - dodał już po cichu, bardziej do siebie, niż do pozostałych.

Zrobił krok do przodu, nakreślił w powietrzu niewidoczną linię od jednej ściany, do drugiej, a następnie, zacisnąwszy pięści, szybkim ruchem poderwał obie ręce do góry. W miejscu, które wyznaczył pojawiła się ściana purpurowych płomieni sięgająca obu ścian i sufitu. Uwielbiał to. Takie czary były niezwykle efektowne, a fakt, że w przeciwieństwie do czarodziejów, mógł je rzucać w dowolny sposób dawał niezwykłe pole do popisu.

Felethren rzuca ścianę ognia
Bebilith na suficie: 6 obrażeń od ognia
Bebilith na ziemi: 6 obrażeń od ognia

Chwilowo byli bezpieczni, ale musieli się spieszyć.

- Niech ktoś uwolni Samirę - rzucił. Po udanej rozmowie ze sznurowcem i równie pozytywnym efekcie czaru poczuł nową, nieznaną mu wcześniej energię i jedność z drużyną. Przysiągł sobie w najbliższym czasie ostro dokuczyć krasnoludowi, by nie wyjść z roli "tego wrednego". Miał już co do tego pewien pomysł, ale najpierw: bebilithy.

Avarall 13-04-2013 23:19

Po pewnym czasie wędrówki po tym miejscu, człowiek uświadamia sobie, że niemalże niemożliwym jest przejście dłuższego odcinka drogi bezpiecznie i spokojnie. Podziemne krypty były przepełnione złowrogimi monstrami, które pojedynczo mogłyby być celami wypraw na powierzchni. Wytrwałość była tutaj chyba najistotniejszym elementem.

Można rzecz, że sami wpakowali się w pułapkę lekceważąc bebilithy. Te jednak nie zamierzały być bierne, o czym mogła przekonać się Samira na własnej skórze. W odpowiedzi Felethern oddzielił drogę do pajęczych demonów ścianą ognia, dając drużynie odrobinę czasu na organizację. Bodwyn postanowił zostawić zadanie pomocy kapłance komuś innemu z racji, że rozcinanie grubych sieci za pomocą sztyletu byłoby nieefektywne. Wolał skupić się na tym, co potrafił najlepiej i umożliwić reszcie skuteczniejszy atak.

Ze wszystkich możliwości w tej sytuacji użycie magicznej pieśni kolejny raz wydawało się być najlepszym rozwiązaniem. Stąd też Bodwyn bez większego zamysłu chwycił za harfę i rozpoczął dynamiczną melodię, do której chwilę potem dołączyły słowa pieśni opiewającej wielkie bitwy toczące się na zewnętrznych planach między siłami dobra i zła. To był ten moment, w którym bard mógł w pełni skorzystać ze swego smoczego dziedzictwa, które w połączeniu z sekretną wiedzą wznosiło moc muzyki na prawie niemożliwy do opisania poziom. I choć korzystanie ze słów mocy mocno nadwyrężało organizm to jednak wraz upływem kolejnych chwil siły witalne powinny zostać przywrócone dzięki leczniczemu efektowi melodii. Minstrel kontynuował grę bacznie przyglądając się przebiegowi dalszej walki, gdyż od tego zależał jego kolejny ruch.

Mariele, która spisywała się coraz lepiej ostatnimi czasy, za mentalną wskazówką swego pana i tym razem wzięła udział w boju. Przesunęła się kilka kroków w bok tak, by nikt z towarzyszy nie przeszkadzał jej w linii strzału. Stojąc na czystej pozycji miała już w dłoniach łuk wyciągnięty w drodze. Następnie naciągnęła strzałę, która zaraz po tym została wystrzelona w stronę pająka zawieszonego na suficie. Pocisk dosięgnął celu, wywołując silną eksplozję dźwięków przy trafieniu, jednakże do pokonania bebilitha trzeba o wiele więcej.


Bodwyn używa smoczej inspiracji z wykorzystaniem czaru zwiększenie inspiracji oraz słów kreacji
Bodwyn otrzymuje 6 stłuczeń

Mariele oddaje strzał: KP 22: 17+16=33
80% na trafienie, k100: 35 (trafienie)
32 obrażenia od dźwięku

sheryane 17-04-2013 17:16

Samira zastanawiała się przez chwilę, co jest gorsze - smród pajęczyny czy niezdolność do ruchu. Zdecydowała jednak bardzo szybko, przyglądając się zbliżającemu się niebezpieczeństwu. Nie miałam pojęcia, dlaczego wcześniej bebilithy tylko ją obserwowały. Może nie chciały ruszać się z gniazda dla pojedynczej ofiary? Teraz za to miały perspektywę porządnej uczty... Trzeba przyznać, że wzniecenie ściany ognia przez drowa było nawet całkiem znośnym pomysłem. Dawało im chwilę na przygotowanie się do walki. W końcu nie było sensu się cofać.

Na polecenie Felethrena natychmiast zareagowała Mirra. Blondynka podbiegła do kapłanki, dobywając krótkiego miecza, i ostrożnie zaczęła ją oswobadzać. Chwilę to zajęło. W tym czasie służka Tyra usłyszała pierwsze dźwięki grane przez Bodwyna. Mariele zaatakowała i z odgłosu, jaki dało się słyszeć z drugiej strony ściany huczących płomieni, można było wywnioskować, że trafiła.

Pojedyncze białe pasma zwisały jeszcze z kostnych wypustek pancerza, gdy w końcu Samira mogła się ruszyć. Złapała za symbol zdobiący jej szyję i zaczęła recytować pod nosem modlitwę do Tyra.

Samira rzuca recytację
Sojusznicy w promieniu 18 m otrzymują +2 do testów ataku i RO, przeciwnicy -2

andramil 18-04-2013 00:58

Zapewnienie kapłanki o nie istnieniu ściany stojącej niczym słup przed nimi budziło pewne wątpliwości. No przecież przysiądź nizioł by mógł, że widzi przed swymi oczyma ścianę litej skały, a co ciekawsze wcale by nie skłamał. No ale skoro Mistrzyni Inkwizytor mówiła, że jest tu przejście, przejście być musiało. Zresztą inkwizytorzy potrafili każdemu wmówić co by tylko chcieli. Za pomocą niewielkiej skrzyneczki precyzyjnych narzędzi lub choćby i tylko przy użyciu dwóch haków, jednego wmontowanego w posadzkę, a drugi tuż nad nim do sufitu i zwoju liny mogli by wmówić każdemu, że ten o to kroczący koło Pantilna krasnolud w rzeczywistości był osłem w zielone kropki. Takaż to była siła perswazji członków świętego oficjum .

Jednak jak się okazało, moc świadomości wykreowała przejście w kamieniu i cała drużyna ominęła niewygodną przeszkodę.

Wielkie pajęcze demony zasadziły się na poszukiwaczy przygód. Co prawda wpierw gdy Samira na zwiadzie była nie śmiały rzucić się na nią, co oczywiście dziwne nie było. Czuły bestie respekt przed mistrzynią Pantilna. Któż chciałby mierzyć się z najczarniejszą z czarnych dusz gdy nie ma wkoło niej żadnych gapiów lub niewinnych person mogących oberwać rykoszetami jej mocy? Przecież gdyby samotność była by jedyną towarzyszką Wielkiej Mistrzyni Inkwizycjum to ta, nie bała by się ukazać w pełnej krasie uwalniając cała swoją moc i potencjał. Co oczywiście wielką nie prawdą to było. Jako że ostateczna forma Diabelskiej Pani Ognia Pierwotnego i Pogromczyni Jedynego Strażnika Światów Pozagrobowych prawdopodobnie zagrażała by istnieniu całego kontynentu jeśli i nie Faerunu. Na szczęście nie mogła by dzierżyć berła władania otchłanią w swych dłoniach gdyby nie umiała kontrolować chęci nieokiełznanego wybuchu mocy. Tak więc ostatecznie niewielka grupka poszukiwaczy przygód bezpiecznie mierzyła się z dwoma bebelithami.

Maluch nie wiedział do końca co ma uczynić. Popatrzył na ubrudzoną czymś białym przywódczynię i wsłuchał się w jej proste acz pobudzające kazanie. Wiedział nagle co musi zrobić. Jego pani wymagała od niego by to on usiekł przeciwnika, zaś ona będzie swą mocą i słowem nakierowywać jego dłoń.
Szybko narychtował niewielką kuszę i mierząc precyzyjnie w punkt który zdawał się być wrażliwym oddał strzał.

Sierak 18-04-2013 09:58

Dzień 1., godzina 04:25 - Krypty Dordrien

Ściana gorących płomieni w oka mgnieniu rozświetliła mrok jaskini zatrzymując nieco mordercze zapędy mieszkańców niższych planów. Felethren nie wyrządził co prawda żadnemu z nich większej krzywdy, jednak dzięki splecionemu przezeń zaklęciu drużyna zyskała cenną przewagę taktyczną. Wbrew swojej niechęci do mrocznego elfa, Mirra pozwoliła by rozsądek wziął górę nad uporem i posłuchała polecenia, kilkoma celnymi cięciami uwalniając inkwizytorkę z więzów lepkiej sieci. W międzyczasie zaś palce Bodwyna już tańczyły swój delikatny taniec po strunach magicznej harfy wlewając odwagę w serca walczących i ponownie okrywając ich oręż energiami splotu. Mimo lekkiego ukłucia bólu towarzyszącemu wypowiadaniu antycznych wersów, właściwości instrumentu minstrela zaczynały powoli łagodzić szok, któremu poddane zostało ciało. Zanim którykolwiek z walczących zdołał podjąć konkretne akcje, towarzysząca bardowi niebianka zdążyła napiąć cięciwę łuku i wystrzelić strzałę w kierunku jednego z pająkowatych.

Pocisk przeszył powietrze z charakterystycznym, świszczącym dźwiękiem i zginął w płomieniach wyczarowanej przez drowa barykady. Ledwo grot odbił się od chitynowego pancerza, pocisk eksplodował kakofonią dźwięków rozrywając się od środka... I zapewne alarmując wszystkich pozostałych mieszkańców kompleksu jaskiń. W tej samej chwili Samira skończyła przygotowywać się do wygłoszenia inkantacji, w jednej ręce trzymając symbol Tyra, a w drugiej pergamin z modlitwami skierowanymi ku bóstwu.

Boska opatrzność dodała pewności siebie walczącym, kapłanka inkantowała kolejne wersy świętego tekstu wlewając przekonanie w serca sojuszników i demoralizując przeciwnika. Natchniony Pantiln naładował kuszę i wystrzelił z niej pocisk w kierunku czyhającego na suficie bebilitha, chybił jednak o włos trafiając w sklepienie, gdzie bełt eksplodował w podobnej do wcześniejszej burzy nakładających się na siebie krzyków i innych odgłosów.
- I jak ja, kurwa, mam przez to atakować kretynie!? - Krzyknął Bodvar zaciskając mocniej dłonie na rękojeści topora. Po chwili namysłu, chociaż ciężko w takiej sytuacji mówić o rozsądku, ruszył przed siebie z okrzykiem przebiegając przez piekielne płomienie. Wybiegł po drugiej stronie, osmolony nieco na pancerzu i z nadpalonymi końcówkami włosów na brodzie, jednak stanął oko w oczy z mieszkańcem otchłani. Pajęczak na suficie miał większe problemy niż atakowanie krasnoluda, głównie chodziło o pancerz który w miejscu trafienia przez Mariele zwyczajnie popękał i nie dawał już takiej ochrony jak wcześniej. Zanim jednak Bodvar był w stanie wyprowadzić celny cios, niemal zza ognistej kurtyny wystrzelił w jego kierunku pysk stworzenia.

Bebilith atakuje okazyjnie Bodvara KP 23: 1 + 18 = 19 (chybienie)

Żuwaczka i kły jadowe bebilitha, zanim w ogóle dosięgły krasnoludzkiej zbroi zostały zepchnięte płazem urgrosha i wyryły w skalną posadzkę odłamując się po jednej stronie. Stworzenie zasyczało nienawistnie, jakby obiecując przeciwnikowi szybką rekompensatę poniesionych strat.


Z wściekłym sykiem demon rzucił się na krasnoluda, nacierając na niego kłami jadowymi i ostrymi, zakończonymi zadziorami odnóżami. Bodvar nie miał lekko i musiał ostro pracować na nogach, żeby nie nadziać się przypadkowo na któreś z uderzeń. W międzyczasie stworzenie pełzające po suficie zwróciło uwagę na sprawcę całego ognistego zamieszania, wypluwając w jego kierunku kulkę lepkiej sieci. Jakież było jego zaskoczenie gdy pajęczyna zajęła się ogniem i rozleciała w powietrzu, dolatując do swojego celu w strzępkach, parząc jednak odsłonięte części ciała na których wylądowała.

Felethren rzuca Koncentracja ST 13: 4 + 6 = 10 (porażka)
Felethren otrzymuje 3 obrażenia

Bebilith atakuje ugryzieniem Bodvara KP 23: 6 + 17 = 23 (trafienie)
Bebilith atakuje szponem Bodvara KP 23: 10 + 12 = 22 (chybienie)
Bebilith atakuje szponem Bodvara KP 23: 17 + 12 = 29 (trafienie)

Bodvar rzuca na Wytrwałość ST 24: 5 + 15 = 20 (porażka)

Bodvar otrzymuje 30 obrażeń oraz traci 6 punktów Budowy

Bodvar atakuje urgroshem Bebilitha KP 22: 10 + 24 = 24 (trafienie)
Bebilith otrzymuje 47 obrażeń

Żar podpalonej, kleistej sieci może nie wyrządził wiele złego Felethrenowi, wystarczało to jednak do zaburzenia koncentracji poświęcanej zaklęciu, to całe szczęście było w stanie utrzymać się jeszcze chwilę samodzielnie. W gorszej sytuacji znalazł się za to Bodvar, tym razem obrywając w bark, między płytami zbroi jednym z kłów jadowych. Sądząc po jego minie i głośnym krzyku, trucizna bebilitha musiała być wyjątkowo bolesna. Odruchowo skulił się przed wymachem jednego z odnóży, odsłaniając się jednak przed drugim które potężnie uderzyło w jego bok rzucając go na ziemię. Krasnolud, wściekły na przeciwnika uderzył toporem z całych sił odrąbując dwa boczne odnóża i kawałek odwłoku na raz! Bebilith zachwiał się na pozostałych sześciu łapach, ciężko ranny miał jeszcze siłę walczyć.

Sytuacja w trakcie walki zmieniała się jak w kalejdoskopie, a nie wiadomo co czekało dalej...

***

Bebilith (51 pw): KP 22 (dotyk 9, nieprzygotowany 21), MRO Wytrw +16, Ref +9, Wola +9; redukcja obrażeń 10/dobro;
Bebilith (51 pw): KP 22 (dotyk 9, nieprzygotowany 21), MRO Wytrw +16, Ref +9, Wola +9; redukcja obrażeń 10/dobro;


***

Ostra Krawędź: podwojenie obszaru zagrożenia trafienia krytycznego (Samira, 65 minut);
Recytacja: +2 do rzutów na atak i rzutów obronnych dla sojuszników, -2 do rzutów na atak i rzutów obronnych dla przeciwników (10 rund);
Ściana Ognia: obrażenia dla stojących w pobliżu i przechodzących przezeń istot (8 rund)

andramil 18-04-2013 14:07

Oddany strzał chybił tak bezczelnie, że aż szczęka niziołkowi odpadła. Przecież był pewny, w stu procentach, że bełt dosięgnie celu. Stracił by teraz zapewne rękę gdyby zdążył się założyć z kimś o to. Rozczarowanie które nastąpiło w pierwszej chwili musiało ustąpić miejsca złości z porażki. Maluch splunął sążnie w bok i rozwścieczony naciągnął kuszę jedną dłonią. Nigdy by nie spodziewał się po sobie takiej siły i prędkości z jaką naładował kuszę, po czym przeklinając na czym świat stoi ruszył biegiem w stronę płonącej ściany.

W lewej dłoni dzierżył niewielką kuszę, a w prawej już widniało mu ostrze. Nawet nie starał się celować dokładnie by oddać strzał. Co więcej, agresja jaka w nim rozbudziła emocje, nie sprzyjała oddaniu wyborowego strzału. Jednak nie zważając na to wypalił. Tuż przed ścianą ognia. Bełt zaświdrował nieprzyjemnym dźwiękiem w powietrzu nabierając coraz większego pędu. Leciał niebezpiecznie w stronę demonicznych otchłańców, krzykiem swym zwiastując rychły ból temu kto stanie na jego drodze. Jednak bebilith go nie usłuchał. Pocisk z nieprzyjemnym dla uszu wrzaskiem wybuchł centralnie w paszczy jednego z pajęczaków.

Szansa chybienia 15 (zdane)
Trafienie 26 (zdane)
Obrażenia 4
Obrażenia od dźwięku 32


Mimo to Pantiln nie słyszał już tego tak wyraźnie jak reszta towarzyszy.

Widmowy krok

Dla postronnego obserwatora wyglądało to jakby maluch wskoczył w płomienie i w nich zniknął całkowicie, tak, że nawet kupka popiołu, gotowa by rozsypać ją na ciepłych morskich wiatrach z klifu ostro wbijającego się w nieokiełznane fale oceanu, nie pozostała po dzielnym chłopaku. Po prosu wyparował w zachłannych językach czerwonego jaszczura dzieląc los ćmy tańcującej z płomieniem świecy.

Niewyraźne cienie otaczającego go świata wirowały niczym bestie czające się by pochłonąć każdego śmiałka chcącego zaspokoić swoją ciekawość i zeksplorować nieodkryte zakamarki tegoż przedziwnego wymiaru. Łupieżca na początku zastanawiał się czym tak na prawdę jest owo miejsce do którego od niedawna miał dostęp. Wpierw sądził, że to zaświaty gdzie dusze umęczonych czekają na potępienie, jednak była to tylko częściowo prawda. Teraz jednakże nie trudził się filozoficznymi rozważaniami nad obecnym stanem gdyż w szaleńczej szarży sunął w kierunku rozmazującego się kształtu miotającego się demona. Choć obraz planu materialnego nie był dokładny, maluch od razu wiedział, że bełt trafił tam gdzie chciał i wyrządził nie małe szkody w ciele otchłańca. Drobny uśmiech zadowolenia zakwitł na jego ustach wiedząc co czuje potwór i nawet cień żalu, że to cierpienie musi ukrócić wstąpił w jego serce.

Uczeń Nina bez wahania wbił swój maciupki sztylet między oczy nieświadomego przeciwnika kończąc jego żywot. Eksplozja dźwięków jaka temu towarzyszyła nie była dosłyszalna dla zwykłych śmiertelników.

Trafienie 27 (zdane)
Obrażenia 41


____________________
Szarża -2 do kp
Stan eteryczny

Barthirin 22-04-2013 19:52

- Co za debil! - Felethren wydarł się na krasnoluda, który dopiero co przebiegł przez ścianę płomieni. - Myślisz, ze po jaką cholerę stawiałem tę ścianę? Żeby ogrzać zmarznięte kości?!

Rozejrzał się wokoło. Pantlin też gdzieś zniknął, ale po tej stronie zostały jeszcze dwie osoby, no i ta mała istotka, które jak na razie korzystały z magicznej ochrony. Niemniej jednak trzeba było coś zrobić, by bebilithy nie przeszły przez zasłonę. W końcu użyje swojego najpotężniejszego czaru! Nauczył się go stosunkowo niedawno i od tego czasu wyczekiwał chwili, by go użyć.

Wycelował kuszę w pajęczaka pełznącego po suficie. Poczuł, jak każda komórka jego ciała drży wyzwalając ukrytą energię.

Felethren rzuca czar: błyskawica
80% szans na trafienie: 10 (trafienie)
Rzut obronny na refleks: 13 (trafienie)
Obrażenia: 41


Z końcówki kuszy wystrzelił pióropusz wyładowań elektrycznych, który jednak nie dosięgnął bebilitha.

- Tak jest! - drow podsumował skuteczność swojego czaru. Zaczynał go już irytować ten sznurek niepowodzeń, jaki ciągnął za sobą. Bardzo uszczęśliwił go fakt, że czar odniósł jednak skutek. Poważnie zaszkodził pajęczakowi, może jednak inni w końcu docenią jego obecność w drużynie?

sheryane 23-04-2013 12:08

Magiczne płomienie tworzące ścianę ognia rzucały na jaskinię chwiejne światło, wzywając cienie do tańca. Gorejący blask odbijał się w tchnących spokojem, ciemnych oczach kapłanki, która po recytacji zaklęcia w milczeniu przyglądała się rozwojowi sytuacji. Powiodła wzrokiem za Bodvarem, który w szalonym ataku przedarł się przez płomienie, by zewrzeć się w walce z bebilithem. Niewiele było widać w tych warunkach, ale odgłosy szarpania, uderzania i krzyki były na tyle wyraźne, że Samira nie miała wątpliwości, iż krasnolud srogo oberwał.

Do walki dołączyli niziołek, znikając dziewczynie z oczu, oraz Felethren, rzucając kolejne zaklęcie. Miała nadzieję, że tym razem będzie lepiej dobrane.
- Możesz to już ugasić? - zwróciła się wyznawczyni Tyra do drowiego maga, a następnie odezwała się do Mirry - Jest chyba dość jasno, byś mogła chociaż spróbować ustrzelić tego drugiego. - wyraziła uprzejmie swoją prośbę o podjęcie ataku.

Sama stanęła przodem do linii płomiennej ściany i oczekiwała na spokojne przejście. Nie była w stanie wesprzeć ich bardziej w tej chwili, miała natomiast zamiar zająć się rannymi, gdy tylko walka dobiegnie końca.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:13.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172