lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Zew Cthulhu] Pavor Nocturnus (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/12418-zew-cthulhu-pavor-nocturnus.html)

AJT 06-04-2013 08:56

Lens zerwał się i z przerażeniem patrzył przed siebie, głęboko oddychając. Chwilę potrwało, zanim uświadomił sobie, że to znowu był sen. Po tej chwili ponownie się ułożył. Nie wiedział, czy teraz zaśnie. Zawsze miał problemu, po takim przebudzeniu. Obawiał się snu, no ale przecież nikogo wołał nie będzie. Może jeśli to by była pani doktor, a kamer by nie było. Ale w obecnej sytuacji nie potrzebował pomocy.

Aschaar 06-04-2013 10:06

Tanner bał się słodyczy. Moze nie wszystkich tylko konkretnych... tych, ktore zwalily sie na niego wcentrum handlowym kiedy był małym dzieciakiem. Ocean Twixow zalewał go, wspomagany przez wuklan plujący Marsami... W calym tym armagedonie stworzinym przez jego jeszcze kilka sekund wcześniej przyjaciół pojawiał się wielki żelek, nie do końca przypominający już misia, bardziej jakąś hybryde Godzilli, Małego Głoda i pani Bales...

Nie wiedział, dlaczego zaczął o tym myśleć patrzac tępo w sufit i rozglądając się po pokoju. Jakiś cień, czy raczej fala ciepłego powietrza pojawiła sie w rogu pokoju i był prawie przekonany, że jest to jeden z zmoczków jakie czasem pojawiają sie w zmęczonym wzroku. Gdyby nie to, że chwile później znalazł się na nogach słysząc wrzaski biegające z sasiednich pokojów. Jego serce też waliło jak oszalałe, ale chyba bardziej instynktownie niż rozsadnie - chwycił klamke i zlazl się na korytarzu rozgladajac nerwowo...

Kauamarnica 06-04-2013 10:55

Przestań tak walić w te drzwi dziwaku, bo tutaj ludzie chcą spać - rzucam i idę dalej do WC, chyba, że mnie nie zignoruje i będę mu musiał jeszcze raz odpowiedzieć.

Shooty 06-04-2013 14:32

Gambitowi coś tutaj nie grało... Było jakby inaczej niż zwykle. I czuł, że to nic dobrego. Zmaterializował się w holu na II piętrze, zmierzając szybko w stronę laboratorium nr 4 - tego, w którym znajdował się Otto. Zamierza dokładnie zbadać to miejsce, szukając rzeczy odbiegających od normy. Nawet tej z natury pozbawionej realizmu, bo sennej. Skupi się na śladach obecności osób, których nie powinno tu być.

- Stało się coś? - zagadnie, jak gdyby nigdy nic do Otto.

Jeśli nie znajdzie nic interesującego, przejdzie do Pokoju Snów nr 7 i tamto miejsce także przeszuka.

MistrzKamil 07-04-2013 00:40

No to już kurwa przesada... Tak, potrzebuję się obudzić albo chociaż kilo dynamitu...

Anonim 07-04-2013 19:11

Straty punktów poczytalności (za poprzedni odpis):
Tanner, Otto, Mike: po 1 punkcie.

Straty punktów poczytalności (za aktualny odpis):
Gambit: 6 (udany rzut na Inteligencję - popadł w chwilowy obłęd)

Mike (i Johnny):
Za bardzo nie odróżniając snu od rzeczywistości działając jakby przez sen zdjąłeś z siebie wszystkie przyssawki odkładając je ładnie na bok, a potem wyszedłeś z pokoju snu do laboratorium, a potem znów na korytarz idąc do windy. Dziwne, bo wydawało ci się, że jesteś w windzie. A teraz do niej idziesz. Zgubiłeś drogę? Wsiadłeś do windy i zjechałeś na parter. Wychodząc z niej spotkałeś Johnniego, który najwyraźniej był w klopie. Uświadomiłeś sobie, że to już nie jest sen. Choć w twojej głowie musi być jakiś mętlik skoro uważałeś co innego. W każdym razie razem z Johnnym widzicie jak doktor Joshi opierdala funkcjonariusza Nelsona co kończy się:
- Tylko pilnować! Dopóki jest tutaj to ja decyduję co się dzieje z pacjentem! - w końcu Joshi odszedł równym krokiem na schody i gdy już zniknął za rogiem "twardziel" policjant powiedział tak żebyście słyszeli, ale żeby doktor nie słyszał: - Co za kutas. - po czym zagadał do was, że ta Corbitt jest o wiele milsza i szkoda, że eksperyment z Brendelem prowadzi Joshi. Szkoda, że w ogóle jest jakiś eksperyment z Brendelem, bo miejsce morderców jest w więzieniu, a nie klinice.
- Pieprzony morderca wymyślił sobie, że w czasie snu zamordował żonę i jest niewinny to pewnie, że znalazł się doktor, który w pogoni za sprawą chce "zbadać sprawę". - przerwał na chwilę i dodał - Palicie? Ciepłą mamy noc, więc w tych waszych ubrankach raczej nie przeziębicie się. Ktoś ma z was fajki? - niestety nie macie fajek. Johnny wie, że takowe są w łachach Jonesa, ale te zamknięte są w szafce na górze. Nie mając z tym typem już nic do pogadania wróciliście na górę (no chyba, że macie to nie ma powodu, żeby nie zagadać o coś Nelsona zanim odejdziecie). Na górze po prostu położyliście się spać. Johnniemu doktor Corbitt podpięła wszystko co trzeba do głowy, a Mikowi nie miał kto podpiąć, bo doktor Otto gdzieś się urwał. Łajza jedna. Mike poszedł zgłosić to doktor Corbitt, a ona podpięła kable narzekając, że ten Otto jest opętany roślinnymi właściwościami i podejrzewa go o palenie marihuany... to ostatnie to tylko zasugerowała.

Otto:
Patrzyłeś jak świat wali się przed tobą. Czy ty wariujesz? Co się właściwie dzieje? Oczywiście pacjent nie umarł, a odczepił sobie czujniki. To dość racjonalne w odróżnieniu od myśli kłębiących się w twoim umyśle, a dotyczących śmierci. Śmierci, która osacza cię z każdego kierunku. Wydaje ci się, że jesteś już blisko. Tak bardzo blisko. Pacjent, który odczepił sobie czujniki wybiegł nagle z sali. Próbowałeś go zatrzymać, ale był szybszy... nie, to nie on był szybszy... to raczej ty byłeś niewiarygodnie wolny, jakby kompletnie otępiały wizją jaka jeszcze kotłowała się w twojej głowie. Może lepiej połóż się? Nie, nie ma na to czasu. Musisz zatrzymać tego pacjenta. Możliwe, że to jakiś szał psychotyczny i może stanowić zagrożenie dla innych... i znów nieracjonalna myśl, ale jednak taka... mroczna. Mroczna jak wszystkie wydarzenia w twoim życiu. Utrata bliskich, otoczony przez kultystów istot, które nie powinny istnieć. Wszystko jest możliwe w tym zwariowanym świecie. Na korytarzu idąc za Tannerem (skierował się do schodów 3 piętra) widziałeś jeszcze jak Mike poszedł spokojnie w kierunku WC. Tak to przynajmniej wyglądało. Był bardzo spokojny. Trochę za bardzo spokojny. Nie wydawał się groźny przez to. Nie tak jak Tanner... i w sumie Tanner... gdzieś już widziałeś to nazwisko, ale teraz nie możesz sobie przypomnieć gdzie.

Tanner (i Otto):
Niczym oszalały, ale całkiem racjonalnie pobiegłeś schodami na trzecie piętro. Ku twojemu lekkiemu zdziwieniu drzwi były przymknięte. Przez moment wydawało ci się, że widzisz krew na ścianie korytarza (jest tutaj tylko jeden ślepy korytarz z 4 drzwiami), ale gdy tylko poruszyłeś się musiał zadziałać czujnik ruchu i jarzeniówki rozświetliły korytarz. Na ścianie znajdowała się jakaś maź. Dziwne. Zanim powęszyłeś dokładniej to z jednych z drzwi wyszła kobieta. Wyglądała na przestraszoną, ale po chwili z pewnością w głosie powiedziała ci, że to teren zamknięty i musisz stąd wyjść. Wtem dotarł do ciebie Otto. I krzyk z jednego z pokoi. Kobieta krzyknęła do Otta pełna emocji i zapominająca o kulturze: - Zabierz stąd pacjenta! - gdy otworzyła drzwi do innego pokoju niż ten, z którego wyszła krzyk ustał, a zamienił się w histeryczny płacz. Jakiś mężczyzna płakał. I grała muzyka. [cokolwiek dalej będziecie robić w końcu wrócicie do lab4, a Tanner do spania; no chyba, że Tanner kategorycznie odmówi z jakiegoś powodu; jakiekolwiek węszenie tutaj (mimo obecności Otta, który przecież też może być ciekaw) spowoduje reakcje samego Dominika Cobba; poniżej akcja przewija się do ranka, ale gdyby było coś jeszcze do odegrania - na przykład dziennikarski atak pytań do Cobba to będzie o tym mowa w kolejnym odpisie; oczywiście to wszystko to tylko propozycje]

Otto:
Po powrocie do lab4 stwierdzasz, że Mike śpi jak gdyby nigdy nic i jest podłączony. Dziwne, może tylko zdawało ci się, że wychodził?

Gambit:
Nie byłeś tam. Tylko sobie wyobrażałeś. Śniłeś. Projektowałeś laboratorium 4 gdzie powinien być Otto. Ale nie było go tam. Było tylko coś złego. Bardzo złego. Znaki otoczyły cię, których nie umiałeś zrozumieć. Czułeś jak twoje ciało dostało napadu padaczki, a dźwięki piosenki mającej na celu cię obudzić mieszają się z krzykiem z oddali. Krzykiem osób, które razem z tobą uczestniczą w tym zbiorowym śnie. Sen zaczął rozpadać się. Podobnie jak twój umysł spadający co raz głębiej w otchłań szaleństwa. Niewidzialna istota, którą widziałeś patrzyła na ciebie. Nie miała koloru, kształu, ale jednak wiedziałeś, że tam jest. Po chwili jej wzrok podniósł się wyżej... patrząc bezpośrednio w stronę pokoju gdzie twoje ciało leżało. To prawdziwe. W prawdziwym świecie, a nie tutaj w snach. Uśmiechnęło się, choć nie miało ust. Przez chwilę nie było niewidzialne. Plątanina organicznych kabli? Żywy koszmar? I zniknęło, a ty obudziłeś się z płaczem. Nie możesz się ruszać, choć zdajesz sobie sprawę, że ludzie wokół ciebie biegają. Gra piosenka do wybudzania. Słyszałeś ją wiele razy, ale teraz nagle zdajesz sobie sprawę jak bardzo odrażająca jest. Jak sięga głęboko do snów, w których siedzą ci inni. Inni wiedzący o was wszystkich. Jesteś zgubiony jak i inni. Wszyscy zginiecie! Musisz im to jakoś przekazać! [jeśli chcesz opisz dokładnie pomieszczenie, w którym przebywasz, czy jest takie jak na przykład w Matrix czy ładne jak I klasa samolotu w Incepcji czy jeszcze coś innego; jest tu Ariadne i Cobb z Incepcji]

--------------------------------Dzień 2--------------------------------


Luke:
Dziwne te badania. Po prostu spałeś. Poszedłeś w dzień załatwiać swoje sprawy.

Otto:
Zanim jeszcze badani poszli do domu (jeszcze załatwiali jakieś papierkowe sprawy z doktor Corbitt) ty poszedłeś sprawdzić czy Smith żyje. Żyje. Nic się nie działo w nocy, a przynajmniej tak twierdził. Wyszedłeś mniej więcej w tym samym czasie co trzech pacjentów trzymających się razem: Jones, Johnny i Lens. Stanęli na parkingu na przerwę na papierosa. Wtem spostrzegłeś jak częstują się papierosami z takiej charakterystycznej paczki... takiej, która jest w sprzedaży wyłącznie na Tuvalu, w jednym z krajów nad Pacyfikiem. Odwiedziłeś go. Z paczki oprócz papierosów wyjęli jakąś karteczkę i się jej przyglądają.

Jones, Johnny, Lens:
Zrobiliście małą zbiórkę na parkingu. Przerwa na papierosa. Jones i Johnny palą, a Lens? Niezależnie czy Lens pali czy nie to ma numer do fajnej laski. Zresztą mówiąc o niej to właśnie przyjechała do pracy. Uśmiechnęła się do was wszystkich, choć w sumie i paradoksalnie odczuliście, że jednak uśmiech dotyczy tylko Lensa. Może po jej pracy się z nią umówi? Jones wyjął dziwną paczkę, którą znalazł w koszu na śmieci. Są tam tylko trzy papierosy i karteczka. Na karteczce jakiś bełkot - alfabet łaciński, ale nic co da się zrozumieć. Choć w sumie paczka papierosów jest na rynek Tuvalu, więc może i karteczka jest w języku tuvalu? Zauważyliście, że doktor Otto się na was gapi. Może to jego paczka papierosów? Hy, lepiej zapalcie szybko zanim nie zgłosi się gapa po zgubę.

Mike:
Poszedłeś na budowę. Masz tam trzech bliskich znajomych. Chcesz im opowiedzieć o tym co widziałeś? Czy lepiej nie? Tym czasem brygadzista skontaktował się z tobą i pyta czy nie chcesz trochę dorobić, bo ma do ciebie zaufanie, a sprawa może być trochę śliska. Ostatnio wszyscy chcą ci wciskać forsę! Chodzi o robotę kurierską. Weźmiesz plecak z paczką w środku i dostarczysz ją na drugi kraniec miasta nie pytając co w niej jest i nie otwierając jej. Nie masz samochodu to musisz jechać komunikacją miejską. Idziesz na to?

Tanner:
W sumie kilka elementów układanki zebrałeś. Mike poszedł na budowę. A ty powinieneś kontynuować pracę, choć w sumie przydałoby się wyspać, bo nic nie spałeś. Najpierw niedowierzając klinice, a po akcji na trzecim piętrze tym bardziej niedowierzając klinice. Właściwie to trochę boisz się. Nie bardzo wiesz czego, bo przecież nie zabijają tam ludzi tak jak sugerował Johnny na samym początku. Jakoś tak jednak nie bardzo masz ochotę znów zamykać się w pokoju snów, więc może lepiej będzie uruchomić Plan B, czyli przyjść do kliniki jako kolega Mika i posiedzieć w holu czy gdzieś. Pogadać z ludźmi, którzy będą chcieli gadać i takie tam. Co w dzień robisz? Na parkingu zwróciłeś uwagę jak czujnie (i niepokojąco) Otto obserwuje Jonesa, Johnniego i Lensa, którzy dzielą się papierosami. W tym czasie przyjechała recepcjonistka.

Gambit:
Przez twój stan psychiczny zostałeś zatrzymany na trzecim piętrze na obserwację. Coś gadasz im konkretnego? Coś chcesz tam zrobić?

AJT 07-04-2013 19:25

Nie, Lens nie pali. Palenie jest złe!

Mężczyzna odwzajemnił uśmiech kobiecie, jednak w tym momencie do niej nie zagadał. Kocha to poczeka, jedna z mądrych maksym, które wyznawał. Nie będzie jednak musiała czekać długo, jak tylko Lens skończy poranny spacerek, to pójdzie do niej pogadać. Może rzeczywiście gdzieś wyskoczą po pracy. A może najpierw kawka z rana? Pracę zaczęła, więc pora na kawę.

Anonim 07-04-2013 19:36

Lens:
Dokąd idziesz na spacer? Czy takie spacer to... na przykład... mógłby zahaczyć o jakieś alko? Czy wiesz czym to się kończy? A jak współpraca z kumplem Johnnym i Jonesem? Odpuszczasz sobie ich na dziś?

MistrzKamil 07-04-2013 21:29

Częstuję chłopaków i sam palę. Przyglądam się kartce przez chwilę po czym chowam ją razem z paczką po fajkach do kieszeni.
Jak wam noc minęła?

t0m3ek 07-04-2013 22:34

Opowiadam kumplom o przeżyciach, starając zrobić się z tego dowcip. Po propozycji brygadzisty odpowiadam mu.
- Przepraszam szefie ale mam słabe nerwy, jakby mi szef swoją brykę pożyczył to bym na to poszedł, nie chcę jednak się tłuc autobusami z czymś co równie dobrze może być bombą...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:48.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172