|
Parking Amanda uśmiechnęła się ponuro. - U nas jesteśmy mili. W innych miejscach mogliby wypalić ci znamię na plecach rozgrzanym srebrem, albo zabito kogoś, kogo lubisz. Ja i tak jestem na ostatnim miejscu w przyszłej hierarchii. . W domu - Dziadek poszedł do lasu narąbać drewna, a twoi kumple przestraszyli się kłótni. - rzekła Kora. |
Parking Czyli nadal możemy próbować załatwić, żeby to się na tej suczy odbiło, a nie na nas. W domu - Chłopakom się nie dziwię, a wszystko to wina Dziadka. A daleko poszedł po to drewno? |
Parking Amanda roześmiała się. - To by było coś. Tak, ośmieszyć ją i samemu zyskać poklask. Najlepiej w czasie prób… Tylko pamiętaj, to jest społeczeństwo, które zatrzymało się daleko w przeszłośxi. Jeszcze sto lat temu takich jak ja lub Michele zostawiało się na mrozie lub zabijało wbijając srebrną szpilę w czaszkę, a nadal powszechne są pojedynki na śmierć i życie. Uważajmy. W domu - Możliwe, że udał się na Alaskę… Słuchaj Jill, odpuść mu. To nie nam należą się przeprosiny… Tylko tamtej. – rzekła Kora patrząc córce w oczy. |
Parking - Czyli potrzebujemy planu wymagającego dyskrecji i podstępności. Nie będzie łatwo, ale czy niewykonalnie? Trzeba by przynajmniej spróbować ogarnąć. W domu - Nam się należą właśnie przeprosiny. Trudne dzieciństwo może wyjaśniać pochodzenie paskudnego charakteru, ale nie usprawiedliwiać paskudnych czynów. A dziadkowi wytknięcie błędów. |
Parking Amanda popatrzyła na Abigail i rzekła ściszonym głosem. - Czyli na nas spada odpowiedzialność, za tę operację? W domu Mama Diany uśmiechnęła się ponuro. - A uważasz, że co NAM zrobił? Życie w nieświadomości jest wygodniejsze. Prawda nas często zniewala. Pomyśl o swym dawnym życiu. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:48. |
|
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0